"Ostatnie lata były okresem kumulacji negatywnych szoków. Po pandemii przyszedł szok wojenny i wybuch inflacji. W efekcie od 2020 gospodarka regularnie była wybijana z równowagi przez zewnętrzne szoki, a w prognozach dominowały trudne do zmierzenia czynniki ryzyka. 2024 może być wreszcie inny. Chociaż czynniki ryzyka pozostają, to wydaje się, że pierwszy raz od dawna o trendach gospodarczych będą decydować fundamentalne procesy, nie szoki" – stwierdzono w raporcie banku PKO BP poświęconym perspektywom gospodarczym 2024 r.
Ekonomiści PKO BP wskazują, że głównym bankom centralnym udało się sprowadzić inflację w pobliże celu bez wzrostu bezrobocia. Zarówno w USA, jak i w strefie euro, stopa bezrobocia jest na rekordowo niskim poziomie lub w jego pobliżu, pomimo znaczącego zaostrzenia polityki pieniężnej.
"Spodziewamy się, że w połowie tego roku Fed i EBC rozpoczną obniżki stóp procentowych, a do końca 2024 stopy zostaną obniżone łącznie o 75–100pb. Interesującym strukturalnym zjawiskiem jest nowa polityka przemysłowa w USA (i w pewnym stopniu w UE). Ma ona na celu dekarbonizację, reindustrializację, zmniejszenie zależności od Chin i wsparcie regionów zaniedbanych gospodarczo" – czytamy w raporcie największego polskiego banku.
Stale rośnie polski eksport
Według ekspertów banku ekspansja eksportowa stała się głównym motorem polskiej gospodarki po wejściu do UE w 2004. Jednocześnie importochłonność polskiego eksportu utrzymuje się na stosunkowo wysokim, ale stabilnym poziomie.
"Polska staje się coraz bardziej otwartą gospodarką, a relacja eksportu do PKB przekracza już 60 proc. Pomimo rosnącej otwartości, udział polskiej wartości dodanej generowanej przez popyt zagraniczny jest niższy niż w innych gospodarkach EŚW. Pogorszenie salda handlowego w latach 2021/2022 i jego szybka poprawa w 2023 były w dużej mierze spowodowane szokiem terms-of-trade. Ożywienie gospodarcze, w tym szczególnie oczekiwany boom inwestycyjny, może utrudnić dalszą poprawę rachunku bieżącego i ogólnej równowagi zewnętrznej – podkreślono w raporcie banku PKO BP.
Kwestia unijnych środków
Ekonomiści PKO BP liczą na stosunkowo szybki napływ środków unijnych z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności. Wraz ze środkami z projektu RePowerEU oznacza to szansę na pozyskanie nawet 60 mld euro m.in. na inwestycje poprawiające efektywność energetyczną. Według raportu, pozwoli to znaczny napływ funduszy UE przy stosunkowo niskiej absorpcji środków związanych z polityką spójności.
"Sytuacja fiskalna Polski systematycznie pogarsza się na tle innych państw UE - z pozycji jednego z liderów fiskalnych w popandemicznym 2021 spadliśmy szybko do dolnej połowy unijnej stawki. Od pandemicznego szczytu w I kw. 2021 r. relacja długu do PKB obniżyła się o 10,3pp, przy pozytywnym wpływie wysokiej inflacji (…) i relatywnie silnego realnego wzrostu gospodarczego (…). Spodziewamy się, że deficyt fiskalny w relacji do PKB pozostanie relatywnie wysoki przez dłuższy czas, zmniejszając się powoli z 5,9 proc. w 2023 do 5,6 proc. w 2024 i 4,7 proc. w 2025" - wskazano w raporcie.
Oceniono w nim, że przestrzeń do „dalszych dyskrecjonalnych działań” w zakresie polityki fiskalnej jest znacznie ograniczona. Ekonomiści PKO BP uważają, że rosyjska agresja na Ukrainę zakończyła okres "dywidendy pokojowej" i wymusiła wzrost wydatków wojskowych. Finanse publiczne Polski obciążają także kryzys energetyczny i transformacja energetyczna.
Spodziewane silniejsze ożywienie gospodarki
"Solidny wzrost PKB w II poł. 2023 jest jedynie wstępem do jeszcze silniejszego ożywienia w kolejnych kwartałach. Prognozujemy, że wzrost PKB w 2024 będzie bliski 4 proc.. Konsumpcja gospodarstw domowych będzie najważniejszą siłą napędową odbicia gospodarczego, głównie ze względu na poprawę realnych dochodów (dwucyfrowy wzrost płac i emerytur, niższa inflacja, zwiększone transfery socjalne)” – stwierdzono w raporcie.
Dodano w nim, że w okresie marzec-kwiecień 2024 inflacja CPI wyniesie około 3 proc. w ujęciu rocznym i znajdzie się bardzo blisko celu inflacyjnego NBP wynoszącego 2,5 proc. Wg analityków PKO BP, tak silny spadek nie byłby jednak możliwy bez efektu wysokiej bazy i przedłużanych działań antyinflacyjnych. Wskazują oni, że ożywienie popytu zatrzyma trend dezinflacyjny, więc do trwałego sprowadzenia inflacji w pobliże celu NBP jeszcze daleko.
"Przed RPP trudne wybory. W kraju będzie obserwować szybkie ożywienie popytu w otoczeniu wciąż wysokiej inflacji. Za granicą trendem 2024 będzie globalny zwrot w kierunku obniżek stóp procentowych. Zakładamy, że szukając optymalnego kształtu polityki pieniężnej, RPP zdecyduje się na ostrożne dostosowanie stóp. Silna bieżąca dezinflacja powinna dać przestrzeń do obniżki stóp o 25pb w marcu. Z kolei globalne otoczenie może skłonić RPP do kolejnego takiego ruchu pod koniec roku, prawdopodobnie w listopadzie. Przewidujemy, że na koniec 2024 stopa NBP wyniesie 5,25 proc. wobec obecnego poziomu 5,75 proc.. Ryzyko dla tego scenariusza jest zdecydowanie asymetryczne – w stronę utrzymania stóp procentowych bez zmian" – czytamy w raporcie.
Silniejsza złotówka
Dodano w nim, że w 2023 złoty znacząco umocnił się wobec głównych walut, podobnie jak w przypadku wszystkich walut w regionie. Aprecjacja walut ułatwia ograniczenie presji inflacyjnej, ale jednocześnie ogranicza opłacalność eksportu. W raporcie PKO przypomniano, że według badań NBP obecnie odsetek eksporterów, wskazujących na nieopłacalność sprzedaży za granicę, jest najwyższy od 2011.
"Oceniamy, że Polska nadal wykazuje jedną z najbardziej optymalnych relacji między siłą wzrostu gospodarczego a stabilnością gospodarczą wśród państw Europy Środkowo-Wschodniej. Wzrost gospodarczy pozostaje odporny na okresy dekoniunktury (w 2023 Polska po raz kolejny uniknęła recesji) i szybko się odbudowuje (w 2024 Polska może być liderem wzrostu w regionie). Jednocześnie nie prowadzi to do nierównowag - inflacja, wzrost płac, deficyt fiskalny nie odbiegają znacząco od regionu, a tempo przywracania równowagi zewnętrznej jest nawet najszybsze wśród państw Europy Środkowo-Wschodniej" – oceniono w raporcie PKO BP.
PAP/dad