Franciszka Grejciun, prezeska wspólnoty lokalnej, w rozmowie z PAP podkreśla, że wydarzenia sprzed 80 lat to przede wszystkim bardzo osobista tragedia ludzi z tych okolic.„Ale nie mamy żalu do Litwinów” - dodaje
„Jest to osobista tragedia wielu rodzin, naszych sąsiadów, znajomych. (…) Do Litwinów nie mamy żalu żadnego. To był taki okres, taki czas szczególnego napięcia między nami i Litwinami, co doprowadziło do strasznej tragedii” – wyjaśnia Grejciun.
Ofiary zbrodni w Glinciszkach pochowano nieopodal. Początkowo ustawiono drewniane krzyże. W czasach radzieckich umieszczono tablicę informującą, że spoczywają tam ofiary faszyzmu. W 1999 roku cmentarzyk odnowiono z funduszy Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, wzniesiono też pomnik w postaci krzyża, u dołu którego jest wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej, a po obu stronach nazwiska osób pomordowanych. Z lewej i prawej strony pomnika ustawiono 39 krzyży.
„Każdego roku 20 czerwca przychodzimy tu, by się pomodlić, złożyć kwiaty i zapalić znicze” – mówi.
Z okazji 80. rocznicy tragedii na cmentarzu odprawiona została msza święta w intencji pomordowanych, odbył się apel pamięci. W uroczystości udział wzięli m.in. przedstawiciele władz rejonu wileńskiego, placówki dyplomatycznej RP i polskich organizacji na Litwie. W centrum kultury odbył się koncert pieśni patriotycznych i projekcja filmu ze wspomnieniami świadków tragedii. Przygotowano też wystawę zdjęć opowiadającą o uroczystościach odbywających każdego roku w miejscu pochówku ofiar, pod tytułem „Nie o zemstę, lecz o pamięć prosimy”.
„Tragedia w Glinciszkach to temat trudny, jak wszystkie inne tematy, które wiążą się z II wojną światową (...). Trudny nie tylko dla bliskich ofiar, ale też dla tych, którzy dokonali przestępstw i ich potomków" – pisze na łamach polskiego dziennika "Kurier Wileński" historyk dr Tomasz Bożerocki.
Podkreśla, że zbrodnia ta przypomina o tym, „co się staje, gdy się pozwala na to, by wspólni wrogowie wbijali klin między Litwinów i Polaków, manipulowali nami”.
20 czerwca 1944 r. oddział policjantów litewskich z Podbrzezia wkroczył do Glinciszek i zamordował 39 Polaków, nie oszczędzając kobiet ani dzieci. Wśród ocalałych była Irena Sławińska, późniejsza profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, która sporządziła wówczas listę zamordowanych. Był wśród nich administrator tamtejszego majątku Władysław Komar, ojciec wybitnego polskiego lekkoatlety o tym samym imieniu.
Ofiary zbrodni w Glinciszkach pomścili żołnierze 5 Wileńskiej Brygady AK, którzy zaatakowali 23 czerwca 1944 roku pobliską wieś Dubinki znajdującą się na terenie Litwy Kowieńskiej i zabili 27 osób. Miały to być rodziny policjantów i innych osób kolaborujących z Niemcami. Wśród ofiar znalazły się także kobiety i dzieci. Było to działanie samowolne, ponieważ dowódca Okręgu Wileńskiego AK Aleksander Krzyżanowski „Wilk” zakazał odwetu na ludności cywilnej.
Mord w Glinciszkach nie był jedyną zbrodnią popełnioną przez litewskie siły kolaboracyjne na Polakach. W maju 1944 roku doszło do mordów we wsiach Pawłów, Adamowszczyzna i Sieńkowszczyzna. Masowej zbrodni dokonano w Święcianach i Łyntupach 19-20 maja 1942 roku, gdy śmierć trzech Niemców, zabitych przez sowiecką partyzantkę, litewskie siły policyjne wykorzystały jako pretekst do masakry ludności polskiej. Zginęło wówczas - według ustaleń IPN - około 400 Polaków.
Litewska kolaboracyjna formacja policyjna Ypantigas Burys brała udział w egzekucjach w podwileńskich Ponarach, miejscu masowej kaźni, gdzie wymordowano blisko 100 tys. ludzi, w tym około 60-70 tys. Żydów. Oficjalnie uważa się, że w Ponarach zginęło kilka tysięcy Polaków; stowarzyszenie Rodzina Ponarska przekonuje, że było to około 20 tys.
PAP/ho