"Tak, nasza wspólna historia ma trudne momenty, tematy, które trzeba zamknąć – i na pewno będziemy do nich wracać w naszych relacjach z wolną i niepodległą Ukrainą, po wojnie" – powiedział Piotr Gliński portalowi.
Pytany, czy stosunki między Polską a Ukrainą zmieniły się wraz z obecnym kryzysem, Piotr Gliński odpowiedział: "Tak, trzeba powiedzieć jasno – tragedia wojny na Ukrainie dała Polakom i Ukraińcom szansę na pełne pojednanie".
Kolejny napływ uchodźców
Jak pisze brukselski portal, wicepremier Gliński, który jest odpowiedzialny za nadzór nad przyjęciem ukraińskich uchodźców, wyraził przypuszczenie, że "w niedalekiej przyszłości możemy jeszcze mieć do czynienia z napływem uchodźców, choć z mniejszą intensywnością niż w pierwszych dniach po inwazji Rosji".
Jak dotąd do Polski przedostało się ok. 2,7 mln osób uciekających z Ukrainy przed wojną - wynika z najnowszych danych polskiej Straży Granicznej opublikowanych w czwartek.
"Udzielamy wsparcia finansowego i jesteśmy w stałym kontakcie z władzami lokalnymi i samorządami, aby wesprzeć je w tej działalności i odciążyć te miejscowości, które ze względu na położenie przyjęły największe grupy uchodźców" – powiedział Robert Gliński.
Pomoc to nie sprint - a maraton
Zapytany, czy spodziewa się spadku pomocy dla ukraińskich uchodźców, Gliński powiedział, że polski rząd jest "świadomy, że pomaganie Ukraińcom to nie sprint, a maraton, a nawet wyczerpujący bieg ultra".
Ostrzegł, że "wielki zryw solidarności" może z czasem przeminąć, a lekarstwem na zmęczenie wolontariuszy i społeczników mogą być kontrakty na świadczenie ich usług i profesjonalizacja niektórych z ich bieżących działań.
"Musimy być przygotowani na falę wzrostu i spadku zaangażowania społecznego" – dodał.
Potrzebne specjalne środki unijne
Pytany, czy potrzebne będą nowe środki unijne na wsparcie krajów przyjmujących uchodźców, Gliński powiedział, że "fakty mówią same za siebie".
"Chciałbym podkreślić, że Polska sama przyjęła i wspiera 2,7 mln uchodźców wojennych z Ukrainy, własnymi środkami krajowymi i pieniędzmi swoich obywateli – nie otrzymaliśmy jeszcze ani jednego euro na ten cel z UE" - powiedział.
Na spotkaniu ministrów kultury UE w Luksemburgu na początku kwietnia Polska i kraje bałtyckie poruszyły temat blokowania rosyjskich kanałów telewizyjnych i portali internetowych w całej UE. "Od dłuższego czasu apelujemy do Komisji Europejskiej i wszystkich innych krajów o wprowadzenie pełnej blokady tylko po to, by ograniczyć wpływ rosyjskiej propagandy, ale w Europie nie spotyka się to z pełnym zrozumieniem" – powiedział Gliński.
Według niego sprzeciwiały się temu przede wszystkim Niemcy, powołując się na wolność słowa. "To pokazuje, jak trudno jest prowadzić wspólną politykę w Europie i jak nawet w pozornie oczywistych kwestiach można mieć podzielone opinie. (…) W ten sposób nie będziemy w stanie skutecznie stawić czoła Rosji" – powiedział.
PAP/dad