- W kryzys weszliśmy w bardzo dobrej kondycji fiskalnej, ostatnie lata to okres systematycznej obniżki relacji naszego długu do PKB, która od 2015 r. spadła o nieco ponad 8 pkt. proc. - powiedział Czernicki.
- W 2015 r. dług w walutach obcych to było 35 proc., natomiast pod koniec maja tego roku - 23 proc. Jeśli chodzi o udział inwestorów zagranicznych (nierezydentów) w naszym długu mamy spadek od 2015 r. z 57 proc. do nieco ponad 41 proc. - ocenił.
- To zmniejsza nasze ryzyko podatności na zawirowania w światowej gospodarce, co wynika m.in. z tego, że skala ewentualnej ucieczki kapitału w warunkach kryzysowych byłaby o wiele mniejsza i nie odczulibyśmy tak silnego osłabienia złotego - dodał.
Polska w grupie najmniej zadłużonych krajów Unii, polski dług o połowę niższy od średniej unijnej
Zdaniem Czernickiego, polskie obligacje stały się atrakcyjne dla przeciętnego Kowalskiego, czego symbolem było rekordowe zainteresowanie, odnotowane w kwietniu.
- Porównując naszą sytuację fiskalną do reszty państw UE, można powiedzieć, że znajdujemy się w grupie najmniej zadłużonych krajów, a nasz dług na koniec 2019 r. był o połowę niższy od średniej unijnej - ocenił.
Zmiana w regule wydatkowej potrzebna gospodarce i firmom
- Zmiany, które wprowadziliśmy w stabilizującej regule wydatkowej (SRW), zyskały poparcie prawie wszystkich sił politycznych i wielu ekspertów - powiedział Czernicki.
- Otwarcie SRW na dodatkowe wydatki w tym i przyszłym roku dla większości środowisk ekonomicznych jest sprawą oczywistą: musimy chronić gospodarkę i jednocześnie ją stymulować - dodał.
Zwiększenie limitu zadłużenia do PKB nie wydaje się na razie konieczne
Wedle ekonomisty, pojawiające się głosy o potrzebie zniesienia konstytucyjnego limitu relacji długu do PKB (art. 216 określa 60 proc. jako maksymalny poziom) nie są niezbędne z perspektywy MF.
- W obecnej sytuacji nie jest to potrzeba paląca, ponieważ nie zakładamy aż takiego wzrostu zadłużenia - stwierdził.
- Jednak jestem zwolennikiem głębokiej analizy tego zagadnienia, ponieważ kryzys to czas, aby rozważyć kwestie naszych reguł fiskalnych - powiedział Czernicki.
- Ale jestem daleki od wprowadzania fundamentalnych zmian pochopnie, powinniśmy rozważyć wszystkie konsekwencje takich ruchów, zwłaszcza w obliczu kryzysu - dodał.
Wsparcie w ramach tarczy antykryzysowej nie zagraża stabilności finansów publicznych
W ocenie głównego ekonomisty resortu finansów zaliczenie tarczy finansowej PFR w poczet długu sektora finansów publicznych to jeszcze kwestia otwarta.
- Liczymy na konstruktywny dialog z Komisją Europejską i Eurostatem - stwierdził.
Jego zdaniem wartość pomocy w ramach tarczy PFR, nawet zaliczona jako część deficytu sektora publicznego to kwota, którą "jesteśmy w stanie unieść i nie zagraża to stabilności finansów publicznych.
- My prognozowaliśmy, że dług sektora może wzrosnąć według metodologii unijnej do 55 proc. w relacji do PKB, KE zakładała 58 proc. - ocenił Czernicki.
- Jednak w świetle ostatnich danych wpływ pandemii może być mniejszy, niż przewidywaliśmy, ożywienie gospodarcze jest szybsze, co za tym idzie, wpływy z podatków są większe niż zakładaliśmy - dodał.
W ocenie ekonomisty wartość tarczy finansowej mieści się w przedziale kilku procent PKB i "wzrost długu publicznego o tą wartość w obecnej sytuacji fiskalnej zupełnie nam nie zagraża".
Tarcze przynoszą efekty – mniej bankructw firm i bezrobocia
Zdaniem Czernickiego pieniądze wydane na stymulację gospodarki już przynoszą profity, co widać po niskim wzroście bezrobocia i liczbie zamykanych firm.
- Kolejne lata to będzie powrót na ścieżkę wzrostu - powiedział. - Spodziewamy się, że odbicie będzie w miarę szybkie i nastąpi już w następnym roku - podsumował.
PAP/ho