Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Łukasz Kłosowski 05.07.2010

PO wreszcie będzie mogła rządzić

Współpraca rządu i nowego prezydenta doprowadzi do wprowadzenia w życie wetowanych wcześniej projektów PO. Ale nie powinny to być reformy bolesne dla społeczeństwa

Sławomir Nitras z Platformy Obywatelskiej przyznał w "Sygnałach Dnia", że czekają nas reformy. Bo współpraca między rządem i prezydentem, którzy należą do tego samego obozu politycznego powinna lepiej układać się.

Uspokaja przy tym, że Polska nie jest w tak złej sytuacji gospodarczej jak na przykład Grecja. Stąd też ewentualne reformy u nas nie będą jego zdaniem przykre dla społeczeństwa.

Europoseł PO deklaruje, że nie czeka nas obniżka emerytur czy obniżka pensji urzędników państwowych, do czego doszło w innych europejskich krajach. Zapewnia, że wraz z objęciem władzy przez Donalda Tuska skończyły się czasy, kiedy w przypadku kłopotów budżetu państwa obcinano emerytury. Według europosła, strategia polegająca na tym, że w momencie braku gotówki, najłatwiej zabrać emerytom, nie jest dobrym podejściem. – Trzeba reformować finanse publiczne, a nie zabierać najbiedniejszym – podkreśla.

Sławomir Nitras zapewnił, że sztab Bronisława Komorowskiego ze spokojem przyjął chwilową przewagę Jarosława Kaczyńskiego w głosowaniu. Taką informację po godzinie 24.00 podawała Państwowa Komisja Wyborcza po przeliczeniu głosów z ponad 50 procent komisji. Nitras dodał, że spodziewano się, iż te wyniki - głównie z mniejszych ośrodków będą korzystne dla kandydata PiS.

Gość "Sygnałów Dnia" ocenił, że wybory nie były łatwe dla jego partii. Podkreślił, że kampania toczyła się po tragedii smoleńskiej i w czasie powodzi. Zapewnił, że PO zależy na wyjaśnieniu tragedii smoleńskiej.

(łk/ag) ''

Henryk Szrubarz: W naszym studiu Sławomir Nitras, Platforma Obywatelska. Dzień dobry.

Sławomir Nitras: Kłaniam się, dzień dobry.

H.S.: Panie pośle, kiedy otwiera pan dużego szampana?

S.N.: Wie pan, nie myślałem o tym. Bardzo intensywnie wsłuchiwaliśmy się w komunikaty PKW w nocy i szczerze mówiąc nikt o szampanie nie myślał, raczej o procentach, ale niekoniecznie związanych z butelką.

H.S.: No, wtedy po północy przewagę zyskiwał Jarosław Kaczyński.

S.N.: Ale my się tego spodziewaliśmy. Spodziewaliśmy się, że w danych z 50% komisji może Jarosław Kaczyński prowadzić, nie było to dla nas wielkim zaskoczeniem. Tak te próby, tak te spływy głosów z komisji są, że te mniejsze miejscowości spływają po prostu szybciej. Więc nie było to dla nas wielkim zaskoczeniem i z uwagą i spokojem, choć napięciem oczekiwaliśmy tych wyników podanych po godzinie pierwszej w nocy, kiedy było ponad 70% i wtedy wiedzieliśmy już, że Komorowski wygra na pewno.

H.S.: Teraz już macie pewność, że prezydentem zostanie Bronisław Komorowski.

S.N.: Tak, i nawet spodziewam się, że ta przewaga będzie co najmniej o 1% większa. Zostało dwadzieścia parę procent tych obwodów, które spływają najpóźniej, nie ma jeszcze w ogóle wyników z pasa nadmorskiego, z miejscowości wypoczynkowych na południu, brakuje wyników z dużych miast. Uważam, że te wybory skończą się wynikiem 54:46.

H.S.: Ale jeżeli prezydentem zostanie Bronisław Komorowski, co ostatecznie musi Państwowa Komisja Wyborcza, to wtedy Platforma Obywatelska nie będzie już miała alibi w rządzeniu.

S.N.: Ale my nie potrzebujemy żadnego alibi...

H.S.: No jak to? Często słyszeliśmy takie zdanie, że nie możemy przeprowadzić konkretnych reform, bo przeszkadza rządzący wtedy, urzędujący wtedy prezydent Kaczyński.

S.N.: No ale proszę pamiętać o tym, że my przez sejm przyjęliśmy wiele projektów ustaw, które przeszły przez sejm, i rzeczywiście weto prezydenckie uniemożliwiło wejście w życie tych ustaw i później podtrzymanie tego weta w parlamencie przez taką parlamentarną koalicję wspierającą weta zazwyczaj PiS i SLD powodowało, że te projekty nie wchodziły w życie. Ja spodziewam się, że po prostu te projekty lub projekty podobne jeszcze raz procedowane po prostu wejdą w życie. My nie potrzebujemy alibi, my potrzebowaliśmy... I zresztą nie po to wybieraliśmy też prezydenta moim zdaniem, żeby skończyć z jakimś alibi czy żeby jakiegoś alibi potrzebować. My w prezydencie szukaliśmy partnera do ważnych projektów i jestem przekonany, że w Bronisławie Komorowskim tego partnera, który zrozumie potrzebę reformowania kraju, znajdziemy.

H.S.: Rozumiem, że teraz czekają nas trudne reformy, na przykład reforma służby zdrowia, reforma finansów publicznych. To są konieczności.

S.N.: Tak, można powiedzieć, że to będą trudne reformy i że one nas czekają, natomiast my zrobimy wszystko, żeby te reformy nie dotyczyły... nie dotknęły tylko... I myślę, że to jest ta różnica między rządem Donalda Tuska a rządami poprzednimi, że my staramy się robić to, co jest możliwe, z jak najmniejszą taką dotkliwością dla obywatela. My musimy, wszyscy to robią, zreformować finanse publiczne, ale proszę pamiętać, że my mimo, jak pan wspomniał, tej koalicji z wetem prezydenckim, my te finanse publiczne już zaczęliśmy reformować, my nie jesteśmy na początku tej drogi. Dzięki odważnym decyzjom półtora roku temu, rok temu my jesteśmy w znacznie lepszej sytuacji niż inne kraje, znacznie zamożniejsze od nas kraje zachodnie, zachodniej Europy, w związku z tym nas na pewno czekają... czeka nas uporządkowanie finansów publicznych, ale nie czekają nas obniżki emerytur, nie czekają nas obniżki pensji wśród urzędników. To wszystko się dzieje, nie daleko, to się dzieje w Niemczech, to się dzieje we Francji, to się dzieje w Belgii, już nie mówiąc o takich krajach, jak Włochy czy Grecja. W związku z tym proszę spokojnie, na pewno musimy uporządkować, na pewno musimy myśleć o finansach publicznych w perspektywie najbliższych 30 lat, musimy myśleć o zrównoważonym budżecie, ba, chciałoby się myśleć o budżecie z nadwyżką, bo proszę pamiętać, że jednak co roku my się zadłużamy na poczet kolejnych pokoleń, więc będziemy starali się to robić spokojnie, bez jakiejś takiej drastycznej ceny płaconej przez społeczeństwo, bo Polacy mają prawo się bogacić, Polacy mają prawo realizować swoje marzenia, no ale to jest wyzwanie i od tego jesteśmy, żeby je zrealizować.

Wiesław Molak: Panie pośle, ale to będą bardzo niepopularne decyzje i bardzo niepopularne reformy, a przed nami jeszcze dwa skoki wyborcze – jeden to wybory samorządowe, drugi to wybory parlamentarne. Ciężko w takich warunkach chyba powiedzieć ludziom, że trzeba zaciskać pasa, bo inaczej znajdziemy się tam, gdzie jest w tej chwili Grecja.

S.N.: Ja nie chcę wracać do przeszłości, ale wydaje mi się, że ciężej niż było teraz już nie będzie. To nie były łatwe wybory dla Platformy Obywatelskiej, oskarżanej przez różnych ludzi i oczywiście mówię teraz o skrajnościach, ale przez wielu oskarżanej Platformy o to, że jest winna nawet tragedii smoleńskiej, już o powodzi nie wspominając, bo przecież oczywiste jest, że to jest nasza wina, w związku z tym my jesteśmy przyzwyczajeni do tego...

H.S.: No ale Jarosław Kaczyński we wczorajszym przemówieniu już po ogłoszeniu wstępnych prognoz wyborczych powiedział, że teraz Prawo i Sprawiedliwość będzie się domagała właśnie w kwestii tragedii smoleńskiej właściwego wyjaśnienia czy też...

S.N.: Ale my też się tego wyjaśnienia domagamy. Ważne, żeby jeden polityk nie oskarżał drugiego polityka, jeden Polak nie oskarżał drugiego Polaka o tym, że ma jakiś ukryty interes w tym, żeby tej tragedii nie wyjaśnić, bo ja wierzę, że wyjaśnienia chcą wszyscy i na pewno to wyjaśnienie dogłębne, choćby nie wiem, jak ono było bolesne dla niektórych...

H.S.: Ale tempo tych wyjaśnień czy tego wyjaśnienia jest niewystarczające zdaniem (...)

S.N.: Wie pan, ja nie wiem, czy to jest wyścig. Ja nie jestem prawnikiem, nie jestem prokuratorem i nie wiem, czy wyjaśnienie tragedii smoleńskiej to jest jakiś wyścig, w którym musimy być dzień szybciej lub dzień później. Nam zależy na solidnym wyjaśnieniu tej sprawy i mam nadzieję, że dzisiaj, kiedy te emocje wyborcze opadły albo opadają powoli...

H.S.: No, raczej opadają.

S.N.: ...ta tragedia w kontekście wyborczy czy to wyjaśnienie już bez kontekstu wyborczego będzie... po prostu się stanie, bez jakiejś licytacji na daty, bo nikt nie ma monopolu na taką pamięć o ofiarach. Ja go nie mam, nie ma go nikt. Tam zginęli ludzie, przyjaciele nas wszystkich. Ja podejrzewam, że panowie też wśród ofiar mieliście osoby, które wam były bliskie. W związku z tym ja myślę... ja bym oczekiwał tylko jednej rzeczy – że nikt nie będzie mi czy moim kolegom partyjnym czy politycznym zarzucał, że nam nie zależy, bo nam naprawdę na tej sprawie zależy.

A wracając do pana pytania – my robimy wszystko, żeby nie być Grecją i jak na razie nam się to udaje. A proszę wierzyć, proszę wierzyć, że z problemami natury greckiej, że tak to określę, coraz częściej spotykają się kraje, które są naprawdę bogatymi krajami. To nie jest tak, że my zapominamy o Irlandii, ale Irlandia, która była dla nas wzorem, dzisiaj zmaga się z gigantycznym kryzysem, a nam udało się go uniknąć. I ja jestem daleki od stwierdzenia, że przegoniliśmy Irlandię i obiecaliśmy coś, co zrealizowaliśmy, ale musimy spojrzeć na świat przez okulary, które pokazują świat prawdziwy.

W.M.: Ekonomista...

S.N.: A świat prawdziwy jest taki, że jak na razie to nam się udaje tej dramatycznej sytuacji uniknąć i mam nadzieję, że uda nam się jej uniknąć również w przyszłości.

W.M.: Ekonomista z Centrum im. Adama Smitha Robert Gwiazdowski mówi tak: „Mam nadzieję, że politycy jak zwykle nie zrealizują obietnic wyborczych, z których wynikało, że zrobią wszystko, abyśmy dogonili Grecję. Jest zła wiadomość dla wyborców: trzeba będzie podwyższać wiek emerytalny”.

S.N.: No, to jest piękny dzień, jestem w radiu publicznym rano i panowie powołują się na bardzo liberalnego komentatora czy też...

W.M.: Który mówi: nie realizujcie tych obietnic, które składaliście w tej kampanii.

S.N.: Ale widzi pan, to jest tak, że w kampanii straszy się liberałami, a dzień później tych liberałów stawia się jako autorytety. I to dobrze, bo oni mają wiele racji. My musimy podwyższyć wiek...

H.S.: No tak, ale Bronisław Komorowski obiecał a to na przykład podwyżki dla emerytów, a to 50% ulgi na przejazdy dla studentów.

S.N.: Jeśli chodzi o ulgi dla studentów, ja nie uważam tego za jakąkolwiek pomoc socjalną. Kiedy ja byłem studentem, a minęło od tego, od tych wspaniałych czasów już...

H.S.: Ale przecież Platforma Obywatelska głosowała chyba przeciwko tym...

S.N.: Jeśli pan pozwoli. Od czasu, kiedy byłem studentem, minęło już kilkanaście lat i ja pamiętam, że wtedy średnie stypendium czy pomoc socjalna za stypendium naukowe i socjalne w sumie razem ta pomoc wynosiła około 400 złotych średnio. Dzisiaj ta pomoc okazuje się jest niższa niż była wtedy. A te 400 złotych wtedy, a te 250 czy 300 złotych dzisiaj to są jednak zupełnie nieprzystające kwoty. I my musimy to traktować w kategoriach pewnej inwestycji. My mamy bardzo duże pieniądze, które Unia Europejska daje Polsce między innymi na rozwój zasobów ludzkich i wydaje mi się, że nie można znaleźć większej inwestycji w zasoby ludzkie, jak właśnie pomoc studentom, bo oni się mają uczyć, a nie tylko dorabiać w McDonaldach i trzeba im te warunki stworzyć. To jest rzecz pierwsza. Więc to nie jest żadna socjalna obietnica, tylko realna inwestycja.

Jeśli chodzi o podniesienie wieku emerytalnego, tu nie chodzi o to, żeby w sposób mechaniczny podnieść wiek emerytalny i żeby Polak przechodził na emeryturę w wieku 67 lat. Tu chodzi o to, żeby jak najwięcej Polaków pracowało do tego 65. roku życia.

H.S.: Czli jeszcze chodzi o obiecanie rewaloryzacji rent i emerytur.

S.N.: Tak, znaczy my... Rewaloryzacje rent i emerytur my robimy zawsze, znaczy czasy mam nadzieję, kiedy jak były problemy finansowe, kończyło się tym, że zawsze obcięto emerytom, z dojściem do władzy Donalda Tuska mam nadzieję, że się skończyły. Bo to nie jest tak, że pieniądze emerytów i rencistów są najłatwiejszym sposobem oszczędzania. Trzeba reformować finanse publiczne, a nie zabierać pieniądze najbiedniejszym. Więc my będziemy na pewno waloryzować tak jak do tej pory waloryzujemy renty i emerytury, bo to się po prostu emerytom należy. Natomiast podniesienie wieku emerytalnego nie polega na tym, żeby zwiększyć tylko i wyłącznie do 67. roku życia czy 66. wiek przechodzenia na emeryturę, tylko żeby sprawić w perspektywie lat 5, 10, 15, żeby więcej Polaków w tym wieku 65 lat na tę emeryturę przechodziło, a nie żeby tworzyć taki system, że niektórzy przechodzą w wieku 35, 40 czy 45, a inni pracują do 65. roku, bo ten realny wiek przejścia na emeryturę my nie mamy 65, tylko znacznie, znacznie niżej. I będziemy starali się to spokojnie, ale konsekwentnie realizować.

H.S.: Sławomir Nitras, eurodeputowany z Platformy Obywatelskiej...

S.N.: Europoseł, jeśli pan pozwoli.

H.S.: Europoseł...

S.N.: To ładniej brzmi.

H.S.: ...Platformy Obywatelskiej w Sygnałach Dnia.

S.N.: Kłaniam się nisko, miłego dnia.

(J.M.)