- U nas w kraju warunki pracy, płacy, a także możliwość rozwoju zawodowego są niewystarczające, dlatego wiele pielęgniarek wyjeżdża. W województwie pomorskim oferujemy zarobki brutto w wysokości 2 tysięcy złotych, za granicą oprócz wyższej stawki za wynagrodzenie dochodzą jeszcze lepsze warunki pracy - mówiła w "Popołudniu z Jedynką" Janina Książek.
Dawniej funkcjonowały licea pielęgniarskie, a pielęgniarek z wykształceniem było niewiele. Teraz - jak tłumaczy gość Jedynki - w tym zawodzie wymagane jest wyższe wykształcenie.
- O tym się nie mówi, ale znaczna część pielęgniarek w Polsce uzupełniła wykształcenie ze średniego na wyższe. Przez wiele lat prowadziliśmy projekty współfinansowane przez UE, gdzie pielęgniarki wyrównywały to wykształcenie do oczekiwanego w krajach Europy Zachodniej. W obecnej sytuacji nie tylko absolwentki, które kończą nasze uczelnie, posiadają wykształcenie wyższe, ale także większa część kadr - podkreśliła ekspert.
1 kwietnia zacznie obowiązywać rozporządzenie ministra zdrowia, które określa minimalne limity zatrudnienia pielęgniarek w szpitalach. Zdaniem organizacji zrzeszających pielęgniarki i położne może to dać pretekst do likwidacji etatów. Duże kontrowersje wzbudziła też zapowiedź ministra zdrowia. Twierdzi on, że pielęgniarki będą mogły samodzielnie wypisywać niektóre recepty. Zmiany w uprawnieniach mają być wprowadzone bez żadnych szkoleń.
- To bardzo niedobre rozporządzenie. Środowisko lekarskie wielokrotnie mówiło, że taka forma norm, ustalana w taki sposób, jest niewłaściwa, ponieważ pogodzenie bardzo mocnego spojrzenia finansowego wprost nigdy nie daje takich rezultatów jakbyśmy tego oczekiwali. Pozostawienie swobody dyrektorom szpitali nie jest właściwe, gdyż będzie to naruszało prawa pacjenta i jego bezpieczeństwo - mówiła Książek.
Rozmawiał Paweł Wojewódka.
mr, pg