Utarło się, że wielkie wytwórnie inwestują w biust i zgrabne nogi, a nie w kapele rockowe. Przynajmniej w Polsce od kilku ładnych lat pokutuje takie przekonanie. Tymczasem EMI serwuje debiut warszawskiego Out Of Tune. Słabo u nich z biustem, za to rocka mają w sobie sporo.
Na rodzimym rynku wciąż mało jest grup grających indie rock. Spore zamieszanie zrobił ostatnio zespół Dick4Dick, który można pod ten gatunek podciągnąć. Teraz sytuacja ma szansę poprawić się na dobre, gdyż duża firma fonograficzna gwarantuje szeroko zakrojoną promocję i może wykreować nową modę. Zwłaszcza, że "Out Of Tune" to płyta ze wszech miar udana, więc będzie na czym budować.
Wystarczy wziąć singlowy "Plastikowy". Prosta, wpadająca w ucho muzyka, jakiej nie powstydziliby się Kasabian czy The Killers. Podobny potencjał komercyjny ma "Nie próbuj", w którym chórki przywodzą na myśl Blenders. Muzycznie to oczywiście zupełnie inna historia, ale wokale jakby podobne. "Ink-A-Bink" zaczyna się jak soundtrack z gry komputerowej sprzed 15 lat. Takich elektronicznych zagrywek jest tutaj więcej, jak choćby w "Phone Call", który może kojarzyć się z Cool Kids Of Death. W "Ink-A-Bink" dopiero po chwili dołącza sekcja rytmiczna i gitara. Wokalista Eryk Sarniak ni to śpiewa, ni mruczy. Pozornie nic ciekawego się tutaj nie dzieje, jednak nie sposób się od tej piosenki oderwać.
"Przewidzenia" zbliżają się chwilami do dokonań New Order z płyty "Get Ready", "Confidence" przypomina Editors. Oczywiście nie ma tutaj perfidnego zżynania, a skojarzenia pojawiają się wyłącznie po to, by jakoś zobrazować muzykę. "247" i "Refugees" mają w sobie coś z disco - punkowych utworów Electric Six, pojawia się taneczny puls charakterystyczny dla Franz Ferdinand. "247" brzmi trochę garażowo, znalazło się tutaj nawet miejsce na odrobinę grunge'owego brudu. Z kolei "Slowmotionpicture" to połączenie Kapitana Nemo i pełnego niepokoju Klaus Mitffoch.
"Plastikowy"
Sarniak śpiewa w większość po angielsku, ojczystą mowę słychać wyłącznie w trzech piosenkach. Bardzo dobrych zresztą. Język polski świetnie sprawdza się w konwencji indie. Jeśli płyta dobrze się sprzeda, możemy zapewne liczyć na wydanie w całości anglojęzyczne.
Debiut Out Of Tune to do bólu klasyczna muzyka. Wszystko to już gdzieś było, ale tutaj zostało bardzo zgrabnie wymieszane i podane w atrakcyjnej formie. Płyta trafia na podatny grunt, bo choć muzyków z kręgów indie nie ma w Polsce zbyt wielu, to fanów takiego grania można liczyć w dziesiątkach tysięcy.
Maciek Kancerek