Gareth Southgate (Anglia) - 50 lat
Szansa poprowadzenia "Synów Albionów" spadła na niego niespodziewanie, jednak, jak dotąd, były reprezentacyjny obrońca świetnie sobie radzi w roli selekcjonera.
Gareth Southgate to bardzo zasłużona postać w angielskim futbolu. W latach 90. i na początku XXI wieku był jednym z najlepszych obrońców w Premier League, choć nigdy nie zagrał w topowym klubie. Występował w Crystal Palace, Aston Villi i Middlesbrough FC.
W 2006 roku, w ostatnim sezonie profesjonalnej kariery, dotarł z "Boro" do finału Pucharu UEFA. Dwukrotnie w karierze sięgał po Puchar Ligi Angielskiej - w 1996 roku z Aston Villą i osiem lat później z Middlesbrough.
W reprezentacji Anglii zagrał 57 razy, biorąc udział w mistrzostwach Europy w 1996 i 2000 roku oraz w mistrzostwach świata w 1998 i 2000 roku. Był przedstawicielem niespełnionej generacji, która w niemal każdym turnieju zawodziła oczekiwania kibiców z ojczyzny futbolu.
W 1996 roku Southgate był podstawowym piłkarzem drużyny, która dotarła do półfinału Euro, rozgrywanego zresztą na angielskich boiskach. Był pewnym punktem zespołu, ale w decydującym momencie zawiódł. To on nie zdołał pokonać bramkarza Niemców Andreasa Koepkego w półfinałowej serii rzutów karnych. Pomyłka kosztowała Anglików awans do finału.
Być może Southgate zdoła dostąpić zaszczytu gry w finale jako selekcjoner. Jego kariera trenerska rozwijała się powoli. W 2006 roku tuż po zawieszeniu butów na kołku, został szkoleniowcem Middlesbrough. Zastąpił wówczas Steve'a McClarena, który rozpoczął nieudaną misję prowadzenia angielskiej kadry.
Euro 2020: Gareth Southgate znalazł zastępstwo za gwiazdę Liverpoolu. Ben White z powołaniem
Praca Southgate'a z niedawnymi kolegami z szatni nie była oceniana zbyt wysoko. Drużyna w pojedynczym meczu potrafiła pokonać Manchester City 8:1, ale nie zdołała przebić się na stałe do angielskiej czołówki, a w 2009 roku spadła z Premier League. W październiku tego samego roku szkoleniowiec został zwolniony i na długie cztery lata wypadł z trenerskiego obiegu.
Powrócił w 2013 roku, zostając mianowanym selekcjonerem młodzieżowej reprezentacji Anglii. Zabrakło sukcesu na mistrzostwach Europy do lat 21, jednak generalnie Southgate zbierał dobre recenzje. Jesienią 2016 roku przed byłym znakomitym obrońcą otworzyła się życiowa szansa.
Prowokacja dziennikarska gazety "The Daily Telegraph" poskutkowała zwolnieniem selekcjonera pierwszej reprezentacji Sama Allardyce'a. Szkoleniowiec zgodził się, by za 400 tysięcy funtów pomóc azjatyckim biznesmenom ominąć angielskie przepisy transferowe. Southgate miał być tylko opcją tymczasową, ale szybko zaczął osiągać dobre wyniki.
W listopadzie 2016 roku angielska federacja postanowiła więc zaufać mu na dłużej. Southgate podpisał 4-letni kontrakt i został pełnoprawnym selekcjonerem.
Niecałe dwa lata później prowadzona przez niego reprezentacja zakończyła udział w mistrzostwach świata na czwartym miejscu - tak wysoko Anglicy nie uplasowali się od 1990 roku. Southgate niebawem znowu przedłużył kontrakt, a jego pozycja znacznie wzrosła.
Choć trudno w to uwierzyć, Anglicy nigdy nie grali w finale mistrzostw Europy. "Synowie Albionu" będą jednymi z głównych faworytów tegorocznych mistrzów. A Southgate, który w 2018 roku został uznany trenerską osobowością roku na Wyspach Brytyjskich, stoi przed szansą zapisania się w historii reprezentacji "Trzech Lwów".
Zlatko Dalić (Chorwacja) - 54 lata
Dalić, w odróżnieniu od Southgate'a, nie był wybitnym piłkarzem. Zaliczył jednak kilkadziesiąt występów w Hajduku Split, jednym z najmocniejszych chorwackich klubów.
Podobnie jak szkoleniowiec Anglików, Chorwat dość niespodziewanie został selekcjonerem. I znakomicie wykorzystał swoją szansę.
Kariera trenerska Dalicia jest dość niestandardowa. Zaczynał od pracy w ojczyźnie, a doprowadzenie Varteksu Varażdin do finału Pucharu Chorwacji w 2006 roku, poskutkowało propozycją od krajowej federacji. Początkujący wówczas trener został asystentem w kadrze młodzieżowej. Dalić pełnił tę funkcję przez pięć lat, trenując także w tym czasie krajowe i zagraniczne zespoły klubowe.
Pracował w dość egzotycznych piłkarsko krajach. Prowadził kluby w Albanii, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Chorwatowi trzeba oddać, że osiągał tam spore sukcesy. W 2013 roku sięgnął z Al-Hilal po Puchar Arabii Saudyjskiej. Dwa lata później został mistrzem ZEA z drużyną Al-Ain.
We wrześniu 2017 roku władze chorwackiej federacji nieco niespodziewanie zwolniły selekcjonera Ante Cacicia. Działacze przestraszyli się, że drużyna, po serii słabszych wyników, może nie awansować na mundial w Rosji. Dalić, którego osiągnięcia na Bliskim Wschodzie zainteresowały Chorwatów, otrzymał propozycję objęcia sterów drużyny narodowej.
Zlatko Dalić ofertę przyjął. Najpierw awansował na mistrzostwa świata, a potem zrobił z drużyną furorę na rosyjskim turnieju. Chorwaci dotarli do wielkiego finału, gdzie ulegli Francuzom 2:4. Dla "Hrvatskiej" to i tak najlepszy wynik w historii.
Selekcjoner stał się bohaterem narodowym. Choć po mistrzostwach rozważał rezygnację, zdecydował się przedłużyć kontrakt. Przed Euro wydaje się, że reprezentacja Chorwacji nie jest tak mocna, aby walczyć o najwyższe cele. Podobnie jednak było przed trzema laty. Ani Dalicia ani jego podopiecznych nie można lekceważyć.
Steve Clarke (Szkocja) - 57 lat
Szkot, zanim rozpoczął karierę trenerską, był cenionym zawodnikiem. Twardo grający obrońca tylko sześć razy wystąpił w barwach swojej reprezentacji, jednak śmiało można go nazwać legendą Chelsea. W latach 1987-1998 rozegrał dla londyńskiego klubu aż 421 meczów.
Choć występy Clarke'a przypadły jeszcze na czas przed erą Romana Abramowicza, Szkot mógł wznieść w górę kilka prestiżowych trofeów. Zdobył Puchar Anglii w 1997 roku oraz Puchar Zdobywców Pucharów i Puchar Ligi Angielskiej rok później. W 2005 roku kibice "The Blues" wybrali Clarke'a do jedenastki stulecia klubu z zachodniego Londynu.
Zasłużony obrońca po zakończeniu kariery pozostał w klubie ze Stamford Bridge. Przez chwilę był tymczasowym menedżerem Newcastle United, ale już w 2000 roku zaczął pracę w klubie, w którym odnosił największe sukcesy.
Był trenerem juniorów, skautem, aż w 2004 roku Jose Mourinho mianował go swoim asystentem. Pracował jako asystent kolejnych szkoleniowców "The Blues" aż do września 2008 roku, gdy objął taką samą funkcję w West Hamie United. Został tam asystentem byłego kolegi z boiska Gianfranco Zoli.
W latach 2011-2012 kontynuował swoją "asystencką" karierę w Liverpoolu FC, u boku słynnego Kenny'ego Dalglisha. Pierwsza samodzielna praca to West Bromwich Albion, z którego jednak został zwolniony w grudniu 2013 roku. Nie można jednak powiedzieć, że jego przygoda z "The Baggies" była nieudana. W sezonie 2012/2013 WBA zajęło ósme miejsce w Premier League - najwyższe od 32 lat.
Potem Steve Clarke przez rok prowadził Reading, aż październiku 2017 roku został szkoleniowcem szkockiego Kilmarnock, któremu kibicował jako dziecko. Osiągał w klubie nad wyraz dobre rezultaty. Dwukrotnie dostawał nagrody dla trenera roku w szkockiej ekstraklasie, a sezon 2018/2019 zakończył na świetnym trzecim miejscu w tabeli.
W maju 2019 roku został ogłoszony nowym selekcjonerem reprezentacji Szkocji. Podpisał umowę do końca kwalifikacji do mistrzostw świata w 2022 roku. Wcześniej jednak zdołał wprowadzić Szkotów na pierwszy wielki turniej od 1998 roku. Udało się tego dokonać dzięki barażom na podstawie Ligi Narodów. W decydującym meczu Szkoci wyeliminowali Serbię po serii rzutów karnych.
Szkoci nie są uważani za faworytów do wyjścia z grupy, jednak w ich składzie nie brakuje uznanych piłkarzy. Czy Clarke zdoła osiągnąć z drużyną narodową sukces jako trener? Podczas udanej kariery zawodniczej drzwi kadry zwykle były dla niego zamknięte. Dopiero jako szkoleniowiec stoi przed szansą zapisania się w annałach szkockiej piłki.
Jaroslav Silhavy (Czechy) -59 lat
Gdyby policzyć występy piłkarzy w ekstraklasach Czechosłowacji i Czech, wyszłoby, że żaden zawodnik nie grał na tym poziomie częściej niż Jaroslav Silhavy. Łącznie zagrał 465 razy. Były obrońca m.in. Slavii Praga jest też rekordzistą ligi pod względem czerwonych kartek, których otrzymał dziewięć.
Czterokrotny reprezentant Czechosłowacji, był niezłym piłkarzem, ale dopiero jako trener trafił na usta fanów futbolu zza naszej południowej granicy. Przez osiem lat pełnił funkcję asystenta selekcjonera Karela Bruecknera (m.in. półfinał Euro 2004), ale także jego samodzielna praca zasługuje na uznanie.
Z sukcesami prowadził Slovan Liberec oraz wspomnianą wcześniej Slavię.
Oba kluby doprowadził do mistrzostwa Czech - Slovan w 2017 roku, a prażan pięć lat później. W sezonie 2013/2014 wraz z piłkarzami z Liberca świetnie pokazał się w Lidze Europy, odpadając dopiero w 1/16 finału. Siedmiokrotnie wybierano go trenerem miesiąca w czeskiej ekstraklasie.
Nic dziwnego, że w końcu po Silhavy'ego zgłosiła się reprezentacja Czech. Silhavy został selekcjonerem we wrześniu 2018 roku po tym, jak Czesi przegrali aż 1:5 w sparingu z Rosją. Były trener Slovanu i Slavii od początku był zresztą faworytem mediów i kibiców.
Choć kadra Czech nie ma obecnie w składzie takich gwiazd, jak we wspomnianych czasach Bruecknera, Silhavy nie zawiódł. Bez problemu wywalczył ze swoimi podopiecznymi awans na mistrzostwa Europy, w grupie eliminacyjnej ustępując tylko Anglikom. W marcu 2019 roku Czesi zdołali zresztą pokonać u siebie "Synów Albionu" 2:1.
W turnieju finałowym obie ekipy znowu trafią na siebie. Czy Czechów będzie stać na kolejną niespodziankę?