Marsz wyruszył spod Muzeum Wojska Polskiego. Uczestnicy przeszli Traktem Królewskim przez Stare Miasto do pomnika Poległym i Pomordowanym na Wschodzie przy ul. Muranowskiej.
"Piszę, bo nie wiem, czy powrócę"
W czasie przystanku przed Kościołem pw. św. Krzyża czytano korespondencję, którą jeńcy wysyłali do swoich bliskich. Jak mówił lektor, "umożliwiając wysyłanie i otrzymywanie listów, Sowieci w perfidny sposób uzyskali bazę adresową, niezbędną dla władz Związku Sowieckiego do przeprowadzonych w 1940 r. deportacji około 60 tys. polskiej ludności z kresów wschodnich w głąb Rosji Sowieckiej".
Odczytano m.in. list Kazimierza Michniewicza. "Piszę ten list dziś w dniu nowego roku w obozie jeńców, otoczony podwójnym pasem drutów kolczastych i pilnie strzeżonym. Któż stąd teraz, w zimie, na taką odległość i dokąd może uciec, kraj w niewoli" - opowiadał w liście. "Piszę, bo nie wiem, czy razem z kolegami nieszczęścia, niedoli, broni i niewoli powrócę do kraju. Gdybym miał dar i możność opisania tej gehenny i przeżyć, to można by całe tomy wydać i podać do wiadomości" - podkreślał.
Tomasz Sawicki pisał z kolei: "mieszkamy w cyrku, 500 ludzi stłoczonych jak śledzie na trzech piętrach prycz - wchodzenie i schodzenie. Nie ma gdzie wolnego miejsca, nie ma gdzie usiąść, nie ma co czytać, grać. Dzień za dniem upływa bezużytecznie na oczekiwaniu, zrzędzeniu na wszystko. Znowu ogonki długie, jak węże morskie do jedzenia, do wody do latryny, mróz -32 stopnie. Wieczorem wywieźli w nieznanym kierunku politycznych, około 100 ludzi - sędziów, prokuratorów, ziemian i innych. Strasznie zimno, a ci ludzie w letnich paltach, kapeluszach słomkowych, półbutach, jak widma".
Zapiski jeńców
Podczas wydarzenia odczytano zapiski jeńców. Porucznik Władysław Cichy tak wspominał 26 kwietnia 1940 r.: "Zostało wyczytane moje nazwisko, wreszcie wyjaśni się tajemnica. Zabrałem swoje rzeczy, uścisnąłem kolegów, było nas 107, najstarsi w grupie gen. Jerzy Wołkowicki, płk Marian Bolesławicz".
Podporucznik Wacław Kruk 8 kwietnia 1940 r. napisał: "ostatnie czasy, to jest pod koniec marca i z początkiem kwietnia, zaczęły się nastroje wyjazdowe". "Uważaliśmy je za normalne plotki, tymczasem plotka zrealizowała się" - przekazał.
Major Kazimierz Szczekowski 3 kwietnia 1940 r. relacjonował: "dziś wyjechał pierwszy transport około 100 ludzi różnego autoramentu, wieku i pochodzenia. Dokąd? Nie wiadomo. Podniecenie w obozie ogromne, mówią, że pod koniec miesiąca wszystkich nas wywiozą".
Prawo międzynarodowe
Uczestnicy marszu przypomnieli, że "zgodnie z prawem międzynarodowym niewola wojenna nie stanowi kary ani też zemsty na obywatelach drugiego państwa, którzy nałożyli mundur i stanęli w jego obronie".
"Państwo, które bierze żołnierza do niewoli, ma obowiązek prawny i moralny chronić jego życie i zdrowie, a po zakończeniu wojny odesłać do domu. Władze Związku Radzieckiego odmówiły naszym jeńcom tego prawa i skazały ich na śmierć" - powiedziano.
"5 marca 1940 r. podjęto decyzję o rozstrzelaniu polskich jeńców. Podpisali się pod nią wszyscy przedstawiciele najwyższych władz sowieckich Stalin, Beria, Woroszyłow, Mołotow i Mikojan. Niemal miesiąc później 3 kwietnia 1940 r. wyruszył do Katynia pierwszy transport jeńców" - zaznaczono.
14. Katyński Marsz Cieni
W marszu wzięło udział około 150 rekonstruktorów w mundurach Wojska Polskiego, Korpusu Ochrony Pogranicza oraz Policji Państwowej. Uroczystości uświetniła również obecność delegacji korpusu reprezentacyjnego Wojska Polskiego.
Tegoroczny termin ze względu na pandemię został przeniesiony z kwietnia na wrzesień. Marsz wpisuje się w obchody 82. rocznicy napaści Związku Sowieckiego na Polskę. XV marsz zaplanowano na 3 kwietnia 2022 r.
Organizatorami XIV Katyńskiego Marszu Cieni są Instytut Pamięci Narodowej oraz Grupa Historyczna "Zgrupowanie Radosław".
Zbrodnia katyńska
Do zbrodni katyńskiej, w której zamordowano ok. 22 tys. polskich obywateli, m.in. oficerów Wojska Polskiego, policjantów i osób cywilnych należących do elity II Rzeczypospolitej, doszło wiosną 1940 r. Z polecenia najwyższych władz Związku Sowieckiego, masowych zabójstw w Lesie Katyńskim, w Smoleńsku, w Kalininie (obecnie Twer), Charkowie, a także w innych miejscach m.in. na terytorium dzisiejszej Białorusi i Ukrainy, dokonali funkcjonariusze NKWD.
Przez wiele lat władze sowieckiej Rosji wypierały się odpowiedzialności za mord, obarczając nią Rzeszę Niemiecką.
IAR/PAP/ho