"A w międzyczasie staniemy się tak silni, że nie warto będzie nas atakować. Obrona Ukrainy - wolnego i suwerennego państwa, które decyduje samo o sobie, ma dla nas fundamentalne znaczenie" - powiedział.
Andrzej Duda podkreślił, że Ukraina potrzebuje ciężkiej broni, czołgów. Przypomniał, że za wschodnią granicę wysłaliśmy ponad 240 czołgów, prawie 100 pojazdów opancerzonych i broń - karabiny, amunicję czy rakiety.
Broń za 2 miliardy dolarów
"Przekazaliśmy większość uzbrojenia naszej armii. To nie były zapasy, które mieliśmy w magazynie. Nasze czołgi i pojazdy pancerne przekazaliśmy dalej. Wysłaliśmy broń o łącznej wartości 2 miliardów dolarów. Jest to ogromny koszt, ale rozumiemy potrzebę" - powiedział prezydent i ponownie zaapelował do wszystkich krajów o wysyłanie broni na Ukrainę.
W tym kontekście Andrzej Duda został zapytany o niemieckie wsparcie militarne. Odniósł się także do słów kanclerza tego kraju Olafa Scholza, który przebywając na Litwie, oświadczył, że "nikt nie dostarcza Ukrainie tyle broni, co Niemcy".
"Nie chcę oceniać prawdziwości tych słów. Mogą to zrobić niemieccy politycy i media, mając dostęp do informacji publicznej. Jeśli Niemcy rzeczywiście pomagają w takim stopniu, to jako bezpośredni sąsiad mogę tylko powiedzieć, że jestem im bardzo wdzięczny" - podkreślił prezydent i zaznaczył, że Ukraina potrzebuje ciężkiej broni, zwłaszcza artylerii.
Co z Leopardami?
Jednocześnie Andrzej Duda powiedział, że nie wie, by Niemcy przekazały Polsce czołgi, które były obiecane. "Fałszywa jest informacja, że spodziewalibyśmy się najnowocześniejszych czołgów Leopard II. To nie prawda. Dla nas to naturalne, że za stare radzieckie czołgi - 240, które dostarczyliśmy na Ukrainę, dostaniemy z Niemiec kilka czołgów Leopard, ale nie te najnowocześniejsze. W Polsce mamy czołgi Leopard w starszych wersjach, w ten sposób chcieliśmy uzupełnić zasoby. Istnieje starsza wersja czołgów Leopard - moglibyśmy przejąć te starsze i w przyszłości je zmodernizować - także z pomocą przemysłu niemieckiego. Spodziewaliśmy się jednak, że dostaniemy starszą wersję czołgów. Z tego, co wiem, nic nie dostaliśmy" - wyjaśnił.
Prezydent podkreślił, że zanim zamówione czołgi z USA - 250 nowych Abramsów czy około 300 lżejszych z Korei Południowej - trafią do Polski, minie kilka lat. "Oddaliśmy nasze czołgi i teraz nie mamy nic w ich miejsce. Obecnie prowadzimy negocjacje w sprawie nowego uzbrojenia. Bylibyśmy bardzo wdzięczni, gdybyśmy mogli mieć jakąkolwiek liczbę niemieckich czołgów starszej produkcji, które wzmocniłyby nasze bezpieczeństwo" - dodał.
Niemcy nie przejmują się ani Ukrainą, ani Polską?
Andrzej Duda uważa, że część niemieckiej gospodarki nie przejmuje się tym, co dzieje się z Ukrainą, ani tym, co dzieje się z Polską. "Mówią: chcemy robić interesy, zarabiać pieniądze. Chcemy móc robić interesy z Rosją, chcemy sprzedawać nasze produkty. Chcemy kupować tani gaz i importować ropę. Być może ci niemieccy biznesmeni nie wierzą, że armia rosyjska mogłaby odnieść kolejne wielkie zwycięstwo w Berlinie i zająć część Niemiec. My w Polsce wiemy, że jest to możliwe. I dlatego nie ma dla nas "business as usual" - powiedział i ponownie wezwał świat i Europę, by nie było więcej "business as usual" z Rosją.
Polski prezydent odniósł się także do telefonicznych rozmów prowadzonych przez część zachodnich polityków - w tym kanclerza Olafa Scholza czy prezydenta Francji Emmanuela Macrona - z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. "Jestem zdumiony wszystkimi rozmowami, które są obecnie prowadzone z Putinem. One są bezużyteczne" - powiedział prezydent.
Duda zaznaczył, że tego typu rozmowy legitymizują jedynie osobę, która jest odpowiedzialna za zbrodnie popełniane przez armię rosyjską na Ukrainie. "On jest za to odpowiedzialny - to on podjął decyzję o wysłaniu tam wojsk, to jemu podlegają dowódcy. Czy ktoś tak rozmawiał z Adolfem Hitlerem podczas II wojny światowej? Czy ktoś powiedział, że Adolf Hitler musi zachować twarz? Że powinniśmy postępować w taki sposób, aby nie upokarzać Adolfa Hitlera? Nie słyszałem takich głosów" - powiedział.
"Nic o nas, bez nas"
Prezydent wyraził przekonanie, że nie może być porozumienia ponad głowami ukraińskiego rządu. "Nie może być porozumienia, z którym nie zgadza się rząd ukraiński" - dodał.
Prezydent mówił, że wyjściem z obecnej sytuacji na Ukrainie jest dozbrajanie armii naszego wschodniego sąsiada, by mogła ona wypchnąć Rosjan ze swojego terytorium, które jest uznane na arenie międzynarodowej. "Każdy wie, czym jest obszar uznany na arenie międzynarodowej. Abyśmy mogli przywrócić prymat prawa międzynarodowego, utrzymać porządek, który istniał w Europie po 1989 roku i był uznawany przez wszystkich. I który wielokrotnie kilkakrotnie złamany przez Rosję. Należy przywrócić polityczne granice uznane przez społeczność międzynarodową" - wezwał prezydent.
Duda uważa, że decyzja polityczna o przyjęciu Ukrainy do Unii Europejskiej miałaby ogromne znaczenie psychologiczne dla obrońców tego kraju. "Tak, jesteś członkiem naszej wielkiej, europejskiej wspólnoty. Tak, jesteśmy otwarci na Ciebie. Staniesz się częścią Unii. Wierzymy, że możesz to zrobić. Nie tylko po to, by móc się bronić, ale także po to, by zarządzać wszystkimi procesami reform, by budować gospodarkę. I tak musimy pomóc w odbudowie Ukrainy" - argumentował prezydent.
Jak zaznaczył, obecnie nie ma znaczenia, czy Ukraina ma status kandydata, czy nie. "Musimy wyciągnąć pieniądze z naszych kieszeni i wesprzeć odbudowę Ukrainy. To jasne dla wszystkich. W takim razie powinniśmy nadać Ukrainie status kandydata. To będzie dodatkowy bodziec dla ludzi" - wyjaśnił.
Odpowiedzialność Merkel
Prezydent był też pytany o słowa poprzedniej kanclerz Angeli Merkel, która uważa, że nie popełniła żadnych błędów w swojej polityce. Andrzej Duda powiedział, że nie sprawuje ona już urzędu, nie chce jej osądzać, a ocenę jej działań pozostawia historykom.
"Prosiłem od wielu lat o wstrzymanie budowy Nord Stream 2. Bez skutku. Prezentowałem jej stanowisko naszej części Europy, jeszcze z byłym prezydentem Słowacji panem Kiską apelowaliśmy o wstrzymanie inwestycji. Próbowaliśmy jej powiedzieć, że jest to imperialna strategia Rosji, a bronią jest gaz. Chodziło o zdominowanie Europy. Fakt, że budowa Nord Stream 2 doszła do skutku, był wielkim rozczarowaniem politycznym" - dodał prezydent.
Wizyty w Kijowie
Andrzej Duda mówił też o swoich dwóch wizytach w Kijowie. Podkreślił, że czuł, iż jego obecność jest bardzo ważna dla Ukrainy. Jednocześnie powiedział, że nie chce oceniać przywódców, którzy nie decydują się na podobny krok. Zaznaczył, że Polacy doskonale rozumieją obecną sytuację.
"Nikt nie mówi o robieniu interesów z Rosją, bo znów może nam grozić pojawienie się tu rosyjskich wojsk. Oznacza to śmierć, rozstrzelanie, zesłanie na Syberię. Dobrze wiemy, co oznacza potencjalna inwazja Rosji. Dlatego nie możemy do niej dopuścić. Musimy stworzyć w Polsce taką siłę militarną, abyśmy mogli się obronić, jeśli zostaniemy zaatakowani. Musimy budować sojusze, aby zapobiec atakowi" - dodał.
IAR/dad