Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Michał Mendyk 18.03.2012

Do czego rock był potrzebny PZPR?

- Na ile ta muzyka była wygryzionym kawałkiem wolności, a na ile efektem manipualcji władzy? - pyta Jerzy Sosnowski w "Trójkowym Wehikule Czasu". Odpowiada Anna Idzikowska-Czubaj, autorka książki "Rock w PRL. O paradoksach współistnienia".
Mira Kubasińska, kadr z klipu zespołu Breakout do piosenki  Gdybyś kochał, hejMira Kubasińska, kadr z klipu zespołu Breakout do piosenki " Gdybyś kochał, hej!"źródło: www.youtube.com

Często mówi się o rocku lat 80., że dla komunistycznych władz stanowił on wentyl bezpieczństwa, sposób na skanalizowanie rewolucyjnej energii społecznej. Anna Idzikowska-Czubaj dowodzi, że tego typu symbioza rozpoczęła się już w epoce big bitu i trwała przez dobre trzy dekady.

- Polski rock lat 60. oraz związane z nim przemiany obyczajowe były spóźnione w stosunku do Ameryki niemal o dekadę. Gdy na Zachodzie rozkwitała już faktyczna młodzieżowa kontrkultura, u nas pojawiła się dopiero rozrywkowa kultura nastolatków, przywodząca na myśl rock and roll lat pięćdziesiątych. - mówi historyk z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Trzeba pamiętać, że przemiany w USA wiązały się z wyżem demograficznym oraz prosperity. Tamtejsi nastolatkowie chcieli mieć inne fryzury, ubrania i samochody niż ich rodzice. U nas prawie nikt nie dostawał jeszcze kieszonkowego...

Przywołane przez Jerzego Sosnowksiego fragmenty archiwalnych audycji ilustrują proces prowadzący od nieśmiałego artykułowania przez młodych ludzi nowego systemu wartości do prób odgórnego zaspokajania ich potrzeb. Z kolei gość "Trójkowego Wehikułu Czasu" opowiada, jak władze reagowały na zmiany w modzie. Z jednej strony mamy restrykcyjny kodeks ucznia (dziewczętom pozwolono przychodzić do szkoły w spodniach dopiero w latach 70.) i niechęć do przygotowanych domowymi metodami spódniczek mini. Ale, gdy powoli zaczyna ja zastępować "długa i obwisła" moda spod znaku flower-power, należy intereweniować ze względu na... niedobory materiałowe.

A, jeśli chodzi o samą muzykę... W latach sześćdziesiątych promowane były zespoły nawiązujące do rodzimej muzyki ludowej. Z jednej strony pozwoliło to nadać zachodnim wpływom pozory "swojskości". Z drugiej strony ułatwiło neutralizowanie - właśnie poprzez cepelię - autentycznego, korzennego folkloru, w którym również dopatrywano się zagrożenia. Z kolei w latach siedemdziesiątych władze odwróciły się od - bardziej już dojrzałego - rocka (SBB, Romuald i Roman, Test, itp.) i zaczęła wspierać bezpretensjonalną muzykę dyskotekową. Lokale taneczne zakładały - przy aprobacie samego towarzysza Gierka - Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe.

Rozwój muzyki rockowej w PRL napędzany był więc przez dziwną grę pomiędzy kolejnymi pokoleniami poszukującymi dla siebie przestrzeni wolności, a władzami usiłującymi nadać tym aspiracjom "odpowiedni" kierunek.

Zachęcamy do wysłuchania całego "Trójkowego Wehikułu Czasu". W środku audycji - niespodzianka, czyli archiwalny (1978) wywiad z Julio Cortázarem.