- Z jednej strony prawo europejskie pozostawia wybór źródeł energii w kompetencji państw członkowskich, z drugiej Unia ma prawo interweniować, gdy powstaje zagrożenie ekologiczne - tłumaczy Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany. Frakcja Zielonych domaga się całkowitego zakazu eksploatacji właśnie ze względu na domniemany negatywny wpływ na środowisko.
- Niektóre kraje są uzależnione od jednego źródła energii i blokują powstawanie nowych. Wydobycie gazu łupkowego pozwoliłoby na dywersyfikację - oponuje Alejo Vidal-Quadras, wiceprzewodniczący PE.
Eksperci też raczej nie podzielają katastroficznej wizji Zielonych.
- W Europie nie mamy zbyt wielu doświadczeń z wydobyciem gazu łupkowego - mówi Paweł Poprawa, ekspert Instytutu Geologicznego. - Mają je natomiast Amerykanie i Kanadyjczycy. Mieliśmy możliwość obserwowania procesu eksploatacji i wydaje się, że większość argumentów jest nieuprawniona - twierdzi Poprawa.
Jego zdaniem oddziaływanie na środowisko jest nieco większe niż przy tradycyjnych złożach gazu, ale znacznie mniejsze niż przy produkcji energii z węgla.
- Eksploatacja gazu łupkowego pozwoli ograniczyć emisję CO2, o co tak zabiegają Zieloni - argumentuje Saryusz Wolski.
Pierre Noël z Uniwersytetu Cambridge uważa, że politycy powinni mniej czasu spędzać, studiując geologię, z której niewiele rozumieją, a więcej energii wkładać w budowanie instytucji wspólnego rynku energetycznego UE.
- W procesie eksploatacji gazu łupkowego najniebezpieczniejsze są ruchy sejsmiczne. Są one zagrożeniem dla budynków, gdyż mogą spowodować katastrofę budowlaną - mówi prof. Brian Horsfield z Niemieckiego Centrum Badań Geologicznych w Poczdamie. Przeciwnicy gazu łupkowego straszą też przeciekami: gaz może się zacząć wydobywać nagle np. z kranu w łazience.
(lu)