WYMIANA OGNIA MIĘDZY IZRAELEM A PALESTYNĄ
W tym tygodniu doszło do największej wymiany ognia w konflikcie izraelsko- palestyńskim od lat. Izraelska armia nasiliła bombardowania Strefy Gazy. z kolei palestyńskie ugrupowania zbrojne ostrzeliwują rakietami terytorium Izraela.
Dowództwo izraelskiej armii poinformowało, że w akcji uczestniczą siły powietrzne i lądowe. Według telewizji BBC, Gaza jest bombardowana przez izraelskie samoloty, śmigłowce i okręty.
Rośnie liczba ofiar konfliktu po obu stronach, a dotychczasowe mediacje nie powiodły się. W kilku izraelskich miastach dochodzi do do starć między grupami Żydów i Arabów.
Społeczność międzynarodowa wzywa do deeskalacji konfliktu. Sekretarz Stanu USA Antony Blinken powiedział, ze administracja Białego Domu jest zaniepokojona sytuacją: "Jasno stoimy na stanowisku, co do podstawowych zasad związanych z tym, zaczynając od propozycji, że Izrael ma prawo bronić się przed tymi atakami rakietowymi. Jest też zasadnicza różnica między organizacją terrorystyczną Hamasu, która masowo atakuje cywilów, a Izraelem, który broni się i ściga tych, którzy go atakują. Jesteśmy jednak głęboko zaniepokojeni utratą życia wśród cywilów, zwłaszcza wśród dzieci. Palestyńczycy mają prawo do życia w bezpieczeństwie i pokoju, tak samo jak Izraelczycy. I dlatego ciężko pracujemy, aby zachęcić wszystkie strony do ustąpienia, do deeskalacji, do powrotu do spokoju."
Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk powiedział dziennikarzom, że w tej chwili najważniejsze jest, by strony konfliktu nie podejmowały radykalnych działań. "Wzywamy obie strony do deeskalacji, do niepodejmowania kroków, które mogą przyczynić się do zaostrzenia sytuacji" - powiedział.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że operacje zbrojne w będą trwały tak długo, jak to będzie konieczne. Rzecznik palestyńskiego ugrupowania Hamas powiedział, że da ono izraelskiej armii "surową lekcję", jeśli wkroczy ona do Strefy Gazy.
SPOTKANIE PREZYDENTÓW "BUKARESZTEŃSKIEJ DZIEWIĄTKI"
Kraje wschodniej flanki NATO zaapelowały o przysłanie kolejnych oddziałów wojsk na wschód i południe Europy. Mówił o tym prezydent Rumunii Klaus Iohannis po zakończonym w Bukareszcie spotkaniu prezydentów państw flanki, nazywanym też “bukareszteńską dziewiątką”. Polskę w rozmowach reprezentował prezydent Andrzej Duda.
Rumuński prezydent Klaus Iohannis mówił po spotkaniu, że działania Rosji w regionie są bardzo niepokojące i wzmagają klimat braku bezpieczeństwa: “NATO musi wzmacniać odstraszanie i obronę na flance wschodniej, od Morza Bałtyckiego po Morze Czarne. W ramach dyskusji z prezydentem Bidenem rozmawialiśmy o zwiększeniu obecności militarnej sojuszników, w tym Stanów Zjednoczonych, w Rumunii i na całej flance wschodniej.”
Od 2014 roku NATO prowadzi intensywne działania na wschodzie Europy. Jest to odpowiedź na rosyjską aneksję Krymu i wybuch konfliktu na wschodzie Ukrainy. W ostatnich tygodniach Rosja wysłała kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy na granicę z Ukrainą. Moskwa zapowiedziała wycofanie sił, ale tylko ich część wróciła z terenu przygranicznego. Polski prezydent Andrzej Duda mówił po spotkaniu w Bukareszcie, że ostatnie wydarzenia pokazują, że NATO musi na bieżąco reagować, także poprzez manewry wojskowe.
Spotkanie prezydentów krajów wschodniej flanki NATO miało przygotować wspólne stanowisko państw regionu przed zaplanowanym za miesiąc szczytem w Brukseli. W rozmowach za pośrednictwem Internetu wziął udział także amerykański prezydent Joe Biden. Według relacji innych uczestników, miał on apelować o wzmocnienie więzi między Europą a Stanami Zjednoczonymi. Odbudowa relacji z krajami europejskimi jest jednym z priorytetów polityki zagranicznej administracji Joe Bidena.
W końcowej deklaracji spotkania w Bukareszcie potępili też rosyjskie akty sabotażu w Europie. Napisali o wybuchu w magazynie amunicji w Czechach sprzed siedmiu lat, o co podejrzewa się rosyjskie służby, a także o niejasnych działaniach Rosji w Bułgarii. Politycy podkreślili, że NATO nie może zamykać się na ewentualnych nowych członków Sojuszu i deklarowali współpracę z Ukrainą i Gruzją.
UNIA EUROPEJSKA GROZI BIAŁORUSI KOLEJNYMI SANKCJAMI
Kolejne, unijne sankcje wobec białoruskiego reżimu zostaną zatwierdzone za kilka tygodni. Ta sprawa była jednym z tematów spotkania szefów dyplomacji z unijnych krajów w Brukseli.
O ultimatum dla władz w Mińsku poinformował szef unijnej dyplomacji. Josep Borrell oficjalnie potwierdził medialne doniesienia, że Wspólnota zamierza rozszerzyć restrykcje wobec władz w Mińsku za prześladowanie mniejszości polskiej na Białorusi: "Reżim kontynuuje represje wobec obywateli i ich prześladowania. Teraz władze wzięły na celownik polską społeczność. Pracujemy nad kolejnymi sankcjami i mam nadzieję, że zostaną one zatwierdzone w najbliższych tygodniach."
Unia Europejska rozpoczęła nakładanie sankcji za sfałszowanie sierpniowych wyborów prezydenckich oraz brutalne represjonowanie pokojowych demonstrantów, którzy protestowali przeciwko fałszerstwom, a także opozycji i dziennikarzy. Obecnie na czarnej liście jest 88 osób, w tym Aleksander Łukaszenka, jego syn, który jest doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego, ministrowie i przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości. Wszyscy mają zakaz wjazdu do Unii i zamrożone majątki w Europie. Sankcjami jest objętych także 7 firm wspierających reżim w Mińsku, których aktywa w Unii zostały zablokowane.
Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau podkreślił, ze działania białoruskich władz nie pozostawiły Unii Europejskiej innego wyboru. Zapowiedział również publikację programu gospodarczego dla demokratycznej Białorusi. „Czekaliśmy na ten program bardzo długo” - powiedział polski minister, który usłyszał od komisarza do spraw sąsiedztwa i rozszerzenia, że pakiet ma być opublikowany za kilka tygodni.
Nowe unijne sankcje są odpowiedzią m.in na coraz częstsze ataki białoruskiego reżimu na instytucje należące do mniejszości polskiej Szkoły oraz inne instytucje, w których nauczany jest język polski, są zmuszane do przekazywania danych osobowych nauczycieli i uczniów. Aresztowano czołowych przedstawicieli mniejszości, która liczy około 300 tysięcy osób.
W tle narastają napięcia między Białorusią a Polską. W przeszłości rządzący krajem Aleksander Łukaszenka wielokrotnie oskarżał Polskę o odpowiedzialność za masowe protesty na Białorusi.
Na magazyn Mija Tydzień zaprasza Katarzyna Semaan.