X
Szanowny Użytkowniku
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych w Portalu PolskieRadio.pl
1.Administratorem Danych jest Polskie Radio S.A. z siedzibą w Warszawie, al. Niepodległości 77/85, 00-977 Warszawa.
2.W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych, e-mail: iod@polskieradio.pl, tel. 22 645 34 03.
3.Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
4.Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
5.Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
6.Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
7.Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
8.Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
9.Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
10.Polskie Radio S.A. informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności
Rozumiem
Muzyka

Płakałem na Morrisseyu

Ostatnia aktualizacja: 25.07.2011 12:07
Krótki, ale bardzo treściwy. Występ legendy okazał się lepszy niż obstawiano przed koncertem. Nie obyło się bez kontrowersji.

Podobno po warszawskim koncercie sprzed dwóch lat ex-lider The Smiths tak polubił nasz kraj, że następną trasę koncertową chciał zagrać w 10 polskich miastach. Trafił w końcu tylko do Krakowa i Warszawy, ale jego miłość do polskiej publiczności raczej się umocniła. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do występu z lipca 2009, tym razem Klub Stodoła był zapełniony niemal w 100 procentach.

Przed występem Mozza wyświetlane były fragmenty programów z brytyjskiej telewizji lat 70.: zapomnianych komedii, występów zespołów (m.in. ulubieńców Morrisseya, New York Dolls i Sparks) czy musicali. Był to mały wykład o rzeczywistości, w której kształtowała się jedna z największych muzycznych indywidualności ostatnich 30 lat. Biorąc pod uwagę, jak wygląda dzisiejsza telewizja - mieliśmy do czynienia z fascynującą egzotyką.

Set zaczął się od utworu The Smiths "I Want The One I Can't Have", a pierwsze kilka utworów wyglądało na solidną rozgrzewkę - zabrzmiały kapitalne numery z albumu "You Are the Quarry", najlepszej płyty Mozza w ostatnich 10 latach: "First of the Gang To Die" i "Irish Blood, English Heart" oraz singiel z 2006 roku "You Have Killed Me" w klimacie pierwszego solowego krążka artysty. Tradycyjnie brzmienie klubu Stodoła pozostawiało wiele do życzenia, jednak charyzma Morrisseya i poziom większości piosenek wynagrodził niedostatki. Wszyscy muzycy towarzyszący Morrisseyowi występowali w koszulkach z przerobionym logiem pewnej firmy fast-foodowej i podpisem McCruelty ("McOkrucieństwo"). Nie wyglądali specjalnie efektownie, ale takie jest prawo artysty, który zawsze olewał rytuały "rockowego show:" - jego muzycy mogą wyjść na scenę, jakby właśnie wychodzili do najnudniejszej pracy świata.

Z repertuaru The Smiths usłyszeliśmy jeszcze 3 utwory. "I Know It's Over" - szokująco szczera ballada z najlepszej płyty The Smiths, "The Queen Is Dead" uciszyła całą salę. "There Is a Light That Never Goes Out", druga piosenka z "The Queen Is Dead" to ostatni utwór, który usłyszeliśmy w Warszawie i po raz kolejny uświadomiłem sobie, że niemożliwe jest nielubienie tego kawałka. Natomiast przed pro-wegetariańskim hymnem "Meat Is Murder" Morrissey przemówił następującymi słowami: "Widzieliśmy co się dzieje w Norwegii. Morderstwa, morderstwa, morderstwa. Ale codziennie gorsze rzeczy dzieją się w McDonaldach i KFC!". Piosence towarzyszyła projekcja filmu z okropieństwami przemysłu mięsnego. Był to chyba jedyny moment, w którym stało się to, czego obawiało się wiele osób - wielki artysta ocierał się o auto-parodię. Ale to cały Morrissey. Jego ekscentryzmy i średnio przemyślane wypowiedzi kupujemy w pakiecie z genialnymi piosenkami. Przy wspaniale wykonanym coverze Lou Reeda, "Satellite of Love" czy hymnie prowincjonalnej Anglii lat 80. "Everyday Is Like Sunday" ciężko było kontrolować wzruszenie.

Piotr Kowalczyk

Czytaj także

Morrissey: rodzina królewska to pasożyty

Ostatnia aktualizacja: 02.05.2011 11:00
Brytyjski wokalista powiedział dziennikowi "The Sun", że nie oglądał ślubu Księcia Williama i Kate Middleton, ponieważ ucieleśnia on jego wizję piekła...
rozwiń zwiń
Czytaj także

Posłuchaj nowych piosenek Morrisseya

Ostatnia aktualizacja: 15.06.2011 12:22
Tuż przed wyruszeniem na europejską trasę, najbardziej romantyczny z brytyjskich wokalistów pokazał trzy nowe kawałki z nadchodzącej solowej płyty.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Nikt nie chce wydać płyty Morrisseya!

Ostatnia aktualizacja: 29.06.2011 01:00
Słynny songwriter ma już gotowy materiał na kolejny album. Problem w tym, że żaden wydawca nie wyraził zainteresowania jego opublikowaniem...
rozwiń zwiń
Czytaj także

Morrissey w Polsce

Ostatnia aktualizacja: 21.07.2011 23:00
The Smiths i Morissey nigdy nie byli popularni nad Wisłą tak, jak na to zasługiwali. Jednak artysta ma tutaj krąg swoich wyznawców. I jest wśród nich całkiem sporo fajnych zespołów.
rozwiń zwiń