Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 24.11.2010

Bastiony odwracają się od PO

Jarosław Gowin (PO): Musimy dowiedzieć się, dlaczego w dużych miastach zmalało poparcie dla Platformy.
Jarosław GowinJarosław Gowinfot: W. Kusiński/PR

W dużych miastach Platforma Obywatelska miała gorszy wynik, niż zapowiadały sondaże. Mieszkańcy wstrzymali się z głosowaniem, choć duże miasta zazwyczaj są uważane za bastiony PO. - Dlaczego wyborcy zostali w domach? Czy byli tak przekonani o zwycięstwie PO, czy chcieli dać sygnał - zastanawia się poseł PO Jarosław Gowin.

Poseł ma wątpliwości, czy parta słusznie postąpiła wystawiając kandydatów w niektórych miastach. Nie mieli tam szans, albo wręcz nie należeli do PO. Daje przykład Krakowa i Stanisława Kracika, który nie jest członkiem Platformy. - Zagrały ambicje, żeby wszędzie mieć kandydata - oceniła poseł w "Sygnałach Dnia".

Jarosław Gowin zastanawia się, kogo poprze w Krakowie kandydat PiS Andrzej Duda, który zajął trzecie miejsce. Jego zdaniem, najpewniej zostawi swoim wyborcom wolną rękę. W rozmowie z Krzysztofem Grzesiowskim gość Jedynki przypomina, że cztery lata temu on, Jan Rokita i inni członkowie PO wezwali do głosowania na kandydata PiS. - Oczekiwałbym na zasadzie honorowego rewanżu, że Duda postąpi podobnie - mówi Gowin. Ale zastrzega, że od tego czasu wiele się wydarzyło i zmieniło.

Poseł liczy, że wraz z powstaniem nowego klubu, który tworzą byli członkowie PiS zmienią się obyczaje sejmowe. Z nadzieją odbiera słowa Elżbiety Jakubiak, która mówiła, że klub chce z Platformą rywalizować, a nie walczyć. Ocenia, że ta zmiana języka dobrze rokuje. Liczy też na merytoryczna dyskusję, a nie totalną krytykę tylko dlatego, że projekt był autorstwa PO.

Nawiązując do sytuacji w PiS Jarosław Gowin uważa, że ta partia znalazła się na równi pochyłej. Jego zdaniem, PiS straciło zdolność koalicyjną.

(ag)

Aby wysłuchać całej rozmowy kliknij "Jarosław Gowin o wyborach i PiS" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.

*

Krzysztof Grzesiowski: Nasz gość: poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin. Dzień dobry, panie pośle, witamy w Sygnałach.

Jarosław Gowin: Witam serdecznie.

K.G.: „Mamy gorszy wynik niż zapowiadały sondaże”, powiedział pan po zapoznaniu się z wynikami Platformy Obywatelskiej w wyborach samorządowych.

J.G.: No, przede wszystkim powiedziałem, że to jest jednak piąte zwycięstwo z rzędu, w tym trzecie odniesione w warunkach światowego kryzysu gospodarczego, który się musiał odbić także na stanie naszych finansów. Natomiast jest to zwycięstwo połączone z pewnym sygnałem dającym do myślenia.

K.G.: Co do sondaży, ale nie takich, co się komu wydaje, tylko takich rzetelnych, na przykład dlaczego mieszkańcy miast wstrzymali się z pójściem na wybory samorządowe i głosowaniem właśnie na Platformę Obywatelską?

J.G.: Nieco słabszy wynik Platformy w porównaniu do sondaży wynika z całą pewnością z niskiej frekwencji w dużych miastach. To są bastiony Platformy i my powinniśmy sobie odpowiedzieć na pytanie przy pomocy właśnie tych badań socjologicznych, dlaczego nasi wyborcy zostali w domach – czy dlatego, że i tak byli przekonani o naszym zwycięstwie, więc byli zdemobilizowani, czy też dlatego, że chcieli nam wysłać jakiś sygnał?

K.G.: Ciekawa rzecz, oczywiście to przykład bardzo wąski, ale jednak jest coś takiego w Warszawie, co się nazywa „miasteczkiem Wilanów”. Tamtejsi mieszkańcy gremialnie głosują zawsze na Platformę czy wyborach prezydenckich na Bronisława Komorowskiego, a tutaj tymczasem podziękowali kandydatom Platformy, głosowali na lokalny komitet, bo Platforma ich po prostu zawiodła. Może to jest odpowiedź na pana pytanie.

J.G.: Nie znam tej sytuacji, ale formułowanie jakichkolwiek generalnych wniosków na podstawie jednej dzielnicy czy nawet zdaje się tutaj w tym przypadku jednego osiedla...

K.G.: Osiedla.

J.G.: ...to byłoby...

K.G.: Ale takiego zdeklarowanego w poparciu Platformy.

J.G.: W przypadku wyborów do rad dzielnicowych no to już w ogóle etykietka partyjna nie ma znaczenie, tam są konkretni ludzie, którzy działają na rzecz tego osiedla. Jeżeli wygrali i to tak zdecydowanie wybory, to znaczy, że dobrze pracują, że są fajnymi społecznikami i jako przedstawiciel partii obywatelskiej tylko się z takiego wyniku lokalnego komitetu cieszę.

K.G.: A na poziomie sejmików wojewódzkich i na poziomie wyborów prezydentów dużych, wielkich miast jak panu się podoba takie zdanie wypowiedziane przez jednego z polityków pana partii, Platformy, że w kilku miejscach zdecydowały chore ambicje lokalnych działaczy, by wystawiać przedstawiciela Platformy?

J.G.: Nie sądzę, żeby to były chore ambicje, natomiast była rzeczywiście taka generalne strategia wystawiania wszędzie kandydatów, którzy będą startować pod szyldem Platformy, nawet jeżeli tak jak w Krakowie Stanisław Kracik nie są członkami naszej partii. I teraz się można zastanawiać, czy to była strategia dobra, czy chybiona. Ja bym powiedział w ten sposób, że ja za cztery lata opowiedziałbym się za podobną strategią, ale pod warunkiem, że przez te cztery lata pracowalibyśmy na to, żeby wyłonili się w naszych szeregach naturalni liderzy i nie podcinalibyśmy gałęzi pod tymi liderami, tylko promowali ich, tak, żeby jednak w tych dużych miastach Platforma miała więcej prezydentów.

K.G.: A czy był sens startowania kandydata Platformy, nie wiem, w Katowicach, w Poznaniu, mając świadomość, że to przecież prezydent Uszok będzie wciąż prezydentem i prezydent Grobelny też będzie prezydentem?

J.G.: Dzisiaj powiedziałbym, że w tych dwóch miastach nie przygotowaliśmy się do tych wyborów prezydenckich odpowiednio, ale to za każdym razem trzeba analizować lokalne czynniki, lokalne uwarunkowania. Ważne, żeby takie decyzje zapadały w oparciu o myślenie na temat interesu miasta i interesu Platformy, a nie w oparciu o jakieś utarczki personalne.

K.G.: Tylko musimy dodać, że prezydenta Grobelnego czeka jeszcze dogrywka, bo nie zdobył jednak ponad 50% głosów, więc zobaczymy. Ale dwa interesujące regiony, dwa interesujące województwa z pana punktu widzenia, przede wszystkim Małopolska, a więc sukces w sejmiku samorządowym Platformy, zgoda, no ale co z prezydentem? To jest ciekawa sytuacja.

J.G.: Wiadomo, że urzędujący prezydenci po pierwsze już z tego tytułu, że są od jakiegoś czasu u steru władzy, cieszą się autorytetem wśród mieszkańców. Po drugie samorządowcy mieli unikalne cztery lata, mieli cztery lata z dostępem do środków unijnych. Jeżeli Jacek Majchrowski nie potrafił wykorzystać tych czterech lat po to, żeby wygrać zdecydowanie w pierwszej turze, to już to dowodzi, że jest prezydentem kiepskim. Mam nadzieję, że elektorat Platformy zmobilizuje się na tyle mocno, że w drugiej turze zwycięzcą okaże się Stanisław Kracik.

K.G.: No i mamy jeszcze Andrzeja Dudę, który zajął trzecie miejsce, byłego ministra w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. No i teraz jest to pytanie: czy on zasugeruje tym, którzy głosowali na niego, by głosowali z kolei na Stanisława Kracika, jak rozumiem, tak?

J.G.: Andrzej Duda miał dobry wynik w Krakowie, to mówię z uznaniem, no i teraz jest pytanie: czym się będzie kierował w drugiej turze – czy interesem partyjnym, a interes partyjny być może podyktuje mu wezwanie do głosowania na Jacka Majchrowskiego bądź przynajmniej ataki na Stanisława Kracika na zasadzie „z diabłem, byleby przeciwko Platformie”, czy też Andrzej Duda będzie się kierował interesem Krakowa, z punktu widzenia interesu Krakowa i myślę, że wszyscy krakowscy działacze Prawa i Sprawiedliwości doskonale sobie zdają z tego sprawę, z punktu widzenia Krakowa potrzebna jest zmiana na stanowisku prezydenta naszego miasta.

K.G.: Na razie Andrzej Duda mówi, że wyborcy sami wiedzą najlepiej, co mają zrobić w drugiej turze, więc jakby odżegnuje się od wzywania do poparcia któregokolwiek z kandydatów.

J.G.: To byłoby rozwiązanie najbardziej prawdopodobne, ale równocześnie to byłby rodzaj uniku, takie umycie rąk.

K.G.: A pan będzie może namawiał Andrzeja Dudę, by zadeklarował swoje poparcie?

J.G.: Ja chcę przypomnieć, że cztery lata temu w drugiej turze ja, Jan Rokita, paru innych parlamentarzystów, krakowskich parlamentarzystów Platformy wezwaliśmy mieszkańców naszego miasta do poparcia kandydata Prawa i Sprawiedliwości, więc na zasadzie pewnego honorowego rewanżu mógłbym oczekiwać czegoś podobnego. Ale przez te cztery lata w polskiej polityce wydarzyło się tyle rzeczy złych, że raczej takiego honorowego rewanżu się nie spodziewam.

K.G.: No i jeszcze jedno miejsce, o którym chyba warto powiedzieć, jeszcze jeden region naszego kraju, czyli Dolny Śląsk. Rafał Dutkiewicz w zasadzie zwycięzcą ogólnym, bo i prezydent miasta, i większość w radzie miasta, w sejmiku wojewódzkim, jak się okazuje, ma więcej głosów od Platformy Obywatelskiej i to się przekłada na mandaty niekoniecznie w ten sam sposób, że będzie miał więcej, ale jednak pan i władca Dolnego Śląska.

J.G.: Rafał Dutkiewicz jest fenomenem samorządowej polityki, bo nie tylko cieszy się ogromnym poparciem we Wrocławiu, ale przejawia szersze ambicje. No, przejawiał ambicje ogólnopolskie, one się zakończyły jak na razie fiaskiem, przejawia też ambicje regionalne. Myślę, że z Rafałem Dutkiewiczem Platforma powinna poważnie rozmawiać, bo skoro cieszy się tak dużym autorytetem wśród mieszkańców Dolnego Śląska, to znaczy, że nie należy go ignorować.

K.G.: To taki matecznik marszałka sejmu Dolny Śląsk. Porażka w wyborach do sejmiku?

J.G.: Prawdopodobnie to nie jest porażka, dlatego że wszystko wskazuje na to, że to Platforma będzie rządzić czy też współrządzić Dolnym Śląskiem.

K.G.: No tak, ale więcej głosów oddano na komitet Rafała Dutkiewicza. Chodzi o prestiż.

J.G.: Ja jestem tutaj stronniczy, ponieważ Rafał Dutkiewicz jest moim serdecznym przyjacielem, marszałka Schetynę też ogromnie cenię. Chciałbym, żeby te nieporozumienia, do jakich doszło między Platformą a Rafałem Dutkiewiczem, przeszły w... no, poszły w niepamięć.

K.G.: To możliwe?

J.G.: Tak, zdecydowanie to jest możliwe. Pod wieloma względami polityka prowadzona przez Rafała Dutkiewicza na szczeblu samorządowym zbieżna jest z tym, co na szczeblu ogólnopolskim realizuje Platforma Obywatelska.

K.G.: To teraz przejdźmy do spraw sejmowych. Taka informacja, cytat z dzisiejszego dziennika Polska pewnego oczywiście anonimowego polityka, mianowicie: „W najbliższych miesiącach należy spodziewać się, że nowy klub, czyli ‘Polska jest najważniejsza’, symbolicznie poprze jakiś projekt Platformy Obywatelskiej, licząc, że i ta pójdzie za jakąś inicjatywą zgłoszoną przez ich klub”. Zapowiada się współpraca Platformy z nowym klubem?

J.G.: Nie sądzę, żeby doszło do jakiejkolwiek regularnej współpracy. Na razie wygląda na to, że partia, bo można już w zasadzie mówić o partii, pani Joanny Kluzik-Rostkowskiej będzie budować swoją tożsamość i wyrazistość społeczną na krytyce poczynań rządu, natomiast to nie oznacza, że w konkretnych sprawach nie możemy współpracować. Ja bardzo bym chciał, żeby wreszcie po kilku latach takiej ciągłej wojny na górze, wojny między PiS-em a Platformą, zaczęły się zmieniać obyczaje sejmowe, żebyśmy zaczęli w większym stopniu kierować się nie etykietkami partyjnymi, ale jakością projektów. Jeżeli jakiś klub, a jestem przekonany, że klub Joanny Kluzik-Rostkowskiej jest w stanie to robić, przygotuje dobry projekt, to Platforma i inne ugrupowania powinny ten projekt popierać właśnie dlatego, że jest dobry. Podobnie liczę na wzajemność – jeżeli rząd przedstawia dobry projekt, to nie chciałbym, żeby opozycja potępiała ten dobry projekt tylko dlatego, że nie znoszą Donalda Tuska.

K.G.: Na razie to się język trochę zmienia, bo na przykład Elżbieta Jakubiak mówi, że z Platformą chcą konkurować, a nie walczyć, czyli nie mamy już...

J.G.: Dobra zmiana języka, też traktuję naszych oponentów...

K.G.: Ale z kolei Prawo i Sprawiedliwość z kolei zupełnie świadomie wpycha tak zwanych rozłamowców w ramiona Platformy.

J.G.: No, to jest szukanie alibi dla własnej porażki. W ogóle moim zdaniem po to właśnie Jarosław Kaczyński usunął z PiS-u Elżbietę Jakubiak i Joannę Kluzik-Rostkowską przed wyborami, żeby mieć alibi tłumaczenia się z piątej z rzędu porażki.

K.G.: A czy gdyby uczynił to po wyborach, to by coś zmieniło?

J.G.: Gdyby uczynił to po wyborach, musiałby przyznać, że zmiana języka, zmiana taktyki politycznej, jaka nastąpiła po drugiej turze wyborów prezydenckich była kompletną pomyłką. Dzisiaj Jarosław Kaczyński tego nie przyznaje, ale fakty są nieubłagane. Jeżeli w pierwszej turze wyborów prezydenckich głos na niego oddało 37% wyborców, a w wyborach do sejmiku ta liczba stopniała do 23%, to znaczy, że Prawo i Sprawiedliwość wstąpiło na również pochyłą. A najgorsze z punktu widzenia tej partii jest to, że ona nie ma jakichkolwiek zdolności koalicyjnych.

K.G.: Poseł Jarosław Gowin, Platforma Obywatelska, nasz gość. Dziękujemy bardzo, panie pośle, za rozmowę.

J.G.: Bardzo dziękuję.

(J.M.)