Prezydent Andrzej Duda w rozmowie z dziennikarzami zwracał uwagę, że tym razem rocznica katastrofy smoleńskiej przypada w szczególny dzień, bo jest to Wielki Piątek, gdy nie odprawia się mszy świętej. Jak dodał, jest też czas pandemii, z którą wiążące się ograniczenia praktycznie uniemożliwiają przeprowadzenie uroczystości, związanych z upamiętnieniem katastrofy smoleńskiej i oddaniem hołdu tym, którzy wtedy zginęli.
- Jestem tutaj, bo uważałem, że jako ten, który pracował przy boku prezydenta Rzeczpospolitej, pana profesora Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki, a także, a może przede wszystkim, jako prezydent RP, powinienem oddać hołd prezydentowi, który zginął na służbie ojczyzny i jego małżonce. A także symbolicznie wszystkim tym, którzy zginęli - podkreślił Duda.
- Mam nadzieję, że wszyscy w szczególności dzisiaj, będą pamiętali o tamtym dniu - zaznaczył prezydent. Jak dodał, ci, którzy czują potrzebę, mogą pomodlić się za ofiary katastrofy, a Wielki Piątek to dobra okazja, by to zrobić i okazja, by wspomnieć ich "oddanie ojczyźnie".
- Bo nie mam żadnej wątpliwości, że wszyscy, którzy wtedy razem z prezydentem i jego małżonką polecieli do Smoleńska, polecieli tam z potrzeby serca, polecieli, bo byli wielkimi polskimi patriotami. Chcieli oddać hołd polskim oficerom bestialsko pomordowanym przez Sowietów w Katyniu. Choć dla nas to jest wielki symbol, przecież nie wiedzieli, że to jest ich ostatnia droga w służbie ojczyzny. Cześć ich pamięci - oświadczył Duda.
Wrak wciąż w Rosji
Prezydent pytany, czy liczy, że uda się kiedyś do końca wyjaśnić okoliczności katastrofy smoleńskiej odparł: "Po 10 latach bardzo trudno jest cokolwiek na ten temat powiedzieć, a zwłaszcza powiedziałbym wręcz prorokować dzisiaj, czy sprawę uda się wyjaśnić, czy nie. Jak ona wygląda, to każdy widzi, nie mamy dzisiaj podstawowych dowodów, wrak cały czas znajduje się w Rosji, mimo że to jest polska własność, czarne skrzynki znajdują się w Rosji, cóż tu wiele komentować".
W piątek przedstawiciele Kancelarii Prezydenta złożyli kwiaty na grobach także innych ofiar katastrofy.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
PAP/IAR/dad