Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Marlena Borawska 15.12.2010

Budżet odpowiedzialności za państwo

Janusz Piechociński (PSL): Dobrze byłoby, gdybyśmy przeprowadzili Polskę w 2011 przez te trudne sztormy w maksymalnie dobrej kondycji.
Janusz PiechocińskiJanusz PiechocińskiFot. PR

Poseł PSL, Janusz Piechociński, który był gościem "Sygnałów Dnia" stwierdził, że budżet, który w piątek trafi pod głosowanie nie jest łatwy. Jednak jest budżetem odpowiedzialności za państwo.

- Próbuje się w nim pogodzić dwie kwestie. Olbrzymie napięcia w finansach publicznych, nie tylko po stronie rządu centralnego i jego agend, ale także po stronie samorządu - mówił poseł.

Jak tłumaczył podczas rozmowy z redaktorem Krzysztofem Grzesiowskim nie jest tajemnicą, że proces wykorzystywania środków unijnych wymusił na samorządach podejmowanie racjonalnych decyzji. Po to, aby współfinansować dotacyjne procesy samorządy zaciągały kredyty i kupowały obligacje.

Tymczasem tempo dochodów budżetowych znacznie spadło.

- Wiec tak bogate gminy jak podwarszawski Nadarzyn czy Piaseczno po bardzo intensywnym procesie inwestycyjnym w ostatnich czterech latach i z dużą skutecznością wykorzystania środków unijnych mają poważne napięcia budżetowe – mówił Piechociński.

Gość Jedynki odniósł się także do prezydenckiej inicjatywy powrotu do dyskusji na temat zmian w Konstytucji RP. Poseł PSL przyznał, że taka debata jest potrzebna.

- Przy czym, gdyby było szerokie porozumienie i inna jakość debaty publicznej to ja uważam, że w tej sytuacji niepewności warto byłoby pomyśleć o jednym. O tym, że możemy wejść w próg konstytucyjnego zadłużenia – stwierdził.

Zdaniem Janusza Piechocińskiego w obecnej sytuacji finansowej państwa warto rozważyć wycofanie wcześniejszych ustaleń dotyczących sztywnej granicy zadłużenia, która wymusza na rządzie przedłużenie budżetu zrównoważonego.

- To dla polityki gospodarczej jest jak tępa siekiera do przycinania paznokci – stwierdził poseł PSL.

Aby wysłuchać całej rozmowy, kliknij "Janusz Piechociński" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.

(mb)

*********

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Janusz Piechociński, Polskie Stronnictwo Ludowe. Witamy, panie pośle, dzień dobry.

Janusz Piechociński: Dzień dobry.

K.G.: Prasa zarzuca, że tak powiem, pewną bezczynność posłom. Oto pierwsze posiedzenie po kampanii samorządowej, po wyborach samorządowych i ostatnie w tym roku, ważne, ba, kluczowe, jak niektórzy mawiają, propozycje zmian ustawowych, a więc reforma służby zdrowia i nauki zostaną przesunięte na przyszły rok...

J.P.: Ja jestem zdumiony, dlatego że w zależności od tego, która komisja i kto w sejmie, bo nawet kiedy nie ma posiedzenia plenarnego, to członkowie choćby mojej komisji, sejmowej komisji infrastruktury naprawdę mają co robić, jest kilkadziesiąt daleko zaawansowanych projektów w pracach komisji, w rozlicznych podkomisjach, więc nie dziwota, że jesteśmy najsilniej i najintensywniej pracującą komisją, a pamiętajmy o tym, że cała sprawa wymaga także bardzo licznych kontaktów ze środowiskiem. Wystarczy tylko powiedzieć, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni, co można sprawdzić na moim blogu, ja mam chyba ze 40 czy 50 spotkań.

K.G.: Czyli pan odrzuca ten zarzut o tym, że nie bardzo chce się pracować.

J.P.: To znaczy jak zwykle zagregowany jest taki bardzo wygodny, bo w stosunku do wszystkich można stawiać takie oceny, ale choćby kilka bardzo intensywnych spotkań z organizacjami transportu drogowego w sprawie wysokości elektronicznego myta, które ma być elektronicznie pobierane na polskich... na sieci dróg krajowych od 1 lipca, rozliczne problemy, które mamy na kolei ze skandalicznym wdrażaniem nowego rozkładu...

K.G.: No tak, ale to jakoś zdaje się specjalnie posłów nie zainteresowało. Interesuje to opinię publiczną, jak trzeba biegać od okienka do okienka...

J.P.: Nie, nie, ale zostawmy, no nie, nie...

K.G.: ...szukać peronu numeru pięć, który nie istnieje na dworcu w Katowicach, mimo że jest wymieniony w rozkładzie jazdy...

J.P.: No ale wie pan, mogę powiedzieć tak, że zamiast...

K.G.: Nie, ale ktoś ponosi za to odpowiedzialność, panie pośle, prawda?

J.P.: Oczywiście. I dlatego ja czekam na ruch premiera. I ruch ministra infrastruktury, dlatego że pozostawianie tego samym sobie to w tym samym reżimie formalnoprawnym przy podobnym rynku, a więc strukturze różnych spółek organizatorów przewozu, to jest trzeci rozkład jazdy wprowadzany w drugi weekend grudnia.

No ale chcę też lekko powiedzieć o tym, o czym nie mówimy, no bo jeżeli wiadomością tygodnia jest to, że młody Poncyljusz zasnął na konwencji w niedzielę, jednej z nowych inicjatyw politycznych, a nie mówimy o tym, co dzieje się choćby w Europie, o tym, że będzie budżet Unii Europejskiej na 2011, ale przy okazji tego budżetu ujawniły się partykularne interesy, a także różne mało korzystne dla polskiej gospodarki czy polskiego społeczeństwa naciski na zmianę tego budżetu, mamy tę wielką sprawę związaną z krajami pix, a więc Portugalia, Irlandia, Włochy, Grecja i Hiszpania, które zadłużyły się znacząco, wystarczy powiedzieć, że choćby zadłużona Grecja to jest 150%, Włochy 120, Irlandia 107, Belgia 100. No i Grecja, Irlandia, Portugalia, Hiszpania winne są na przykład niemieckim bankom 417 miliardów euro.

K.G.: Nie chciałbym zabierać chleba panu profesorowi, którego będziemy gościć dziś po godzinie ósmej...

J.P.: Właśnie, cieszę się...

K.G.: ...panu profesorowi Krzysztofowi Rybińskiemu, więc to na chwilę...

J.P.: Właśnie, to cieszę się, że o tym zaczynamy...

K.G.: Zostawmy to na chwilkę, panie pośle, zajmijmy się tym, co może, ma się wydarzyć dziś w sejmie...

J.P.: Budżet.

K.G.: ...obecność prezydenta Bronisława Komorowskiego i rozmowa i zmianach w Konstytucji. Nic się nie zmieniło w porządku obrad?

J.P.: Najważniejszy jest budżet, przecież...

K.G.: Budżet w piątek ma być głosowany.

J.P.: Właśnie. I to jest bardzo trudny budżet, który próbuje pogodzić dwie kwestie: olbrzymie napięcia w finansach publicznych, nie tylko po stronie rządu centralnego i jego agend i zadań, za które odpowiada rząd centralny i parlament, ale także po stronie samorządu, bo przecież nie jest żadną tajemnicą, że ten proces wykorzystywania środków unijnych wymusił na samorządach podjęcie racjonalnych decyzji, a więc kredyty, obligacje, po to, żeby współfinansować te procesy. Mamy w tej chwili w skali przestrzeni finansów publicznych zdecydowanie mniejsze tempo wzrostu dochodów budżetowych, część tych dochodów, na przykład podatki od przedsiębiorstw czy od transakcji sprzedaży, kupna nieruchomości są zdecydowanie mniejsze. Więc nawet tak bogate gminy, jak podwarszawska Lesznowola, Nadarzyn czy Piaseczno po bardzo intensywnym procesie inwestycyjnym w ostatnich 4 latach, z dużą skutecznością wykorzystania środków unijnych, w tej chwili mają poważne napięcia budżetowe.

No i drugi obszar spraw to jest ta inicjatywa prezydencka, żeby tuż po wyborach prezydenckich wrócić do poważnej dyskusji o Konstytucji. Ona na pewno jest potrzebna, przy czym gdyby było szerokie porozumienie i inna jakość debaty publicznej, to uważam, że powinniśmy w tej sytuacji niepewności, w której znajduje się... i tu znowu odnoszę się do tego przyszłego gościa, który będzie tu na moim miejscu za pół godziny w państwa studiu...

K.G.: Za niespełna godzinę.

J.P.: ...to warto by było pomyśleć o jednym – skoro przy niepewności tej sytuacji gospodarczej i dużej spekulacji na rynku walut możemy przez przypadek wejść w próg konstytucyjnego zadłużenia, który de facto odbiera każdemu rządowi i każdemu parlamentowi możliwość realizowania racjonalnej polityki gospodarczej, to pytanie: czy nie rozważyć wycofania tego, co sami nałożyliśmy do Konstytucji, czyli sztywnej granicy, która wymusza natychmiast na rządzie przedłożenie budżetu zrównoważonego, bo to może być takie w polityce gospodarczej narzędzie jak tępa siekiera do przycinania paznokci? Ale żeby tak było, no to polska polityka musi być inna. Wielokrotnie o tym mówiłem w tym studio, że na czas kryzysu, tych niepokojów, tej potrzeby wielkiej koordynacji i współdziałania różnych ośrodków władzy, różnych ugrupowań politycznych i różnych instytucji, także takich, jak Rada Polityki Pieniężnej czy bank centralnych, uwaga: nie tylko w przestrzeni dyskusji wewnątrzkrajowej, ale tak potrzebnej dyskusji europejskiej, bo zwracam uwagę, w tym wymiarze politycznym eurosceptycyzm nie odstrasza, lecz napędza...

K.G.: Przepraszam, że przerwę, ale czy to, co proponuje prezydent w sprawie zmian w Konstytucji, a to się ma nazywać „Członkostwo Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej. Artykuł 10a”, więc te wszystkie zapisy, które prezydent proponuje, są do przyjęcia przez Polskie Stronnictwo Ludowe?

J.P.: Przede wszystkim trzeba ze sobą rozmawiać, dlatego że zwracam uwagę, że to jest głównie pochodna tych kwestii związanych z wejściem do strefy euro, a tutaj widzimy nie tylko po stanowisku ministra finansów, które radykalnie jest zmienione w stosunku do tego, o czym mówiliśmy dwa lata temu, kiedy to podczas krynickiego forum premier zapowiedział bardzo szybkie wejście do euro i wyznaczył termin 2012. Już wiemy, że nieznalezienie się w strefie euro dało taką osłonę dla polskiej gospodarki, bo mamy stosunkowo płytkie zasoby walutowe. I zwracam też uwagę, że największym problemem, o czym znowu będzie mówił pewnie profesor Rybiński dzisiaj, jednym z najważniejszych problemów jest to, że nawet przy ważnym i dobrym wzroście gospodarczym za ostatni kwartał, jak państwo pamiętacie, było to 4,2% PKB, to jednym z najważniejszych problemów wydaje się obsługa długu wewnętrznego i zagranicznego i wydaje się te napięcie w finansach publicznych, jak w tej sytuacji podtrzymać bardzo potrzebne procesy rozwojowe, przyciągać kapitał, inwestować, no i chronić konsumpcję i produkcję. A więc to jest jakby bardzo istotne.

I teraz wracając do inicjatywy prezydenta...

K.G.: No właśnie, bo pan mówi, że trzeba rozmawiać, trzeba dyskutować. Ale jak długo trzeba dyskutować nad sprawami, które wydają się w sumie oczywiste?

J.P.: No nie, jak pan prześledzi profesora Kołodkę, profesora Rybińskiego i profesora Szymańskiego, wymienię tylko trzech ważnych ekonomistów zabierających mniej czy bardziej intensywnie głos w debacie Polska, kryzys, kryzys światowy a sytuacja w Polsce, to dostrzeże pan trochę inne recepty. Jedni chcieliby dramatycznie ciąć po stronie wydatków i równoważyć budżet nawet kosztem inwestycji, a inni trochę podchodzą w inny sposób, a więc zacząć nie tylko od szkoły, ale od patrzenia na tę rzeczywistość. Jak dodamy jeszcze do tego Grzegorza Kołodkę, to już widzimy, że tylko w gronie czołówki polskich ekonomistów iskrzy, a cóż dopiero w czołówce polskiej polityki czy w debacie społecznej.

Ale ja uważam, że tak – po pierwsze jest inicjatywa prezydencka złożona, wydaje się, że do końca tej kadencji to nie będzie... nie ma szans na ich realizację, bo część opozycji (myślę tutaj o Jarosławie Kaczyńskim) coraz bardziej będzie schodzić na pola takiego dystansu do przestrzeni europejskiej, regulowania tych kwestii z prostego powodu: eurosceptycyzm już nie odstrasza, lecz napędza wyborców i widzimy to w krajach Zachodniej Europy z wielką mocą, a polska prezydencja, na czele której będzie stał premier Tusk, wywoła po stronie opozycji, na czele której stoi Jarosław Kaczyński, w tej sprawie dodatkową motywację przeniesienia tej krytyki i wojny wewnętrznej także w wymiarze polityki europejskiej, przed czym przestrzegam. W związku z tym proszę zwrócić uwagę, że PSL mówi wyraźnie: to nie może być prezydencja Platformy Obywatelskiej, dlatego że to wywoła antyprezydencję Prawa i Sprawiedliwości i niepotrzebny konflikt. W związku z tym my szukamy takich rozwiązań w parlamencie, aby różne oczekiwania i postulaty wszystkich czterech liczących się ugrupowań parlamentarnych w tej prezydencji znalazły swoje miejsce.

K.G.: Pięciu.

J.P.: No pięciu, bo... Ale to jest lekki PiS, który jeszcze nie wiemy, co z tego...

K.G.: Lekki PiS, tak?

J.P.: Tak. Co z tego się jeszcze wykluje. Ja koleżeństwu życzę jak najlepiej, dlatego że konkurencja w polityce jest potrzebna. Mówię także o tej konkurencji pokoleniowej. No i proszę zwrócić uwagę na paradoksy polskiej polityki. Czy wiedzą państwo, które ugrupowanie najwięcej kobiet wprowadziło w bezpośrednich wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów?

K.G.: Polskie Stronnictwo Ludowe niewątpliwie, skoro pan pyta jako polityk ludowców.

J.P.: No właśnie, no więc proszę zwrócić uwagę, my nie wnosiliśmy tych postulatów o...

K.G.: Na koniec z prośbą o krótką odpowiedź. Ludowcy poprą ten budżet jednoznacznie, jednogłośnie?

J.P.: Jest wypracowywany przez rząd, w którym mamy przedstawicieli, nie jest to łatwy budżet, ale uważamy, że jest to budżet odpowiedzialności za państwo, i dobrze by było, gdyby to nie była tylko kwestia uchwalenia, ale żebyśmy przeprowadzili Polskę w 2011 przez te trudne sztormy w maksymalnie dobrej kondycji.

K.G.: Dziękujemy za rozmowę. Poseł Janusz Piechociński, Polskie Stronnictwo Ludowe.

J.P.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)