Nie odnotowaliśmy zgłoszeń od będących na miejscu Polaków, którzy potrzebowaliby pomocy czy ewakuacji - dodał. MSZ ma kontakt z ok. 130 obywatelami.
Wroński zaznaczył, że polski resort dyplomacji we współpracy z polską placówką dyplomatyczną i sojusznikami obserwuje sytuację w Syrii. "Sytuacja na miejscu jest dynamiczna, ale nasza placówka nie odnotowała zgłoszeń ze strony Polaków, którzy potrzebowaliby pomocy czy też ewakuacji" - przekazał.
"Nasza placówka w Syrii oraz MSZ uważnie monitorują sytuację, która jest bardzo dynamiczna. I ze względu na niepewność sytuacji nasza placówka wystosowała ostrzeżenie" - powiedział Paweł Wroński.
Podczas briefingu prasowego w niedzielę przed południem Paweł Wroński przekazał, że obecnie MSZ jest w kontakcie z ok. 130 polskimi obywatelami pozostającymi w Syrii. "Ich status jest różny, to są często rodziny mieszane. Większa część obywateli polskich ze względu na trwającą w tym kraju już wiele lat bardzo krwawą wojnę stamtąd wyjechała" - powiedział. Zadeklarował, że jeśli będzie potrzeba pomocy humanitarnej, to "MSZ zadziała", tak jak w przeszłości pomagał Polakom w powrocie do kraju.
W sobotę wieczorem ambasada polska w Syrii (z czasową siedzibą w Bejrucie) zaapelowała do obywateli RP przebywających w tym kraju o jego natychmiastowe opuszczenie oraz o to, aby na terytorium Syrii nie wjeżdżać. Wroński powtórzył w niedzielę ten apel.
Rzecznik MSZ ocenił w rozmowie z PAP, że rozwój wydarzeń w Syrii przybrał "dość zaskakujący obrót". Wobec tego, że wspierany przez Rosję reżim wydaje się "sam rozpadać", a - zgodnie z informacjami - prezydent Baszar al-Asad opuścił Damaszek, sytuacja - "paradoksalnie" może dążyć "do jakiejś formy uspokojenia" - uważa rzecznik MSZ.
Podczas briefingu Wroński dodał, że sytuacja zaskoczyła "najbardziej - jak się wydaje - Władimira Putina i Baszara al-Asada". "Syryjskie władze były wspierane przez Putina, tam toczyła się wojna, która była taktycznym przygotowaniem do tego, co działo się później na Ukrainie. Jeśli teraz tak silnie wspierany przez lotnictwo, wojska lądowe, tysiące specjalistów reżim upada, to chyba jest to zaskoczenie dla Moskwy" - stwierdził.
Zapytany przez dziennikarzy, czy ostatnie wydarzenia w Syrii mogą spowodować napływ uchodźców do Europy, w tym do Polski odpowiedział, że nie wie, ale "być może to, co się dzieje daje nadzieje na zakończenie wojny w Syrii".
Także w niedzielę szef MSWiA, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak przekazał, że polskie służby wywiadowcze we współpracy z NATO i partnerami UE ściśle obserwują wydarzenia w Syrii. Syryjscy rebelianci ogłosili w nocy obalenie prezydenta Baszara al-Asada po 24-letnim okresie jego rządów.
"Polskie służby wywiadowcze, Agencja Wywiadu i Służba Wywiadu Wojskowego, we współpracy z MSZ i MON oraz sojusznikami z NATO i partnerami z Unii Europejskiej ściśle obserwują i analizują wydarzenia w Syrii z punktu widzenia interesów Polski i polskich obywateli przebywających na Bliskim Wschodzie" - napisał Tomasz Siemoniak w mediach społecznościowych w niedzielę rano.
Islamistyczni rebelianci z organizacji Hajat Tahrir asz-Szam (HTS) i ich sojusznicy rozpoczęli kampanię przeciwko wojskom reżimu Baszara al-Asada 27 listopada. W błyskawicznej ofensywie zdobyli już m.in. drugie pod względem wielkości miasto kraju Aleppo i liczącą ok. pół miliona mieszkańców Hamę, a także przejęli kontrolę nad miastem Dara. Syryjscy rebelianci podali w sobotę informacje o kolejnych zajętych terytoriach i oświadczyli, że od południowych obrzeży Damaszku dzieli ich 20 km.
W niedzielę dowództwo armii syryjskiej poinformowało, że autorytarne rządy Asada dobiegły końca po sukcesie błyskawicznej ofensywy rebeliantów, w wyniku której praktyczne bez oporu ze strony wojsk rządowych w nocy z soboty na niedzielę zajęli oni stolicę Syrii.
PAP/IAR/ks