Nowy przewodniczący rządzącej w Niemczech partii CDU Armin Laschet powiedział 25 stycznia, że nie zamierza rewidować poparcia dla rurociągu Nord Stream 2, który ma doprowadzać rosyjski gaz ziemny do Europy, mimo sprzeciwu USA i części krajów europejskich, w tym Polski. Z kolei na pytanie, czy Niemcy mogą być otwarte na zmianę swojego stanowiska w sprawie Nord Stream 2 po planowanej rozmowie kanclerz Angeli Merkel z nowym prezydentem USA Joe Bidenem, odparł: "Porozmawiamy szczegółowo o kierunku tych relacji. Tylko że w kwestii dostaw energii dla naszego kraju ostatecznie decydują same Niemcy w kontekście europejskim".
Laschet, który jako lider CDU ma duże szanse na zastąpienie Merkel na stanowisku kanclerza Niemiec, wezwał także rosyjskie władze do uwolnienia głośnego krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego.
- Takie wypowiedzi doskonale obrazują stosunek niemieckich chadeków do Rosji. Otóż siostrzane partie CDU i CSU są w tej sprawie podzielone. Wielu starszych konserwatywnych biznesmenów popierających CDU/CSU, związanych z dawnymi Prusami, zawsze myślało o Niemczech jako kraju należącym do Wschodu. Czują oni bliskość z Rosją, zapominając czasem o istnieniu pewnego kraju pomiędzy nimi - zauważa z przekąsem O'Donnell.
Rosja niczym Meksyk
- Uważają oni, że Rosja może być dla Niemiec tym, czym dla USA jest Meksyk: krajem z wykwalifikowaną siłą roboczą, w którym można tanio produkować, eksploatować bogactwa naturalne i współpracować w dziedzinie wojskowości - tłumaczy ekspert, zastrzegając jednocześnie, że są w chadecji także politycy zdający sobie doskonale sprawę z zagrożenia, jakie stwarza Rosja, i opowiadający się jednoznacznie za wariantem transatlantyckim. Należy do takich m.in. minister obrony i była szefowa CDU - Annegret Kramp-Karrenbauer.
- W Bundestagu obecnie są reprezentowane aż trzy ugrupowania, które są jednoznacznie i w całości prorosyjskie. Przede wszystkim współrządząca SPD ze swoim mitem Ost-Politik i bezwarunkowym poparciem dla gazociągu Nord Stream 2. Bardzo antyamerykańska i nastawiona na zbliżenie z Moskwą, zawsze, niezależnie od tego, co się dzieje z Aleksiejem Nawalnym i Ukrainą. Kolejną jest postkomunistyczna i skrajnie lewicowa Die Linke. A trzecią - prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) - wymienia.
Politycy zabiegają o względy Putina
Jak zauważa O'Donnell, prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi udało się de facto wytworzyć pewien rodzaj konkurencji między tymi partiami, tak, że każda z nich zabiega o jego względy. - (Chodzi im o to,) żeby tylko gospodarz Kremla nie obdarzył większymi względami konkurencji. Te partie zawsze będą mówić, że w Rosji wszystko jest w porządku, że Rosją nie trzeba się przejmować - tłumaczy analityk, dodając, że złudzeń co do Moskwy nie mają jedynie Zieloni.
- Sprawę w Niemczech jeszcze bardziej komplikuje fakt, że nawet część z tych, którzy są krytyczni wobec Władimira Putina, mimo wszystko chce brać udział w biznesowo-korupcyjnym projekcie, jakim jest Nord Stream 2, żeby móc korzystać na handlu zarówno z USA, jak i z Rosją. Ostatecznie żadne z wielkich mocarstw na taki układ się nie zgodzi - prognozuje O'Donnell.
- Polityka niemiecka jest podzielona i nowy rząd po wrześniowych wyborach do Bundestagu może pójść w każdą ze stron. Zależy, które stronnictwo minimalnie przeważy - podsumowuje ekspert.
PAP/dad