Budanow przyznał, że nie rozumie tych, którzy przewidywali szybkie załamanie się rosyjskich linii obronnych, ale podkreślił, że kontrofensywa trwa i jest jeszcze ponad miesiąc zanim opady rozmiękczą teren, co utrudni posuwanie się naprzód.
Wskazał, że pierwsza linia rosyjskiej obrony na najważniejszej południowej osi w obwodzie zaporoskim została już miejscami przełamana, co oznacza, że operacja zerwania połączeń lądowych między Rosją a Krymem może zostać zrealizowana jeszcze przed nadejściem zimy.
Budanow: to Rosja ma powody do obaw
Według szefa HUR, to Rosja, a nie Ukraina, ma powody do obaw. Ukraina może już wykorzystywać ograniczone zasoby rezerwistów, ale Rosja, w widocznej desperacji, angażuje rezerwy, których nie planowała rozmieścić do końca października. "Wbrew temu, co deklaruje Federacja Rosyjska, nie ma ona absolutnie żadnych rezerw strategicznych" - ocenił Budanow. Wskazał, że rozmieszczana wcześniej niż planowano w okolicach Łymania i Kupiańska rosyjska 25. Armia ma tylko 80 proc. zakładanego stanu osobowego i 55 proc. sprzętu.
Wobec doniesień o przyspieszeniu mobilizacji, Budanow ocenił, że zasoby ludzkie są jedyną oczywistą przewagą, jaką Rosja nadal zachowuje nad Ukrainą. "Zasoby ludzkie w Rosji są, relatywnie rzecz biorąc, nieograniczone. Jakość jest niska, ale ilość jest wystarczająca" - powiedział, dodając, że inne elementy są na wyczerpaniu.
Możliwości rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego
Jego zdaniem, rosyjska gospodarka wytrzyma tylko do 2025 roku, dopływ broni wyczerpie się w 2026 roku, "być może wcześniej", a rozmowy Władimira Putina z przywódcą Korei Płn. Kim Dzong Unem są oczywistą oznaką problemów. "Jeśli wszystko jest w porządku, a Rosja ma wystarczająco dużo zasobów, to dlaczego szuka ich na całym świecie?" - wskazał.
Generał przyznał, że Ukrainie także grozi wyczerpanie zasobów. "Jesteśmy zależni od zewnętrznych graczy. Rosja jest zależna głównie od siebie" - powiedział. Odrzucił jednak sugestie, że zachodni sojusznicy zamierzają zmniejszyć poziom wsparcia wojskowego, co odbiłoby się na operacjach ofensywnych. "Wciąż nie zostało przesądzone, jak długo Zachód będzie w stanie zapewnić nam wystarczające dostawy zasobów. Magazyny w krajach zachodnich nie są całkowicie puste. Bez względu na to, co ktoś mówi. Jako agencja wywiadowcza widzimy to bardzo wyraźnie" - powiedział szef HUR.
Znaczenie dronów
Budanow zwrócił uwagę, że coraz istotniejszą rolę w ukraińskich działaniach odgrywa broń produkowana w kraju, zwłaszcza drony. "Drony zdecydowanie ułatwią operacje wyzwalania naszych terytoriów. Drony nie odczuwają strachu. Nie jest ich żal" - powiedział.
Wyjaśnił, że istnieją trzy główne cele nowej kampanii przy użyciu dronów: wyczerpywanie rosyjskich systemów obrony powietrznej; unieszkodliwienie transportu wojskowego i bombowców; uszkodzenie wojskowych zakładów produkcyjnych, jak miało miejsce podczas niedawnego uderzenia w fabrykę produkującą paliwo rakietowe w obwodzie twerskim, na północ od Moskwy. "Chcemy wyprowadzić ich ze strefy komfortu" - przyznał Budanow.
Szef HUR wskazał, że ważny jest też cel psychologiczny - zasianie niepokoju wśród ludności i zakłócenie normalnych procesów gospodarczych w Rosji, bo np. zamykanie lotnisk w Petersburgu i Moskwie stało się niemal codziennością.
PAP/dad