- Kraków to wspaniałe miasto. Poznałem tu wielu cudownych ludzi. Niemcy mieli dobry gust, skoro go nie zbombardowli - żartował amerykański kompozytor podczas specjalnej konferencji prasowej. - Wasze miasto staje się powoli poważnym centrum kulturalnym.
Wizyta na "Sacrum Profanum" to dla Steve'a Reicha swoisty powrót do korzeni. Otóż dziadek amerykańskiego klasyka nazywał się Ignacy Reich, a do USA przyjechał właśnie z Galicji. Młody Steve wychował się już w całkowicie skekularyzowanej i zamerykanizowanej rodzinie. Do swoich etnicznych oraz religijnych korzeni powrócił w drugiej połowie lat 70., gdy był już znaną postacią w świecie muzyki współczesnej.
- Żyjemy w bardzo zeświedczonej epoce. Wciąż jednak wielu najwybitniejszych kompozytorów, jak Henryk Mikołaj Górecki czy Arvo Arvo Pärt, odwołuje się mocno do religii. Ten ostatni jest wręcz orotodoksyjnym katolikiem - wyjaśnia Steve Reich - Muzyka była blisko religii we wszystkich cywilizacjach, a ja jestem jednym z kompozytorów, dla których ta tradycja ma znaczenie.
Faktycznie w latach osiemdziesiątych muzyka Amerykanina - dotychczas surowa i abstrakcyjna - zaczęła nawiązywać do tragedii Holokaustu ("Different Trains") oraz tekstów biblijnych (psalmy "Tehillim" i oratorium "The Cave").
Goszcząc w Krakowie, Steve Reich nie mógł przegapić okazji, by odwiedzić Muzeum w Oświęcimiu. - To największy cmentarz świata. Wiedzieć o tym to jedno; co innego zobaczyć to na własne oczy - mówił wyraźnie poruszony kompozytor Agacie Kwiecińskiej. - Ale wojna już dawno się skończyła. Trzeba o niej pamiętać, ale też powinniśmy iść do przodu. Dzieci nie są winne za grzechy rodziców, dopóki ich nie powielają.
Zachęcamy do wysłuchania fragmentu wywiadu Agaty Kwiecińskiej ze Steve'em Reichem, którego całość zaprezentujemy wkrótce na antenie Dwójki. Niemniej interesująca jest relacja Justyny Nowickiej z krakowskiej koferencji prasowej kompozytora.
W jej trakcie Reich wspominał zupełnie inną, o wiele świeższą tragedię, tę z 11 września 2001 roku: - Zapach spalonych ciał, cementu, kabli i gruzu przez wiele miesięcy unosił się nad Nowym Jorkiem...
Od tamtej pory kompozytorowi wielokrotnie proponowano napisanie utwory związanego z tragicznymi wydarzeniami. On nie potrafił jednak podjąć tak trudnego tematu. W końcu uległ prośbie Davida Harringtona ze słynnego Kronos Quartet. Kompozycja na kwartet smyczkowy oraz archiwalne nagrania z 2001 roku oraz współczesne relacje uczestników tamtej tragedii będzie nosiła tytuł "WTC, 11 września", a wykonana zostanie po raz pierwszy w najbliższy wtorek.