„Emigracja zmienia znany nam schemat świata: otoczenie, oczekiwania społeczne, co może przekładać się na relacje a nawet role w rodzinie” - wyjaśnia profesor Maria Ryś, psycholog rodziny z Instytutu Psychologii UKSW. „To wydarzenie należy rozpatrywać z punktu widzenia jednostki, rodziny, społeczności lokalnej ale też narodu. W tym wymiarze możemy mówić o korzyściach i stratach. Jednostka czy rodzina może czerpać korzyści z pobytu na emigracji, nabywać nowe umiejętności, gromadzić dobra materialne, jednak społecznie tracimy obywateli, tych którzy wyjechali, i tych, którzy się poza granicami urodzili” - mówi gość audycji „Kierunek Polska”.
Psycholog rodziny zwraca uwagę na sytuację dzieci w rodzinach emigrantów. „Wśród polskich emigrantów po 2004 roku, dzieci najczęściej rodziły się poza granicami kraju ojczystego. Zapracowani młodzi rodzice, często biegle posługujący się językiem obcym i mocno identyfikujący się z zachodnim stylem życia, nie dostrzegali potrzeby przekazywania dzieciom wiedzy o swojej ojczyźnie, w domu mało mówiło się po polsku. A dziecko, które słabo lub wcale nie posługuje się językiem ojczystym rodziców, nie ma również kontaktu z dziadkami i polską kulturą. To może prowadzić do wyobcowania. A każda rodzina powinna dawać dzieciom korzenie, czyli poczucie bezpieczeństwa, osadzenie wśród bliskich oraz skrzydła, czyli przestrzeń do indywidualnego rozwoju” - zaznacza profesor.
Z profesor Marią Ryś, psychologiem rodziny, o małżeńskich wyzwaniach emigracji rozmawiała Małgorzata Frydrych.