W Domu Turka w Augustowie powstaje Muzeum Pamięci Obławy Augustowskiej. Obiekt ma być gotowy za rok. Jest to zabytkowa kamienica, gdzie od początku 1940 r. do czerwca 1941 roku znajdowała się siedzibą NKWD i NKGB. W latach 1945-56 w budynku mieściło się UB. Byli tam katowani m.in. żołnierze wyklęci, którzy później zginęli w obławie, czyli największej po II wojnie światowej niewyjaśnionej zbrodnia dokonanej przez NKWD na Polakach.
12 lipca jest ustanowionym przez Sejm Dniem Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej. Dlatego zarówno w Gibach, gdzie jest symboliczny grób osób zaginionych oraz w Augustowie zorganizowano uroczyste obchody. Obok Domu Turka został w środę odsłonięty Mur Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej, na którym widnieją ustalone dotąd 592 nazwiska i imiona osób zaginionych.
Dyrektor Instytutu Pileckiego Magdalena Gawin powiedziała, że mur pamięci to znak naszego sprzeciwu wobec bezkarnego mordowania Polaków i działaniom Rosji w przeszłości i obecnie.
"Rosja mordowała i morduje. Wszystkie techniki represji mordowania ludności cywilnej, przymusowych deportacji, łamania praw człowieka tortur, łamania konwencji międzynarodowych możemy obserwować dzisiaj na zaatakowanej Ukrainie. Mur pamięci to krzyk sprzeciwu wobec bezkarności Rosji w przeszłości i teraz obecnie" - powiedziała Magdalena Gawin.
"Rosja zrobiła swoje. Wymordowała mieszkańców miasta i okolic, ale nie zabrała nam pamięci. Będziemy pamiętać" - podkreśliła Magdalena Gawin.
Premier Mateusz Morawiecki w liście do zebranych na uroczystości napisał, że muzeum, które powstanie, będzie ważnym punktem na historyczno-kulturalnej mapie Augustowa, Suwalszczyzny i całego regionu.
"Odsłaniany dzisiaj mur pamięci z nazwiskami pomordowanych, służy podobnie jak wcześniej uruchomiona wystawa "LIPCOWI" odzyskiwaniu tożsamości przez niemal sześćset ofiar sowieckiej zbrodni, których winą było jedynie to, że byli Polakami" - napisał w liście Mateusz Morawiecki.
Dodał, że pamięć o nich to nasza wielka, patriotyczna powinność i zobowiązanie. "Obława Augustowska, nazywana także małym Katyniem była największą zbrodnią dokonaną na Polakach po drugiej wojnie światowej" - dodał premier.
Poseł Jarosław Zieliński, który był inicjatorem ustanowienia przez Sejm 12 lipca Dniem Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej powiedział, że w obławie mieli swój udział nie tylko Rosjanie, ale także polscy komuniści, konfidenci, którzy zdradzali rodaków.
"Do zbadania udziału polskich komunistów, ubeków, donosicieli, konfidentów, pepeerowców, to nam nie są potrzebne rosyjskie archiwa. To trzeba tyko chcieć, mieć wolę. Dlatego będziemy apelować z panią dyrektor Gawin do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o to, żeby prokuratorzy IPN odwiesili śledztwa w tej sprawie, które zostało zawieszone" - zapowiedział Zieliński.
Dodał, że w Polsce musi być pełna wola wyjaśnienia tej sprawy, tak jak i wielu innych bolesnych spraw. "Niestety, borykamy się wciąż z echami i pozostałościami komunizmu w postaci postkomunizmu, który w różnych nurtach wciąż się jeszcze przejawia w polskiej rzeczywistości" - dodał poseł Zieliński.
78 lat temu, 12 lipca 1945 r., oddziały NKWD i Smiersz rozpoczęły na Suwalszczyźnie operację, w której zginęło co najmniej 592 działaczy podziemia niepodległościowego. Operacja nazwana została Obławą Augustowską. Obecnie mówi się nawet o ok. 2 tys. ofiar.
Białostocki oddział Instytutu Pamięci Narodowej od lat zajmuje się sprawą obławy. Dotyczy ono zbrodni komunistycznej przeciwko ludzkości. Przyjęto, że w lipcu 1945 r., w nieustalonym dotychczas miejscu, zginęło około 600 osób zatrzymanych w powiatach augustowskim, suwalskim i sokólskim. Zatrzymali ich żołnierze sowieckiego Kontrwywiadu Wojskowego Smiersz III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej przy współudziale funkcjonariuszy polskich organów Bezpieczeństwa Publicznego, MO oraz żołnierzy I Armii Wojska Polskiego.
Wciąż nie wiadomo, gdzie są groby ofiar. Biegli z zakresu kartografii, którzy analizowali powojenne zdjęcia lotnicze, wskazali ponad 60 miejsc na Białorusi - większość w okolicach miejscowości Kalety - które mogą być jamami grobowymi. Białoruś odmówiła pomocy prawnej w tej sprawie. Prace sondażowe we wskazanych miejscach po polskiej stronie granicy nie przyniosły jednoznacznego rezultatu. Znaleziono pojedyncze szczątki ludzkie, ale nie wiadomo, czy mają związek z obławą.
PAP/PP