Lata 1945-1990 to był czas pokoju, dobrobytu i rozwoju państw opiekuńczych. Ale ten okres się skończył. – Nie zauważyliśmy, że to, co działo się u nas po roku 1989, było fragmentem szerszych zmian, dotyczących całego świata, a nie tylko rozpadu ZSRR – zauważa dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Podkreśla, że w wielu krajach Europy - np. w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy Portugalii – sytuacja jest napięta. Przyczyny wszędzie są takie same: nierówność społeczna i strach przed tym, co nastąpi. Zwraca uwagę, że podczas ostatnich zamieszek w brytyjskich miastach kontekst rasowy odgrywał małe znaczenie. – Ludność czarnoskóra wkomponowała się w to społeczeństwo; problemem raczej jest integracja ludności, która przybyła z Pakistanu czy Bangladeszu – wskazuje politolog.
Zdaniem Chwedoruka ostatnie wydarzenia będą miały wpływ na Unię Europejską. Według niego sytuacja może potoczyc się w dwóch kierunkach. Albo państwa europejskie będą szukały nowej, pogłębionej formy integracji, co oznacza powrót do tak niewygodnej dla Polski koncepcji tzw. Europy dwóch prędkości. – Albo zrobimy krok wstecz i powrócimy do złotego okresu lat 50. i 60. i bardziej do związku państw niż do coraz głębiej integrującej się wspólnoty.
Zdaniem politologa w Polsce też może dojść do konfliktów i zamieszek. Wskazuje, że doszło do nich np. w Radomiu, gdzie walczono ze stadionowymi chuliganami. Tylko że opinia publiczna nie zwróciła na ten fakt uwagi.
Rozmawiał Henryk Szrubarz.
(ag)