Dla zmarłego w 2017 roku politologa Zbigniewa Brzezińskiego "Ukraina zawsze była uważana za kluczowy kraj w polityce światowej" - pisze na łamach "Die Welt" Philipp Fritz. Publicysta przypomina kluczowe zdanie Brzezińskiego na temat Ukrainy: "Bez Ukrainy Rosja nie jest już imperium euroazjatyckim".
"To właśnie to zdanie ukazuje wymiar eskalacji konfliktu między Rosją a Ukrainą. Nie chodzi tu tylko o niepodległość Ukrainy, ale o to, w jaki sposób można zapewnić bezpieczeństwo w Europie w nadchodzących dziesięcioleciach, a co ważniejsze, jaki porządek będzie panował na Starym Kontynencie i jaki wpływ będzie na niego miała Moskwa" - podkreśla Fritz.
Obrażeni partnerzy
Zdaniem publicysty "wszędzie, w Rosji, na Ukrainie i w USA, zostało to zrozumiane. Tylko nie w tym jednym kraju, który według Brzezińskiego miał decydujący wpływ na rozwój kontynentu po upadku Związku Radzieckiego: w Niemczech. Nigdy wcześniej niemiecki rząd w tak krótkim czasie nie obraził tak wielu partnerów".
"Błędne sygnały ze strony czołowych socjaldemokratów, oskarżenie o „pobrzękiwanie szabelką” ze strony rosyjskiego lobbysty energetycznego i byłego kanclerza Gerharda Schroedera, odmowa Berlina dostarczenia broni na Ukrainę, nawet zablokowanie dostaw z Estonii, a także błądzący admirał Kay-Achim Schoenbach ze swoim zawoalowanym uwielbieniem dla (prezydenta Władimira) Putina mocno nadwyrężyły zaufanie do niemieckiej polityki - zwłaszcza w krajach partnerskich w Europie Środkowo-Wschodniej, które w trakcie budowy niemiecko-rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2 od lat ostrzegają przed momentem, w którym Rosja może uczynić ze swoich rezerw energetycznych broń przeciwko Europie. Ta chwila może nadejść już teraz" - pisze Fritz.
Wprawdzie "kanclerz Olaf Scholz wyszedł z ukrycia i udał się do Waszyngtonu, wzmocnione też zostaną oddziały niemieckie na Litwie i jest to i dobre i słuszne". To jednak "zbyt mało, by odbudować zaufanie do niemieckiej polityki i zapewnić pokój w Europie" - czytamy w "Die Welt".
"Stabilna Europa Środkowo-Wschodnia powinna być głównym przedmiotem zainteresowania potęgi handlowej Niemiec" - zwraca uwagę Fritz. "Polska, Czechy, Słowacja i kraje bałtyckie są dla Niemiec równie ważne jak Chiny czy USA jako obszar gospodarczy. Berlin musi zatem wreszcie wesprzeć swoją politykę handlową polityką bezpieczeństwa w interesie własnym i Europy" - dodaje.
"Niemcy utknęły w latach 90. ubiegłego wieku"
Niemcy "utknęły w latach 90. ubiegłego wieku, nie zdołały przekształcić się z konsumenta bezpieczeństwa w dostawcę bezpieczeństwa, czyli kraj, który może zapewnić bezpieczeństwo swoim partnerom. To musi się pilnie zmienić" - uważa publicysta "Die Welt". Powinny "prowadzić politykę zagraniczną i bezpieczeństwa godną wpływów Niemiec", a należą do tego "dostawy broni na Ukrainę, wysłanie kolejnych żołnierzy armii federalnej na wschodnią flankę NATO i surowe groźby sankcji wobec Moskwy" - dodaje.
Zdaniem Fritza nadszedł też czas, aby "postawić Kremlowi wymagania wykraczające poza Ukrainę. Moskwa powinna przestać wspierać reżim tortur na Białorusi i zakończyć swoje zaangażowanie w Syrii. Niemcy i Europejczycy powinny wreszcie działać, a nie tylko czekać na kolejny ruch Moskwy".
Jednak "najpierw trzeba uświadomić rządowi federalnemu, czym jest Ukraina" - uważa Fritz. Przypomina w tym kontekście słowa historyka Serhija Płochija, według którego Ukraina to "brama Europy".
Przyjęcie polskiej perspektywy
Fritz podkreśla, że "Berlinowi dobrze by zrobiło przyjęcie polskiej perspektywy w konflikcie rosyjsko-ukraińskim: polscy politycy słusznie reagują nerwowo na rosyjskie groźby, bo Warszawa wie, że rosyjska kontrola nad pasem ziemi od Morza Czarnego do Bałtyku historycznie zawsze gwarantowała Moskwie wpływ na politykę europejską".
"Dla Ukraińców, Polaków i Bałtów oznaczało to utratę suwerenności, a nawet gułag" - stwierdza publicysta. Ale nie zawsze tak było - zauważa Fritz i przypomina istniejącą do 1795 roku Rzeczpospolitą Obojga Narodów "między Bałtykiem a dzisiejszą Ukrainą. Rosja była wtedy na zewnątrz, podobnie jak w latach 90. i w zasadzie również dzisiaj".
W zjednoczonej Europie "w interesie Niemiec musi leżeć niedopuszczenie do tego, by Ukraina trafiła na rosyjską orbitę. Niemcy stając w obronie Ukrainy pomagają sobie. (...) Nadszedł czas na politykę interesów, i to już teraz. Ponieważ inni już to robią" - konkluduje Philipp Fritz.
PAP/dad