Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Michał Czyżewski 12.07.2024

Bruno Schulz. Pisarz, malarz, geniusz z "republiki marzeń"

Był jednym z najwybitniejszych pisarzy w historii Polski, lecz do dziś stawia opór czytelnikom i znawcom literatury. Prawie nie ruszał się z rodzinnego Drohobycza – w którym urodził się 12 lipca 1892 roku – a jest dziś sławny na całym świecie. 

Jak czytać Schulza i nie oszaleć

Bruno Schulz 1200 pap.jpg
"Genialna epoka". Opowiadania Brunona Schulza na "Scenie Teatralnej Trójki" [POSŁUCHAJ]

Był malarzem samoukiem, prowincjonalnym nauczycielem, humanistą czerpiącym z wielu kultur, Żydem piszącym po polsku, Żydem zamordowanym przez Niemców.

W wydanym w 1936 roku opowiadaniu "Republika marzeń" Bruno Schulz opisuje postać zwaną Błękitnookim, "naiwnym i wiernym w duszy", który "proklamował republikę marzeń, suwerenne terytorium poezji. Na tylu a tylu morgach ziemi, na płachcie krajobrazu rzuconej między lasy, ogłosił panowanie niepodzielne fantazji". Dzieło kończy się słowami: "Błękitnooki zaprasza wszystkich do kontynuacji, do budowania, do współtwórczości - jesteśmy wszak wszyscy z natury marzycielami, braćmi spod znaku kielni, jesteśmy z natury budowniczymi...".

Ponad 70 lat później literaturoznawca Michał Paweł Markowski na łamach "Tygodnika Powszechnego", łącząc postać Błękitnookiego z osobą samego Brunona Schulza, nawiązał do ostatniego zdania "Republiki marzeń":

"Schulz atakuje czytelnika od pierwszej strony i nie daje nigdy odpocząć, nie daje pozbierać myśli. Jego perfidia polega na tym, że opiera się jakiemukolwiek tłumaczeniu, zachęca zaś do naśladowania, parafrazowania, podrabiania. Łatwiej jest mówić Schulzem niż o Schulzu. Po przeczytaniu jednego akapitu od razu wiadomo, że to Schulz, nie od razu jednak wiadomo, co o tym akapicie powiedzieć".

Jerzy Ficowski, jeden z pierwszych schulzologów w Polsce, wspominał w Polskim Radiu moment pierwszej lektury "Sklepów cynamonowych" w 1942 roku. – Zacząłem czytać i nagle czuję, że coś na pograniczu obłędu i zachwytu działa na mnie tak, jak jakiś dziwny narkotyk. Poczułem, że po prostu jestem chory, że to jest nie do zniesienia... Miałem wtedy siedemnaście lat i zostałem ukąszony na całe życie – opowiadał w 2002 roku.

Posłuchaj
12:06 O badaniach nad twórczością Bruno Schulza mówi Jerzy Ficowski. Audycja Bogumiły Prządki "Mój Bruno Schulz" (PR, 18.11.2002) O badaniach nad twórczością Bruno Schulza mówi Jerzy Ficowski. Audycja Bogumiły Prządki "Mój Bruno Schulz" (PR, 18.11.2002)

Mityzacja

– W obcowaniu z literaturą Brunona Schulza z reguły próbujemy znaleźć uniwersalny klucz lub formułę, która jednoczyłaby te bardzo rozległe i skomplikowane pisarstwo. Sądzę, że jednym z takich kluczy jest występowanie motywów autobiograficznych – powiedział prof. Andrzej Makowiecki w audycji "Tajemny świat Brunona Schulza" z 1997 roku.

Posłuchaj
09:29 O sekretach prozy Bruno Schulza mówili krytycy literaccy: Artur Sandauer i Andrzej Makowiecki w audycji Lidii Nowickiej "Tajemny świat Bruno Schulza". O sekretach prozy Brunona Schulza mówią Artur Sandauer i Andrzej Makowiecki. Audycja Lidii Nowickiej "Tajemny świat Brunona Schulza" (PR, 20.10.1997)

To właśnie wyraźny autobiografizm prozy Schulza pozwala utożsamić autora z Błękitnookim lub z Józefem ze "Sklepów cynamonowych" i "Sanatorium pod klepsydrą", połączyć Jakuba Schulza, ojca pisarza, z postacią ojca z Schulzowskich opowiadań, w "Ulicy krokodyli" zobaczyć prawdziwą ulicę Stryjską w Drohobyczu, a sam Drohobycz zamienić na "republikę marzeń". Wprawdzie taka interpretacja nie wyczerpuje wszystkich możliwych sensów twórczości Schulza, ale dla samego autora relacja łącząca faktografię z jej literackim przetworzeniem była naprawdę istotna.

W odpowiedzi na zaczepną recenzję Witolda Gombrowicza, który chciał, by Bruno Schulz "zlazł na ziemię" i wyjaśnił swoje dzieła pospolitej "doktorowej z Wilczej", autor "Sklepów cynamonowych" wyłożył na łamach prasy swoją koncepcję "mityzacji rzeczywistości". Schulz w swojej prozie próbował znaleźć sens nie w realnym kształcie zdarzeń czy psychologii postaci, lecz w przestrzeni mitu, legendy, znaczeń, które są ponad namacalną rzeczywistością, a przez to pozwalają zrozumieć ją na możliwie najgłębszym poziomie. Perspektywą, dzięki której można dotrzeć do sedna świata, jest u Schulza kraina dziecięcych i młodzieńczych fantazji i lęków, przeczuć i emocji związanych z dojrzewaniem. Swoim pisarstwem Bruno Schulz cały czas sięga do początków, bo tam mit rodzi się w sposób naturalny.

Dzieciństwo i młodość

Bruno Schulz urodził się 12 lipca 1892 roku w Drohobyczu, niewielkim galicyjskim mieście leżącym nieopodal Lwowa. Był nieślubnym dzieckiem kupca bławatnego Jakuba Schulza i pochodzącej z bogatej rodziny Henrietty Kuhmärker, córki handlarza drewnem. Rodzice wzięli ślub już po narodzinach syna.

Drohobycz 1914 rok POlona 1200.jpg
Bruno Schulz w labiryncie miasta

W latach 1902-1910 młody Bruno Schulz uczył się w C. K. Gimnazjum im. Franciszka Józefa w Drohobyczu, potem wybrał się Politechnikę Lwowską, by studiować architekturę, lecz po roku przerwał naukę z powodu choroby serca i płuc. Gdy chciał wrócić na lwowską uczelnię, wybuchła I wojna światowa i rodzina przeniosła się do Wiednia. Tam także próbował studiować - na wiedeńskiej politechnice i w Akademii Sztuk Pięknych, lecz był na zajęciach tylko kilka razy.

W 1915 roku rodzina wróciła do Drohobycza. Ciężko chory Jakub Schulz zmarł tego samego roku. Bruno bardzo przeżył jego śmierć. Dlatego właśnie ojca - mitycznego, wciąż zmieniającego kształty i profesje - uczynił centralną postacią swej prozy, postacią, której śmierć odtwarzana jest wciąż od nowa i która, w przeciwieństwie do rzeczywistości, nigdy nie staje się faktem ostatecznym.

Praca i sukcesy

W 1918 roku Schulz wstąpił do drohobyckiej grupy "Kalleia", zrzeszającej żydowskich inteligentów i artystów. Podejmował próby malarskie, chciał nawet zarabiać malowaniem portretów, ale nie odniósł sukcesu jako plastyk. Zmuszony w końcu sytuacją materialną do podjęcia stałej pracy, przyjął w 1924 roku posadę w gimnazjum, którego wcześniej był uczniem, a które po odzyskaniu niepodległości zmieniło patrona na Władysława Jagiełłę. Do 1941 roku uczył tam rysunku, prac ręcznych, czasem też matematyki, lecz miał problem z utrzymaniem pracy przez brak dyplomu ukończenia studiów.

Od 1925 roku Schulz oraz więcej pisał. Na początku lat 30. tom "Sklepy cynamonowe" był gotowy, lecz pisarz nie mógł znaleźć wydawcy. Wszystko zmieniło się w 1933 roku dzięki Zofii Nałkowskiej, której autor zawiózł do Warszawy rękopis zbioru. Pisarka zachwyciła się prozą Schulza i doprowadziła do publikacji dzieła. Jeszcze tego samego roku "Sklepy cynamonowe" ukazały się nakładem oficyny "Rój". To otworzyło mu drogę do kariery literackiej, lecz nie wpłynęło na jego codzienność. Konieczność utrzymania rodziny przywiązała go do drohobyckiego gimnazjum. Teraz jednak mógł już być pewien, że z wydaniem kolejnej książki nie będzie już problemów.

W 1937 roku ukazał się zbiór opowiadań "Sanatorium pod klepsydrą" wraz z ilustracjami Schulza, potwierdzając artystyczną renomę twórcy. Sukces literacki nie szedł w parze z powodzeniem w życiu prywatnym. W tym samym roku rozpadł się związek pisarza z Józefiną Szelińską, autorką pierwszego przekładu Kafkowskiego "Procesu", pod którym jako tłumacz podpisał się sam Schulz, choć on dokonywał jedynie korekt.

Do września 1939 roku Schulz opublikował tylko kilka artykułów w prasie. Tuż przed wybuchem wojny zapowiadał nową książkę, po której jednak wszelki ślad zaginął.

Getto i śmierć

bruno schulz forum.jpg
Feliks Landau, Bruno Schulz i działalność w drohobyckim getcie

11 września 1939 roku do Drohobycza wkroczyli Niemcy, dokonując krwawych pogromów, szczególnie brutalnie zabijając miejscowych Żydów. 24 września ustąpili miejsca Sowietom, którym przypadła w udziale ta część okupowanej Polski. Władze rosyjskie pozwoliły Schulzowi dalej pracować w gimnazjum, ale ukróciły wszelkie próby publikacji utworów jako niespełniających norm kultury komunistycznej. Latem 1941 roku do miasta powrócili Niemcy. Jesienią tego roku zamknęli ludność żydowską w getcie. Schulz stracił posadę nauczyciela. Od tej chwili miał pracować niewolniczo na zlecenie nazistów.

Niemcy traktowali drohobyckich Żydów jak własność. Bruno Schulz został "pupilem" gestapowca Feliksa Landaua, szczególnie okrutnego niemieckiego zbrodniarza. Landau wykorzystywał malarski talent Schulza, zlecając mu ozdobienie ścian w swoim domu, wnętrz gestapowskiego kasyna i budynku szkoły jazdy konnej. Artysta z pomocą przyjaciół spoza getta planował ucieczkę.

Być może udałoby się mu wydostać na wolność, gdyby nie "czarny czwartek" 19 listopada 1942 roku.

Tego dnia Niemcy urządzili masakrę Żydów na ulicach getta w odwecie za postrzelenie jednego ze swoich. Zginął także Bruno Schulz. Nie wiadomo do końca, jak do tego doszło. Według jednej z wersji zdarzeń Schulz szedł akurat po chleb, gdy natknął się na niego oficer Karl Günther. Ponieważ Landau zastrzelił wcześniej "pupila" Günthera, ten zemścił się na gestapowcu zabijając "jego Żyda".

Zwłoki Brunona Schulza złożono najprawdopodobniej w zbiorowej mogile. Ciała nigdy nie odnaleziono. Pozostała legenda.

***

Bibliografia:

mc