Rosja, po zaatakowaniu Ukrainy, blokowała przez kilka miesięcy jej porty na Morzu Czarnym. Pojawiła się groźba kryzysu żywnościowego, bo zboża z Ukrainy, nazywanej światowym spichlerzem, kupowały przede wszystkim kraje Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Wtedy Komisja Europejska zaproponowała tak zwane korytarze solidarnościowe, by priorytetowo wyeksportować ukraińskie zboże drogami i kolejami. Od kwietnia 15 milionów ton zboża wyeksportowano właśnie tymi korytarzami.
Pod koniec lipca został odblokowany szlak morski , wraz z porozumieniem wynegocjowanym przez ONZ i Turcję. Od tego czasu wyeksportowano z Ukrainy 9,7 milion ton zboża przez Morze Czarne. Urzędnicy w Komisji, z którymi rozmawiała brukselska korespondentka Polskiego Radia podkreślają, że lądowe korytarze solidarnościowe okazały się sukcesem, ale przyznają, że gdyby droga morska, została znowu całkowicie zablokowana, wtedy przerzucenie się wyłącznie na transport lądowy nie byłoby takie proste. - Oczywiste jest, że Morzem Czarnym łatwiej przetransportować więcej żywności niż drogą lądową, więc najlepiej, żeby działały obie. Jeśli jednak transport kolejowy i drogowy będzie musiał przejąć to co płynie morzem, to przejmie, tyle tylko, że to wszystko będzie się odbywało bardzo wolno - podkreślił w rozmowie z brukselską korespondentką Polskiego Radia jeden z urzędników w Komisji. Drugi z rozmówców zwrócił uwagę, że drogami i kolejami odbywa się też eksport innych towarów z Ukrainy. Niemal drugie tyle co żywność przetransportowano produktów nierolniczych, jak żelazo, czy stal.
Ponadto, jak wynika z danych Komisji, bywa, że transport pociągami opóźnia się z powodu zbyt długiego czasu oczekiwania na niektórych przejściach z Polską.
IAR/dad