W Sejmie drugie czytanie projektu przyszłorocznego budżetu. Poseł sprawozdawca, Paweł Arndt z Platformy Obywatelskiej powiedział, że projekt został oparty na realnych przesłankach ekonomicznych. Przewiduje on, że PKB wzrośnie w przyszłym roku o 3,5 procent, średnioroczna inflacja wyniesie 2,3 procent, a bezrobocie na koniec roku wyniesie 9,9 procent. Projekt budżetu przewiduje maksymalny deficyt na poziomie 40,2 miliarda złotych. Wydatki z budżetu wyniosą 313 miliardów złotych. Eksport ma wzrosnąć o 6.2 procent, inflacja ma wynieść 2.3 procent, a wpływy z prywatyzacji 15 miliardów złotych. Zatrudnienie w gospodarce narodowej ma się zwiększyć o 186 tysięcy. Poseł Paweł Arndt podkreślił, że deficyt budżetu państwa ma się zmniejszać w przyszłym roku i w latach kolejnych. Dodał, że w projekcie zwiększono subwencje dla jednostek samorządu terytorialnego, przeznaczone między innymi na edukację.
Posłanka Platformy Krystyna Skowrońska wyraziła
przekonanie, że przyszłoroczny budżet będzie kontynuacją dobrej i
odpowiedzialnej polityki gospodarczej. Wzmocni instytucje państwa i
zapewni bezpieczeństwo polskim rodzinom. Wśród rozwiązań chroniących
rodziny Skowrońska wymieniła waloryzację emerytur. Podkreśliła, że w
przyszłorocznym budżecie została wprowadzona reguła wydatkowa,
zabezpieczająca przed wzrostem deficytu budżetowego. Zdaniem Krystyny
Skowrońskiej, realizację zawartych w budżecie zamierzeń umożliwi
planowany na przyszły rok wzrost gospodarczy. Posłanka przypomniała, że
Polsce udało się uniknąć skutków światowego kryzysu gospodarczego. Było
to możliwe dzięki mądrej polityce rządu.
Prawo i
Sprawiedliwość poprze go natomiast pod warunkiem przedstawienia przez
rząd pakietu stabilizacji finansów publicznych. Posłanka Beata Szydło,
która przedstawiła stanowisko klubu PiS stwierdziła, że projekt budżetu
jest ukoronowaniem trzyletniego okresu propagandy. Zdaniem posłanki,
członkowie rządu mają sprzeczne pomysły dotyczące między innymi zmian w
systemie emerytalnym i przyjęcia euro. Szydło zarzuciła rządowi, że chce
"dopiąć" budżet kosztem społeczeństwa. Podkreśliła, że największe
oszczędności w budżecie zaplanowano w wydatkach na cele socjalne.
Obniżony zostanie zasiłek pogrzebowy, a także środki przeznaczane na
aktywizację bezrobotnych i niepełnosprawnych. Posłanka dodała, że
poprzez podniesienie VAT wszyscy podatnicy będą łatać dziurę budżetową
rządu Donalda Tuska. Zdaniem Beaty Szydło, rząd powinien przedstawić
plan obniżenia deficytu budżetu i przyjąć rozwiązania proponowane przez
poprzedni gabinet - budżet zadaniowy oraz reformę i informatyzację
skarbowości. Posłanka dodała, że cięcia budżetowe powinny być
sprawiedliwie rozłożone na całe społeczeństwo.
Według posła SLD Marka Wikińskiego, rząd Platformy Obywatelskiej nie
zadbał o opiekę socjalną dla najbiedniejszych Polaków. Marek Wikiński
przekonywał, że projekt nie poprawia trudnej sytuacji Polaków. Jak
powiedział, 17 procent społeczeństwa żyje na granicy ubóstwa, dwie
trzecie nie stać na urlop, zaś 20 procent nie ma pieniędzy na ogrzanie
mieszkania.
Marek Wikiński oskarżył rząd o to, że nie dba o najbiedniejszych,
tylko o interesy bogatych. Wśród nich wymienił Jana Krzysztofa
Bieleckiego, który, według prasy, w 2009 roku zarabiał dziennie 24
tysiące złotych. Marek Wikiński powiedział, że przyszłoroczny rok
budżetowy dla biednych będzie "rokiem kartofli", a dla bogatych "rokiem
kawioru". Jak zaznaczył, tak nie może być, dlatego "najbliższych
dwanaście miesięcy będzie ostatnim rokiem rządów PO".
Poseł PSL Jan Łopata podkreślił, że prace nad budżetem państwa
były dużym wysiłkiem dla wielu ludzi. Skrytykował rząd za zamrożenie
płac w sferze budżetowej. Jego zdaniem, Platforma Obywatelska i Polskie
Stronnictwo Ludowe doprowadziły wspólnie do sytuacji, w której osoby
pracujące dla państwa czują się przez to państwo odrzucone. Jan Łopata
za nietrafiony pomysł uznał również próbę włączenia Lasów Państwowych do
sfery budżetowej.
Poseł PSL zwrócił także uwagę, że tegoroczna dyskusja
koncentrowała się na prognozowanym deficycie i wielkości długu
publicznego. Mało miejsca poświęcono kwestii osiągniętego i
prognozowanego wzrostu PKB, a jest się czymś pochwalić - powiedział Jan
Łopata.
Natomiast wiceszef klubu Polska Jest Najważniejsza Paweł
Poncyljusz oskarżył rząd, że bawi się w "kreatywnego księgowego", który
przekłada pieniądze z jednej pustej szufladki do drugiej. Poseł PJN
powiedział, że rząd Donalda Tuska zadłuża państwo skuteczniej i na
większą skalę niż komunistyczny sekretarz Edward Gierek w latach
siedemdziesiątych.
Paweł Poncyljusz przekonywał, że także pomoc społeczna nie trafia
do osób najbardziej potrzebujących. Jak podkreślił, Platforma powinna
redukować wydatki budżetowe, a nie zadłużać podatników. Skrytykował
rząd, że tworzy budżet wyborczy, by zapewnić sobie sukcesów podczas
wyborów parlamentarnych. "Robimy budżet, który ma starczyć na czas
przejścia suchą nogą przez wybory" - powiedział Paweł Poncyljusz.
Ostrzegł, że przyszłe pokolenia Polaków będą spłacać długi zaciągnięte
przez Platformę Obywatelską, tak jak w latach dziewięćdziesiątych Polacy
spłacali zadłużenie zaciągnięte za czasów Edwarda Gierka. Poseł zwrócił
także uwagę na fakt, że wzrosła liczba urzędników - do 430 tysięcy.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)