Minister zdrowia Adam Niedzielski pytany przez "DGP" czy liczba dziennych przypadków zakażeń wirusem COVID-19 radykalnie spadła, a pandemia się kończy, stwierdził, że "z pewnością nie". Zaznaczył natomiast, że obecnie epidemia COVID-19 w Polsce "ustabilizowała się", a efekty przynoszą regionalne obostrzenia. - Robimy też bardziej celowane testy - wykonujemy głównie u osób objawowych, stąd jest ich trochę mniej - powiedział Niedzielski.
Podkreślił, że ministerstwo zwolniło z obowiązku testowania osoby kończące kwarantannę i izolację, jednak zmniejszenie zakresu testowania nie jest po to, by wykrywać mniejszą liczbę zakażeń, tylko po to, by zrobić miejsce na badanie pacjentów kierowanych przez lekarzy rodzinnych. - Chociaż nawet przy 23 tys. testach dziennie mieliśmy ostatnio tylko 400 zakażonych. To rzeczywiście oznacza, że maleje wskaźnik pozytywnych wyników - jest więcej podejrzeń, które się nie potwierdzają. Wszystko zależy od tego, jak zakażają dzieci - wyjaśnił minister zdrowia.
Zakażenia wśród dzieci
Dodał, że zespół powołany do konsultowania przebiegu pandemii wskazuje, że istotny jest procentowy udział zakażeń COVID-19 wśród osób małoletnich oraz, że jeżeli będzie się on kształtował na poziomie 30 proc. względem zakażalności dorosłych, przebieg epidemii będzie w miarę stabilny. - Jeśli będzie wyższy, będziemy mówić o rosnącej fali koronawirusa - wytłumaczył Niedzielski.
Dopytywany z kolei, czy to dlatego, że dzieci poszły do szkoły, odpowiedział, że "nie ma tak i nie będzie, że wzrosty zaczną się od razu po otwarciu szkół". Wskazał natomiast, że jeżeli będą, to będą odsunięte na początek października.
Zaprzeczył też informacji o planowanym zamknięciu szkół pod koniec września. - Taki scenariusz nie jest w ogóle brany pod uwagę - powiedział Niedzielski.
Więcej punktów drive-thru
Minister zdrowia zaznaczył też, że trwają prace nad zwiększeniem bazy punktów drive-thru, do których wkrótce lekarze rodzinni będą kierować większą grupę pacjentów. Będą one też pracowały dłużej. - Przygotowujemy izolatki z respiratorami w każdym szpitalu powiatowym. Chcemy być gotowi na ewentualną drugą falę czy też wzrosty pierwszej fali – jak kto woli. Oczywiście, o ile ta druga fala nastąpi. Nie ulega jednak wątpliwości, że przebieg epidemii w najbliższych miesiącach będzie całkowicie inny od tego, z czym mieliśmy do czynienia do tej pory: głównie ze względu na jesienne infekcje" - wyjaśnił Niedzielski.
Jednocześnie zaznaczył, że największym wyzwaniem będzie to, że do COVID-19 dołączą inne choroby. - Chcemy odciążyć szpitalne oddziały ratunkowe tak, by pacjenci z infekcjami trafiali do przychodni, a nie od razu do szpitala. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że nagle 100 czy 200 tys. chorych dziennie - bo tyle zwykle mamy wizyt w przychodniach w okresie jesienno-zimowym – przekierować na SOR. To nawet fizycznie jest niemożliwe i to nie tylko w naszym kraju. Z tego względu zaproponowaliśmy cały pakiet działań, zmieniliśmy strategię walki z wirusem - powiedział Niedzielski.
Pytany, na czym ona polega, stwierdził, że dopuszczono lekarzy rodzinnych do zlecania testów na koronawirusa. Poza tym zrekonstruowano sieć szpitali zakaźnych, przyjmujących pacjentów z COVID-19. - Teraz mamy trzy poziomy szpitali obsługujących zakażonych pacjentów: na samym dole szpitale powiatowe, następnie szpitale z oddziałami zakaźnymi i w końcu szpitale wielospecjalistyczne. Zmieniliśmy strategię testowania - sprawdzamy teraz przede wszystkim pacjentów objawowych. To są trzy najważniejsze elementy - mówił w wywiadzie dla "DGP" minister zdrowia.
Co ze szczepionką?
Adam Niedzielski odniósł się także do kwestii szczepionki na COVID-19. W jego ocenie w tej sprawie jest sporo śmiałych deklaracji, że pojawi się już w grudniu. - Moim zdaniem optymistycznie zakładając, stanie się to najwcześniej na wiosnę. Do tego pojawiły się informacje o problemach z badaniami klinicznymi szczepionki. Więc powtórzę – musimy się nauczyć żyć z wirusem - stwierdził Niedzielski.
Minister zdrowia pytany był również czy będą ograniczenia wesel. Jego zdaniem w tej kwestii 150 osób obecnych na weselu "nie jest liczbą racjonalną". - Obecnie rozważamy, czy zmniejszyć limit gości do 50, czy 75. Każdego tygodnia mamy zakażenia z wesel. Średnio ok. 10 proc. wyników z naszych raportów to właśnie efekt zakażeń na weselach - zaznaczył Niedzielski.
PAP/dad