- Ten album jest powrotem do krainy mojego dzieciństwa. Tutaj się wychowałem, tutaj wciąż mieszkają moi rodzice, z tym miejscem związane są najpiękniejsze wspomnienia. - mówi lider Metronomy o "Angielskiej Rivierze". - A teraz się okazuje , że nie mogę tu spędzać tyle czasu, ile bym chciał.
Faktycznie prowadzony przez Josepha Mounta zespół ostatnie kilka lat spędził w niekończącej się trasie koncertowej, w międzyczasie nagrywając najnowszą, trzecią płytę. W Wielkiej Brytanii Metronomy nikomu nie trzeba przedstawiać; w Polsce zespół dopiero przebija się do masowej świadomości za sprawą takich przebojów z "English Riviera", jak "The Look" albo "The Bay". Album stanowi kulminację procesu, w którym Joseph Mount przeistoczył się ze wschodzącej gwiazdy elektronicznej alternatywy w rasowego twórce popowych hitów.
- Nie wstydzimy się Fleetwood Mac i The Eagles. Dziś nie wypada ich lubić. bo reprezentują stary typ popularności - mówi o zespołach, które zainspirowały płytę "English Riviera". - My też chcielibyśmy sprzedawać dziesiątki milionów płyt. Szkoda, że miliony nie uwielbiają naszej muzyki.
- To jest optymistyczna płyta. Celowo wydaliśmy ją na wiosnę, kiedy zaczyna się myśleć o lecie i być w znakomitym nastroju - nie ukrywa lider Metronomy. Gwarantami dobrego samopouczucia są nie tylko świetnie wyprodukowane przez samego Mounta piosenki, lecz także nadmorskie odgłosy (mewy pochodzą niestety z komputera, bo muzykowi przeszkodził w nagraniach silny wiatr), nieco prowokacyjny teledysk do "The Bay" oraz jednoznaczna w przekazie okładka albumu.
- Gdy jako dziecko przeprowadziłem się do Południowej Anglii, ten obrazek z palmą był wykorzystywany w kampanii promującej region - wyjaśnia artysta. - Po latach okazało się, że ta pocztówkowa ilustracja idealnie oddaje wszystko, co ja chciałem powiedzieć na "English Riviera"...
Zachęcamy do wysłuchania całego wywiadu Anny Gacek z Josephem Mountem.
Matronomy zagra dziś (4 grudnia) w stołecznym klubie "Stodoła".