- Gdyby w Lehman Brothers byli nie tylko bracia, ale także siostry, to by się tak nie skończyło - cytuje New York Timesa dr Ewa Rumińska-Zimny, ekspertka ONZ i członkini Rady Programowej Kongresu Kobiet. Tłumaczy, że kobiety cofnęłyby się przed niepotrzebnym ryzykiem. Istnieją francuskie badania, które dowodzą, że w przypadku krachu na giełdzie firmy, które były zarządzane także przez kobiety, tracą mniej.
- Za obecnością pań w biznesie przemawiają nie tylko względy sprawiedliwości społecznej, lecz także biznesowe - podkreśla dr Ewa Rumińska-Zimny. Kobiety - jak twierdzi ekspertka - lepiej na przykład wyczuwają strukturę popytu.
Panie w Polsce zajmują tylko 12 proc. stanowisk w zarządach firm. Zdaniem gościa "Popołudnia z Jedynką" klimat dla kobiet na kierowniczych stanowiskach jest dobry, ale nie przekłada się to na ich liczbę. - Oprócz łagodnej perswazji można wprowadzić także rozwiązania przymusowe, tak jak np. w Norwegii, gdzie obowiązuje system kwotowy - mówi. - Norwegowie też najpierw próbowali robić to dobrowolnie, nie podziałało, więc wprowadzono sankcje dla firm, które nie mają co najmniej 40 proc. kobiet w zarządach - dodaje dr Ewa Rumińska-Zimny.
Unia Europejska od marca wprowadziła program, którego celem jest zwiększenie udziału kobiet w spółkach europejskich. Patronuje mu komisarz Viviane Reding, która za półtora tygodnia będzie gościem III Kongresu Kobiet.
- Planujemy blok paneli na Giełdzie Papierów Wartościowych, gdzie będziemy dyskutować nie tylko o opłacalności zatrudniania kobiet w zarządach firm, lecz także o wynikających z tego korzyściach dla gospodarki w skali makro - zapowiada dr Rumińska-Zimny.
Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska.
(lu)