Już jutro w polskich szkołach zabrzmi pierwszy dzwonek. Nowy rok szkolny rozpocznie ponad sześćset tysięcy nauczycieli i pół miliona uczniów. W tym roku do szkół poszły także sześciolatki. Do pierwszej klasy trafił co piaty "maluch".
Zdaniem Sławomira Broniarza, prezesa ZNP, posłanie dziecka do szkoły w wieku sześciu lat jest dla niego bardzo korzystne. W opinii gościa magazynu "Z kraju i ze świata" przyczynia się to do rozwoju intelektualnego dziecka.
Fakt że w tym roku szkolnym już co piąty rodzic zdecydował się posłać swoje dziecko do pierwszej klasy, świadczy o tym, że coraz większa liczba rodziców jest przekonana do tego pomysłu. – Mam nadzieje, że przyszłoroczna ustawowa obligatoryjność będzie odbywała się bez zdanych kłopotów i oporów – dodał.
>>>Pełny tekst rozmowy
Odnosząc się do podwyżek, jakie w tym roku otrzymać mają nauczyciele, Sławomir Broniarz stwierdził, że między tym, co ogłasza Ministerstwo Edukacji Narodowej, a rzeczywistością jest znaczna różnica. – Ona wynika z bardzo zawiłego, skomplikowanego systemu wynagradzania nauczycieli – tłumaczy gość Jedynki.
Obecnie nauczyciel dyplomowany ma zarabiać tzw. średnią wynikającą ze stopnia awansu zawodowego, czyli mniej więcej 4,8 tys. zł. – Tymczasem jego wynagrodzenie zasadnicze wynosi niecałe 3 tys. zł. Do tego dochodzi jedyny stały dodatek, dodatek stażowy, który może tę kwotę podwyższyć o 600 zł, a więc miedzy kwotą optymalną a rzeczywistym wynagrodzeniem brutto jest 1,2 tys. zł – wyliczał Broniarz.
Przyznał, że gminy wypłacają nauczycielom dodatki uzupełniające. – Jednak nie wszystkie, chociaż prawo je do tego obliguje – dodał. Tłumaczył, że te "nieszczęsne dodatki", których ZNP nie był zwolennikiem, powodują daleko idące restrykcyjne działania dotyczące spraw zatrudnienia nauczycieli.
Rozmawiał Paweł Wojewódka.
(mb)