Do początku Majdanu Artur Deska zajmował się młodzieżą w Drohobyczu. Pomagał między innymi dostać się obiecującym absolwentom liceum na studia w Polsce. Po agresji rosyjskiej w 2014 roku swoją aktywność skoncentrował na wschodzie Ukrainy.
Obecnie, pomimo faktu, że pojawiły się u niego poważne kłopoty zdrowotne Artur Deska cały czas pomaga. - Wojuję z łóżka. Zajmuję się organizowaniem pomocy dla uchodźców, dla rannych, żywności dla armii. Pomagam też Tatarom krymskim, którzy stali się moją wielką rodziną.
Drohobycz stał się domem również dla Tatarów krymskich. Duża w tym była zasługa pana Artura. - Mieszkańcy Drohobycza przyjęli Tatarów z dużą życzliwością i zrozumieniem. W Drohobyczu nigdy nie było wspólnoty muzułmańskiej. To są ludzie nie tylko inni, ale i zauważalni. Bez sympatii i akceptacji społecznej Drohobycz nie byłby takim przyjaznym miejscem. Pomoc była potrzebna różna. Nie wystarczyło tym ludziom dać jeść i gdzie mieszkać. Chodziło też o to, by wziąć ich za rękę, pokazać, gdzie co jest.
Obecnie w Drohobyczu przebywa około 16 tysięcy uchodźców. - Tu są zapchane akademiki, zapchane szkoły, akademik drohobyckiego uniwersytetu jest „zabity” uchodźcami – tam przebywa około 600 osób. Proszę sobie wyobrazić, ile pomocy potrzeby i tym się zajmuję: majtki, kasza… jedzenie, środki higieny.
Artur Deska jest też publicystą "Kuriera Galicyjskiego". Został odznaczony między innymi odznaczeniem „25 lat niepodległej Ukrainy”. Jest skromny i nie lubi wymieniać swoich medali – twierdzi, że są przyznane nie jemu, a wszystkim, którzy mu pomagają.
Z Arturem Deską, zastępcą dyrektora Caritasu Samborsko-Drohobyckiej Diecezji Cerkwi Greckokatolickiej, rozmawia Wojciech Jankowski.