Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Klaudia Hatała 08.05.2014

Film "Powstanie Warszawskie" wkrótce w kinach. "Absolutna autentyczność filmu wstrząsająca"

"Wspaniały dokument", "imponujący film - świadectwo tamtych czasów" - to niektóre z opinii po pokazie filmu "Powstanie Warszawskie" zorganizowanego w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie.
Powstańcy warszawscy, którzy zostali uwiecznienia na zdjęciach dokumentalnych wykorzystanych w filmie oraz twórcy filmuPowstańcy warszawscy, którzy zostali uwiecznienia na zdjęciach dokumentalnych wykorzystanych w filmie oraz twórcy filmuPAP/Grzegorz Jakubowski
Galeria Posłuchaj
  • Film "Powstanie Warszawskie": wstrząsający dokument - relacja Edyty Poźniak (IAR)
  • Profesor Witold Kieżun, pseudonim "Wypad" o filmie "Powstanie Warszawskie" (IAR)
  • Irena Paśnik z pułku "Baszta" o filmie "Powstanie Warszawskie" (IAR)
  • Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz - Waltz o filmie "Powstanie Warszawskie" (IAR)
  • Kazimierz Mikos, który jako 14 -latek został uwieczniony 70 lat temu przez kronikę powstańczą (IAR)
  • Jan Komasa o filmie "Powstanie Warszawskie" (IAR)
Czytaj także

Przed projekcją głos w imieniu weteranów zabrał prof. Witold Kieżun , jeden z powstańców, którzy zostali uwiecznieni w filmie. Postawę uczestników powstania określił słowami: "niesłychana jedność". - Za chwilę zobaczycie nas, powstańców warszawskich, 70 lat temu (...) w tym wspaniałym zrywie walki o wolność. Powstanie to była nasza decyzja, to była decyzja ludu Warszawy - takimi słowami profesor powitał widzów.

Powstanie Warszawskie - serwis specjalny Polskiego Radia>>>

Wspominając powstanie, podkreślał: - Zupełnie niesłychana sytuacja, paręset tysięcy ludzi myśli tak samo, jednością. W związku z tym, na hasło "Polska" okazuje się, że - solidarność. Na hasło "Polska" - jedność. Ten zryw wspaniały, ta satysfakcja z jedności zostały w naszej pamięci - mówił Witold Kieżun.

- Tak sobie pomyślałem: udało się być jednością, udało nam się być solidarnymi w obliczu strasznej grozy. A może by się nam też udało nie w obliczu tej grozy, ale w okresie pokoju? Żeby doprowadzić do tego, że na hasło "Polska" odzew jest - solidarność, na hasło "Polska" odzew jest - jedność - powiedział profesor, a publiczność w teatrze zareagowała na te słowa oklaskami.

TVP/x-news

"W tym filmie bohaterem jest całe miasto"

Producentem filmu "Powstanie Warszawskie" jest Muzeum Powstania Warszawskiego. Dyrektor muzeum Jan Ołdakowski podkreślił, że "Powstanie Warszawskie" to dzieło wyjątkowe nie tylko z powodu nowatorskiej formy, lecz przede wszystkim dlatego, że "ma największą obsadę aktorską, jaką można sobie wyobrazić". Film - tłumaczył Ołdakowski - opowiada o ludziach, którzy za wolność gotowi byli płacić cenę najwyższą.

-W tym filmie bohaterem jest całe miasto (...), żołnierze walczący na barykadach, sanitariuszki, ludzie budujący barykady i kryjący się w piwnicach przed bombami, zabici i ranni. Ale też dzieci oglądające "powstańczy teatrzyk". Cały wielki organizm walczącego miasta połączony wspólnotą losów - powiedział Ołdakowski.

"Wygląda, jakby nakręcono go współcześnie"

Film zmontowano z autentycznych dokumentalnych zdjęć z 1944 r. Zdjęcia te wybrano z powstańczych kronik, nakręconych w walczącej stolicy przez operatorów Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej Armii Krajowej.

Dzięki połączeniu w jeden spójny ciąg archiwalnych fragmentów, skonstruowano następnie fabularną historię dwóch głównych bohaterów filmu, braci-operatorów, dokumentujących przebieg powstania. Czarno-biały materiał poddano po montażu koloryzacji oraz udźwiękowiono.

Muzeum Powstania Warszawskiego/youtube.com

Na potrzeby filmu napisano ponadto specjalne dialogi, które czytają aktorzy, wśród nich Michał Żurawski i Mirosław Zbrojewicz. Część to dialogi fikcyjne, wymyślone przez twórców filmu. Niektóre wypowiedzi są jednak prawdziwe - odtworzono je dzięki analizie zdjęć z kronik i skorzystaniu z pomocy specjalistów od czytania z ruchu warg.

Ostateczny efekt jest taki, że film "Powstanie Warszawskie" - w którym na kolejnych kadrach widać powstańców oraz ludność cywilną - wygląda, jakby nakręcono go współcześnie i robi na widzu ogromne wrażenie.

"Umożliwi widzom konfrontację z wyobrażeniami na temat historii"

Na długiej liście osób, które pracowały nad filmem, są m.in.: Jan Komasa (autor pomysłu na fabułę), specjaliści ze Studia Produkcyjnego Orka (odpowiedzialni m.in. za koloryzację czarno-białego materiału) oraz reżyser dźwięku Bartosz Putkiewicz.

Przed premierowym pokazem Komasa powiedział dziennikarzom: - Chciałem, by ludzie zobaczyli prawdziwe powstanie (...), pokazać, jak było naprawdę. Jak mówił, film umożliwi widzom "konfrontację z wyobrażeniami na temat historii".

Weteranów, którzy przybyli na premierę, publiczność w teatrze nagrodziła oklaskami. Oddano też hołd autorom kronik z powstania, operatorom Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej AK, m.in. Antoniemu Bohdziewiczowi "Wiktorowi", Stefanowi Bagińskiemu "Stefanowi", Jerzemu Zarzyckiemu "Pikowi".

"Wielki prezent dla tych powstańców, którzy jeszcze żyją"

- To wspaniały dokument, wielki prezent dla tych powstańców, którzy jeszcze żyją, na 70. rocznicę wybuchu powstania - powiedziała dziennikarzom po seansie prezydent stolicy. Hanna Gronkiewicz-Waltz jest córką powstańca warszawskiego; jej ojciec brał udział w walkach na Służewcu.

W filmie pokazano ten moment, kiedy powstańcy "walczą i wierzą" w zwycięstwo - mówiła prezydent Warszawy. - Oni wszyscy byli przekonani, że warto, że Rosjanie pomogą, że Warszawa i Polska będzie wcześniej wyzwolona. To, co mi ojciec najbardziej powtarzał, to że te pięć lat chodzenia pod ścianami ze strachu, godzina policyjna, to były rzeczy tak upokarzające - to było dzień w dzień, dzień w dzień, dzień w dzień. Stąd ten zryw - powiedziała.

- Historycy oceniają ciągle, czy było warto, czy nie było warto - mówiła prezydent. Jednocześnie zaznaczyła: - Ci ludzie, którzy brali udział w powstaniu - widać to w tym filmie, to jest dokładnie to, co opowiadał mój tata - poczuli wolność, chcieli być wolni, mieli już tego wszystkiego dosyć, chcieli zacząć wreszcie normalnie żyć, nie w takim strasznym upokorzeniu i zagrożeniu życia.

Również poruszony filmem był doradca prezydenta do spraw historycznych, profesor Tomasz Nałęcz. Historyk mówił, że zadziwiające jest to, że dokument realizowany w tak trudnych warunkach jak powstanie może być tak ciekawy. Zarazem, podkreślał, wyjątkowe jest to, że realizatorzy nie mogąc być na pierwszej linii walk, dokumentowali koszmar ludności Warszawy i powstańcze zaplecze.

"Film powinni obejrzeć wszyscy Polacy"

Na widowni zasiadł też m.in. historyk prof. Andrzej Paczkowski . - Absolutna autentyczność filmu jest wstrząsająca (...). Dla ogromnej większości warszawiaków i powstańców tak to właśnie wyglądało - ocenił. Tłumaczył, że oddanie całkowitego obrazu powstańczych walk jest jednak niemożliwe. - Nie da się dokładnie odtworzyć obrazu tego, co trwało 63 dni i w czym uczestniczyło pół miliona osób - zastrzegł Paczkowski.

Jerzy Peltz , były żołnierz Batalionu "Chrobry I", który osobiście znał operatorów powstańczych kronik, m.in. Antoniego Bohdziewicza, zaapelował, by film obejrzeli wszyscy Polacy, gdyż stanowi on świadectwo walki o wolność. - Wielkie podziękowania za to, że mogliśmy po tylu latach to wszystko jeszcze raz przeżyć. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że to można pokolorować i udźwiękowić - mówił Peltz.

"Radość na twarzach powstańców była prawdziwa"

O tym, że film przedstawia rzeczywisty obraz powstania przekonany jest Kazimierz Mikos , który dwukrotnie pojawia się w "Powstaniu Warszawskim". Mikos opowiadał, że służąc w Zgrupowaniu "Chrobry II" jako 14-latek, miał okazję przyglądać się pracy filmowców, którzy kręcili powstańcze kroniki. - Czasami nędznie wyglądaliśmy, więc reporter powiedział jakiś dowcip i się śmialiśmy. (...) Oczywiście wszędzie nie można było z kamerą być, ale to, co jest w filmie, to na pewno oryginalne zdjęcia - powiedział Mikos.

Dodał, że radość na twarzach powstańców, którą widać w filmie, była prawdziwa. - Na ogół ludzie nie wiedzą, jak my żyliśmy przed powstaniem. Dlatego nie mogą sobie wyobrazić, że my w powstaniu byliśmy radośni - jeśli się było niewolnikiem, a raptem stało się człowiekiem wolnym, to powiedzieć, że to szczęście - to mało - mówił wzruszony Mikos.

"To najprawdziwszy obraz, ale czasami był jeszcze okrutniejszy"

Emocji nie kryła też Irena Paśnik - w powstaniu w Pułku "Baszta", walczącym na Mokotowie - która przyznała, że po obejrzeniu filmu wróciły do niej wspomnienia koszmaru zrywu. - Trudno sobie wyobrazić, że żeśmy to przeżyli (...). To najprawdziwszy obraz powstania, ale czasami był jeszcze okrutniejszy" - powiedziała PAP o filmie, wspominając zarazem powstańcze walki. Podkreśliła, że powstańcom towarzyszył wielki entuzjazm. - Człowiek miał skrzydła u ramion. Nie ważna była godzina, że człowiek był głodny, czy niedomyty. Wychodziliśmy, nie wiedząc nawet, czy wrócimy - wspominała.

Film chwalił także prezes Fundacji Filmowej Armii Krajowej Tadeusz Filipkowski , choć jednocześnie przyznał, że ma do niego pewne zastrzeżenia. - Dla mnie to jest przede wszystkim niezwykle wartościowy dokument. Nie podoba mi się nadana konwencja fabularna. Wolałbym, żeby utrzymać konwencję dokumentu - bez tej opowieści o braciach. Ale to moje osobiste odczucie. Natomiast uporządkowanie tych materiałów filmowych, które znamy na ogół tylko we fragmentach, wykorzystanie tak zwanych odrzutów, które wcześniej wykorzystywane nie były, jest wielką wartością - powiedział Filipkowski.

Jego zdaniem, to bardzo dobrze, że twórcy filmu poddali fragmenty powstańczych kronik koloryzacji. - Kolor ten u młodych pokoleń, nie pamiętających powstania, będzie kształtował obraz dramatu, który się wtedy odbywał. Był to przecież, przy całym bohaterstwie i naszym przekonaniu, że powstanie musiało wybuchnąć - nie było innej drogi wtedy - dramat i miasta, i narodu - mówił Filipkowski.

"Ci wszyscy ludzie byli jak jedna rodzina"

Młodszą część widowni reprezentował m.in. 32-letni wokalista, kompozytor i reżyser Łukasz Rostkowski L.U.C, laureat Paszportu Polityki za album "39/89 - Zrozumieć Polskę". L.U.C chwalił pomysł, "by zbudować film z autentycznych zdjęć"; za pomysł mniej dobry uznał natomiast zastosowanie w nim dubbingu. - Oglądając ten film, myślałem, że może lepsze byłyby sam obraz i muzyka. Ale... wiem z doświadczenia, jako reżyser, że film potrzebuje dialogów, dla widza - powiedział Rostkowski. Artysta wyraził nadzieję, że polska solidarność, którą widać w "Powstaniu Warszawskim", przenosić się będzie w czasy obecne. - W filmie pięknie pokazane jest to, że ci wszyscy ludzie byli jak jedna rodzina - zaznaczył.

- Z niewielkich fragmentów kronik powstańczych powstał imponujący film - świadectwo tamtych czasów - oceniła dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz . Szefowa PISF podkreśliła, że m.in. dzięki temu filmowi pamięć o powstaniu przekazana zostanie następnym pokoleniom.

Film "Powstanie Warszawskie" trwa 85 minut. W piątek trafi do kin w całym kraju. Jest określany jako "pierwszy na świecie dramat wojenny non-fiction, zmontowany w całości z materiałów dokumentalnych.

Muzeum Powstania Warszawskiego/youtube.com

II wojna światowa - serwis specjalny Polskiego Radia>>>

IAR,PAP,kh