To była skoordynowana odpowiedź NATO, które wczoraj wysłało myśliwce z baz w Polsce, Estonii i na Litwie do śledzenia i przechwycenia rosyjskich myśliwców, bombowców i samolotów obserwacyjnych nad Bałtykiem. „Sojusz pozostaje czujny i gotowy, aby zapewnić bezpieczeństwo w przestrzeni powietrznej 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu” - skomentowała kwatera główna.
Radary NATO wykryły wczoraj rano niezidentyfikowane samoloty nad Morzem Bałtyckim. Aby namierzyć i przechwycić zbliżające się maszyny Centrum Operacji Powietrznych podniosło niemieckie i włoskie myśliwce z baz w Estonii i na Litwie. W powietrze wzbiły się F-16 z bazy w Poznaniu, oraz duńskie myśliwce.
Przechwycone zostały dwa rosyjskie bombowce, które były eskortowane przez dwa myśliwce i wraz z rosyjskim samolotem kontroli i wczesnego ostrzegania przelatywały nad Morzem Bałtyckim. Pozostawały w międzynarodowej przestrzeni powietrznej około trzech godzin, a następnie wróciły do Rosji.
Kwatera główna NATO poinformowała, że rosyjskie maszyny były trudne do namierzenia, bo nie miały włączonych transponderów. Poza tym żaden plan lotu nie został złożony, co - jak podkreślił Sojusz - może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa lotów. - Nasze zespoły są gotowe do przechwycenia wszelkich zagrożeń dla przestrzeni powietrznej aliantów - powiedział generał brygady Andrew Hansen, zastępca szefa sztabu operacyjnego. - Sojusz rutynowo ćwiczy przechwytywanie właśnie z tego powodu - dodał.
IAR/dad