Linus Roth ma przed sobą wszystko. Jest młody, zdolny – ba, w jego przypadku określenie szalenie utalentowany, jest jak najbardziej uzasadnione - a przy tym już dziś doceniany. Tym większe to szczęście, że lubi dobrą muzykę – fascynuje się bowiem twórczością Mieczysława Weinberga. A jest się kim fascynować, gdyż ten tworzący przez większą część swojego życia w Związku Sowieckim kompozytor, bliski przyjaciel Dmitrija Szostakowicza, jest dziś uważany za muzycznego giganta XX wieku. Jego pokaźny dorobek stanowi smakowity kąsek dla kolejnych wydawnictw, które chcą uzupełniać luki w swoich katalogach.
Co prawda, swoje muzyczne – Ja – Weinberg wyrażał przede wszystkim w symfoniach i kwartetach smyczkowych, ale stworzył też wiele interesujących dzieł na skrzypce. I tu się zaczyna opowieść, w której główną rolę gra właśnie Linus Roth.
Swoje muzyczne spotkanie z Weinbergiem, niemiecki artysta zaczął – przynajmniej płytowo - od razu z wysokiego C – potrójnym albumem z kompletem jego sonat skrzypcowych (wyd. Challenge Classics – podobnie jak i inne jego płyty z muzyką Weinberga). Nagrane, wraz ze znakomitym pianistą młodego pokolenia José Gallardo, dzieła – to piękny wkład polskiego kompozytora w XX wieczny repertuar przeznaczony na te instrumenty. Nawiązania do muzyki żydowskiej, folków polskiego i rosyjskiego, melodyjność, przepełnienie melancholią, a także delikatne flirtowanie z awangardowymi nurtami – co szczególnie słychać w ostatniej, szóstej sonacie – tak, mamy tu do czynienia z utworami najwyższej klasy. W ujęciu dwóch młodych, pełnych pasji i pionierskiego zapału muzyków, wypadają one świetnie – wciągają i uzależniają. Doskonale też sprawdzają się jako cykl, gdyż sonaty skrzypcowe Weinberg pisał przez prawie całe swoje życie, więc są one doskonałą mapą drogową po zmianach, jakie wraz z upływającymi latami i nowymi doświadczeniami, wpływały na jego spojrzenie na muzykę.
Trzy lata upłynęły od wydania tego potrójnego albumu, od tego czasu Roth udowodnił, że ma ochotę przedstawić wszystko co jest do przedstawienia, jeśli chodzi o repertuar skrzypcowy Weinberga. W 2014 roku wraz z Mihkelem Kütsonem, dowodzącym Berlin Symphony Orchestra, zaprezentował jego koncert skrzypcowy op. 67 (na krążku tym pojawił się też koncert skrzypcowy Brittena), rok później z Württemberg Chamber Orchestra pod batutą Rubena Gazariana zaprezentował Orkiestrowe Concertino Op. 42 i Rapsodię na motywach mołdawskich Op. 47 Nr. 3 (obok Concerto funebre Hartmann i niedokończonej sonaty na skrzypce i fortepian Szostakowicza), a w tym roku podsumował Weinberowską epopeję dziełem niezwykłym, wysublimowanym, oddającym gorącą miłość do twórczości polskiego kompozytora – albumem z trzema solowymi sonatami.
Linus Roth jest dziś obok Gidona Kremera (świetne dwupłytowe nagranie dla ECM z przekrojem przez twórczość Weinberga), Allison Brewster Franzetti, która nagrała komplet jego dzieł fortepianowych czy Quatuor Danel, który przedstawił wszystkie jego kwartety smyczkowe – artystą wyświadczającym muzyce XX wieku, a także kulturze polskiej, dużą przysługę. Jego znakomite interpretacje i odwaga, by promować dzieła mało znanego kompozytora – zasługują na oklaski. Miejmy nadzieję, że niedługo będzie mógł je usłyszeć prezentując dzieła naszego wielkiego rodaka na koncertach w Polsce.
Mieczysław Burski