Zmianę zapowiedziano już w styczniu tego roku. Dotychczas gigantem internetowym zarządzał triumwirat w składzie Eric Schmidt jako prezes oraz Larry Page i Sergey Brin jako wiceprezesowie. Page w nowej roli na pewno się odnajdzie. Współtwórca Google'a funkcję prezesa już pełnił. Było to w początkowej fazie istnienia firmy. Zmiana najpewniej niczego nie zrewolucjonizuje, gdyż dotychczas i tak cała trójka wspólnie rządziła przedsiębiorstwem.
Oficjalnych przyczyn przetasowań jest kilka. Schmidt powiedział, że Larry Page stał się już gotowy na przejęcie kontroli nad własnym dzieckiem. Z kolei komunikat dodał, że przesunięcia mają uprościć proces podejmowania decyzji. Teraz bowiem w zarządzie będą je podejmować Brin i Page, a Schmidt będzie miał funkcję doradczą. Jednocześnie były prezes teraz stanie się przewodniczącym rady nadzorczej firmy, co zapewne ma usprawnić współpracę rady z zarządem. Schmidt dostał też swoje poletko zadań typowo biznesowych. Coś, w czym jako zawodowy menedżer a nie programista jest najlepszy. Odpowiada teraz za kontakty z innymi firmami, partnerami, klientami i sektorem publicznym.
Amerykańskie media jednak spekulują, że nowa struktura raczej komplikuje a nie upraszcza proces decyzyjny. Podejrzewają też, że Page nie chciał już dłużej pracować nad swoim dziełem bez stanowiska szefa i to tylko początek usuwania Schmidta z firmy w białych rękawiczkach.
Z pewnością zmiany były potrzebne. Dotychczasowe nowe produkty Google nie umiały zdobyć rynku. Jeden święci co prawda triumfy - system komórkowy Android. Jednak to ziarno wśród plew. Porażkę odnotowały następca emaili Google Wave, telefon komórkowy Nexus One, funkcja społecznościowa w poczcie Gmail - Buzz, czy platforma internetowa na telewizor Google TV. Niedawno ogłoszono kolejny produkt o nazwie "plus jeden". To przycisk, który będzie konkurować z "Lubię" to Facebooka.
tk