Ayọ
Ostatnia aktualizacja:
09.01.2009 06:41
Cierpiąca od lat na brak światowych sukcesów polska branża muzyczna powinna wzorem branży piłkarskiej stworzyć wydział do wyszukiwania talentów za granicą. Być może gdyby takowy istniał, Ayọ śpiewałaby dziś ku chwale rodzimej fonografii...
Ayo
mat. promocyjne
Cierpiąca od lat na brak światowych sukcesów polska branża muzyczna powinna wzorem branży piłkarskiej stworzyć wydział do wyszukiwania talentów za granicą. Być może gdyby takowy istniał, Ayọ śpiewałaby dziś ku chwale rodzimej fonografii. W końcu panieńskie nazwisko jej matki brzmi Baranowska.
Joy Olasunmibo Ogunmakin znana lepiej pod swoim afrykańskim imieniem - Ayọ urodziła się w 1980 roku w Frenchen nieopodal niemieckiej Kolonii w rodzinie nigeryjskiego emigranta i mającej polskie korzenie Romki. Dzieciństwo artystki nie należało do najłatwiejszych. Uzależnienie heroinowe matki sprawiło, iż dziewczynka trafiła do rodziny zastępczej. Dopiero, gdy ukończyła 14 lat, władze zgodziły się oddać ją pod opiekę ojca. Rok później zaczęła pisać pierwsze piosenki. Tata, były DJ, który mocno wpłynął na gust muzyczny córki, zachwycony jej wokalnym talentem zaakceptował wybór Ayọ, która w wieku 18 lat rzuciła naukę, by poświęcić się karierze muzycznej.
Ruszając w podróż z gitarą, artystka zaczęła występować w klubach Londynu Paryża i Nowego Jorku. W 2002 roku podpisała kontrakt z Polydor Records. Na pierwszą płytę przyszło poczekać jeszcze cztery lata. Wydana w 2006 roku, nagrana w zaledwie pięć dni płyta "Joyful" uczyniła z Ayọ gwiazdę sezonu w Europie. W Polsce album ten przez trzy tygodnie okupował pierwsze miejsce najlepiej sprzedających się płyt, osiągając platynowy status. Promujący ją utrzymany w rytmie reggae przebój "Down On My Knees" miał dla artystki również osobiste znaczenie, gdyż jak zdradziła w jednym z wywiadów, pod jego wpływem ponownie zeszły się jej drogi z afroniemieckim piosenkarzem reggae Patrice'em, z którym ma syna.
Szczęście rodzinne i zawodowe sprawiły, iż pod nagraną w 2008 roku na Bahamach (ponownie w pięć dni) płytą "Gravity At Last" ta obywatelka świata znacznie pewniej mogła podpisać się swym oznaczającym po polsku "radość" imieniem. Mocniej eksplorujący afrykańskie wątki album już uzyskał złoty status we Francji. Cicha i skromna jak jej piosenki Ayọ marzy, by po zakończeniu kariery osiąść z rodziną na Jamajce. Wbrew niektórym początkowym prognozom wieszczącym jej jednosezonowość wydaje się, iż nie nastąpi to zbyt prędko.
(bch)