Po studiach wyjechali do Wielkiej Brytanii. W Oksfordzie mieli dom, tam urodził się ich najstarszy syn. Nieco później przyszła propozycja pracy w Polsce z Fundacji Jagiellońskiej. „Szukali kogoś dwujęzycznego, mój mąż doskonale posługuje się językiem polskim i angielskim. Dostał kontrakt na dwa lata” - wspomina Beata Korzeniowska – Matraszek.
„W tym czasie Marek otrzymał mały spadek, akurat starczyło na zakup mocno zniszczonego domu w Komorowie. Zaczęliśmy go remontować i urządzać nasze polskie życie. Kontrakt Markowi przedłużono na 5 lat, założył również własną firmę w Polsce. W międzyczasie urodził się nam drugi, następnie trzeci syn. Dom stawał się powoli za mały, zaczęliśmy rozglądać się za czymś większym. Tak trafiliśmy na ruiny dworu w Radoniach” - opowiada gość audycji „Kierunek: Polska”.
„Podpisany 9 maja 2001 roku akt notarialny zakupu nieruchomości w Radoniach jednoznacznie stwierdzał, że remont budynku będzie przekraczał wartość ruiny, którą z mężem nabyliśmy. Nie mieliśmy wówczas żadnych informacji o historii tego miejsca. Dwór często zmieniał właścicieli, dysponowaliśmy tylko nazwiskami z ksiąg wieczystych” - przybliża Beata Korzeniowska – Matraszek. „Odbudowa budynku trwała pięć lat. Dwór bardzo powoli odkrywał przed nami swoje tajemnice i sekrety. Udało się nam nawiązać kontakt z Hanną Chrzanowską, córką ostatnich właścicieli przed wysiedleniem. Okazało się, że dwór przed wojną tętnił życiem, pracą a w czasie okupacji był ważnym punktem na mapie AK. Tu w Radoniach lądowali cichociemni, także jedyna kobieta wśród nich, Elżbieta Zawacka, ps. Zo. Wciąż uczymy się miejsca, które od 20 lat nazywamy domem” - przyznaje obecna właścicielka.
Na pierwszą część rozmowy z Beatą Korzeniowską – Matraszek o emigracji, powrocie do kraju i odbudowywaniu domu z ruin, zaprasza Małgorzata Frydrych.