Archiwum Akt Nowych gromadziło dokumenty władz centralnych i dokumentowało pierwsze kroki niepodległości oraz rodzących się instytucji II Rzeczpospolitej. W chwili wybuchu II wojny jego zasób liczył 37 km akt. "Na początku wojny Archiwum mieściło się w drugiej fabryce Wedla na ul. Szpitalnej. Kiedy Niemcy nas stamtąd wyrzucili dali nam pomieszczenia na ul. Rakowieckiej w budynku SGH" - opowiadał podczas piątkowej konferencji prasowej dyrektor Archiwum Akt Nowych Tadeusz Krawczak.
Wiosną 1944 r. pracownicy Archiwum wybrali najcenniejsze ich zdaniem dokumenty, które złożone w sumie 300 skrzyniach zostały ewakuowane do Fortu Sokolnickiego na Żoliborzu. "I tam przetrwały Powstanie pod opieką m.in. władz powstańczych. Te 3 proc. zostało potem przewiezionych na Jasną Górę do oo. Paulinów i ocalało, zresztą pod opieką dyrektora Archiwum Józefa Stojanowskiego" - powiedział zastępca dyrektora AAN Mariusz Olczak.
Ocalałe dokumenty
Wśród ocalonych dokumentów znalazły się akta Tymczasowej Rady Stanu i Rady Regencyjnej, czyli - jak podkreślają archiwiści - dokumenty ukazujące "zalążki odradzania się polskiego państwa". Jest to także część akt Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a także akta Naczelnika Państwa w wymiarze Kancelarii Cywilnej i akta prezydentów RP w wymiarze Kancelarii Cywilnej.
Reszta Archiwum pozostała przy ul. Rakowieckiej. "3 listopada 1944 r. weszli tam Niemcy i cały ten zbiór celowo podpalili i dopilnowali, żeby wypalił się do końca. To ogromna strata" - zaakcentował Olczak.
Wśród zniszczonych archiwaliów znalazły się Akta Urzędu Zdobyczy Wojennych; Ministerstwa Zdrowia Publicznego; Ministerstwa Robót Publicznych; Państwowego Urzędu ds. Powrotu Jeńców Wojennych, Uchodźców i Robotników; Urzędu Emigracyjnego; Ministerstwa Opieki Społecznej; Poselstwa Polskiego w Wiedniu; Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych; Ministerstwa Spraw Zagranicznych; akta gimnazjów i liceów warszawskich; Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego; Prokuratorii Generalnej; Komisariatu Rządu m.st. Warszawy i Prezydium Rady Ministrów.
Niemcy interesowali się archiwami
Niemcy od początku wojny interesowali się zasobem archiwów. "Od razu szukali pewnych dokumentów, pewnych zespołów, z samej Warszawy w 1939 r. do zbiornicy specjalnie utworzonej w Oliwie wywieziono 78 wagonów. Dużą cześć tych materiałów zagarnęli potem Rosjanie w 1945 r. i te akta utworzyły tzw. archiwum trofiejne w Moskwie. W okresie PRL-u wróciły do nas tylko jakieś mało znaczące ułomki" - relacjonował Krawczak.
"Czyli część zagarnęli Niemcy, lwią część po nich Rosjanie, a do nas wróciło tylko to co było na Jasnej Górze, ewentualnie to co było w rękach prywatnych - wypożyczone, ocalone, ukryte. Zachował się szereg rewersów z II wojny, w których Niemcy poświadczają, że wypożyczają dokumenty. To są nadal te rzeczy, które wymagają załatwienia w stosunkach bilateralnych polsko-niemieckich i polsko-rosyjskich, powrotu oryginałów, które ocalały, do macierzystych archiwów" - zaznaczył dyrektor Archiwum Akt Nowych.
Obecnie zasób Archiwum liczy 45 km akt. "Nasze zabiegi, by upamiętnić tablicą miejsce, gdzie znajdowało się nasze spalone Archiwum na razie są bezskuteczne, nie ustajemy jednak w staraniach. W związku z tym na razie planujemy umieszczenie tablicy pamiątkowej w naszej siedzibie" - dodał Krawczak.
Źródło: dzieje.pl/PAP