- Musimy zrozumieć, że wygrana Ukrainy to wygrana nas wszystkich, ponieważ tyrani dokładnie zapowiadają, co zamierzają zrobić - mówiła Haley w niedzielnej audycji CNN. Wezwała USA i ich sojuszników do kontynuowania dostaw broni i sprzętu wojskowego dla Ukrainy.
- Chiny zapowiedziały, że przejmą Hongkong, i to zrobiły. Rosja zapowiedziała, że najedzie na Ukrainę, i to się stało. Chiny mówię, że następny będzie Tajwan i powinniśmy im wierzyć. Rosja powiedziała, że następna będzie Polska i państwa bałtyckie, jeżeli do tego dojdzie, będziemy mieli do czynienia z wojną światową. Tutaj chodzi o to, by jej zapobiec - tłumaczyła.
Każdy zadaje sobie pytanie, kiedy skończy się wojna; ona się skończy, gdy Rosja wycofa się z Ukrainy, jeżeli wycofa się Ukraina, wtedy wszyscy staniemy przed widmem kolejnej wojny światowej - zaznaczyła republikańska polityczka.
Stanowisko Haley w sprawie wojny wyraźnie różni się od jej przodujących w wyścigu o republikańską nominację konkurentów - byłego prezydenta Donalda Trumpa i gubernatora Florydy Rona DeSantisa - podkreśla CNN. Trump często przypominał swoje dobre relacje z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, którego Haley nazywa tyranem. DeSantis początkowo nazywał wojnę "sporem terytorialnym", co również wypomniała mu Haley, podczas zorganizowanej przez CNN dyskusji z republikańskimi wyborcami w Hawkeye State w stanie Iowa.
Haley była gubernatorką Karoliny Południowej i ambasadorką USA przy ONZ za czasów prezydentury Trumpa. Jest jedną z kilku republikańskich polityków, którzy ogłosili, że będą się ubiegać o nominację Republikanów w wyborach prezydenckich w 2024 r. Według sondaży w tym wyścigu prowadzi jak na razie Trump (53 proc. poparcia), za nim jest DeSantis (22,4 proc.), Haley zajmuje trzecie miejsce, ale obecnie popiera ją zapewne 4,4 proc. wyborców - przypomina portal The Hill.
IAR/PAP/dad