Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Michał Dydliński 11.01.2021

Ekspert OSW: porozumienie z Chinami ws. inwestycji to błąd Unii Europejskiej

Zawarte przez UE i ChRL porozumienie w sprawie wszechstronnej umowy inwestycyjnej wzbudza kontrowersje. Chińscy komentatorzy mówią o zwiększeniu wzajemnego dostępu do rynku, ale ekspert ds. chińskich z Ośrodka Studiów Wschodnich dr Michał Bogusz ocenia, że była to "wielopłaszczyznowa pomyłka UE".

- W obecnej sytuacji międzynarodowej UE nie tylko oddaje Pekinowi łatwe zwycięstwo propagandowe i strategiczne w rywalizacji z USA, które wciąż bądź co bądź pozostają gwarantem bezpieczeństwa w Europie, ale też pozbawia się narzędzi wpływu na ChRL. Pekin natychmiast wykorzystał to choćby w formie masowych aresztowań opozycji w Hongkongu, a Bruksela, mimo PR-owego oburzenia, nic nie zrobi – twierdzi Bogusz.

Przywódca ChRL Xi Jinping oświadczył pod koniec grudnia, gdy ogłoszono porozumienie, że CAI powiększy wzajemny dostęp do rynku, poprawi środowisko biznesowe i wzmocni gwarancje instytucjonalne dla inwestycji z obu stron. Szef chińskiego MSZ Wang Yi przekonywał natomiast, że zakończenie negocjacji "nie tylko da olbrzymi napęd współpracy chińsko-europejskiej, ale jest też wspaniałą wiadomością dla znajdującej się w kryzysie gospodarki światowej".


bentley1200.jpg.jpg
Koronawirus nie szkodzi luksusowym markom. Rekordowa sprzedaż Bentleya w Chinach

Kto skorzysta na umowie?

Eksperci generalnie zgadzają się jednak, że porozumienie jest korzystne przede wszystkim dla Chin. Podkreślają, że umowa pomoże im uchronić się przed gospodarczą izolacją, do jakiej dążą USA, i wzmocni pozycję Pekinu w rywalizacji z Waszyngtonem przed przejęciem władzy w USA przez prezydenta elekta Joe Bidena.

Dyrektor Centrum Studiów Europejskich na Uniwersytecie Fudan w Szanghaju, Ding Chun, twierdzi, że CAI da europejskim firmom "większą szansę na wejście na chiński rynek i zwiększy konkurencję pomiędzy chińskimi a europejskimi inwestorami".

- To wszechstronne porozumienie, nieograniczone jedynie do sfery inwestycji, ale obejmujące rozwój zrównoważony, środowisko i prawa pracownicze. Popchnie ono Chiny do polepszenia i poprawy ich rozwiązań instytucjonalnych – przekonuje Ding, cytowany przez hongkoński dziennik "South China Morning Post".

Biznes i moralność

Polscy eksperci są jednak sceptyczni. Jednym z punktów spornych w negocjacjach UE-ChRL była kwestia doniesień o pracy przymusowej w Chinach. Z dostępnych informacji wynika, że w ramach porozumienia Chiny „zadeklarowały jedynie dążenie do ratyfikacji dwóch konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO) dotyczących zapobiegania pracy przymusowej, ale bez konkretnego harmonogramu, który znalazł się np. w umowie handlowej UE z Wietnamem” – pisze w komentarzu analityk ds. Chin z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) Marcin Przychodniak.

- Moralnie UE robiąca interesy z państwem jawnie i bez ogródek łamiącym prawa człowieka czy prawo międzynarodowe oraz własne umowy o wolnym handlu traci zdolność do aspirowania do bycia siłą normotwórczą. Równocześnie nic nie zyskuje, bo nikt chyba poważnie nie wierzy, że Pekin wprowadzi w życie konwencje ILO – ocenia Bogusz.

- Nawet gospodarczo ta umowa nie jest wcale tak atrakcyjna. Przede wszystkim zamraża poziom wzajemnej liberalizacji, a ponieważ jest on wyższy po stronie UE, to odbiera jej możliwość reagowania na nieuczciwe praktyki ChRL. W zamian Pekin składa wiele obietnic, ale albo są one już wdrażane od jakiegoś czasu i trudno mówić tutaj o sukcesie UE, albo można mieć wątpliwości, czy Pekin rzeczywiście pójdzie tak daleko – uważa ekspert OSW.

Marcin Przychodniak z PISM ocenia zaś, że CAI w obecnym kształcie zwiększy możliwości inwestycyjne firm europejskich w Chinach, choć wciąż nie na zasadzie wzajemności. Podkreśla przy tym brak mechanizmów weryfikacji chińskich zapowiedzi np. w zakresie transferu technologii. Ekspert zwraca też uwagę na brak przejrzystości przy zawarciu porozumienia przez KE, co jego zdaniem obniża prawdopodobieństwo wypracowania wspólnej polityki UE wobec Chin.

Negocjacje w sprawie CAI rozpoczęły się w 2013 roku, ale od tamtej pory rozbijały się o szereg spornych kwestii, w których obie strony nie mogły dojść do porozumienia. Na zakończenie rokowań przed końcem 2020 roku, mimo obiekcji części innych państw, naciskały Niemcy i Francja, które są największymi inwestorami w ChRL spośród państw UE.

Ekspert mówi o chińskiej presji na kraje UE

Według Bogusza zawarcie umowy wiąże się z kontynuacją lukratywnych kontraktów niemieckich i francuskich korporacji w ChRL.

- Niestety po kryzysie 2008 roku stały się one zakładnikiem Pekinu, a CAI tylko pogłębi to uzależnienie. Poniekąd na politykę Niemiec, a przez to i UE wobec ChRL w dużym stopniu wpływają interesy dużych korporacji, a nie średniego biznesu nie mówiąc już o strategicznym interesie UE jako całości– ocenia ekspert OSW.

- Ponadto kanclerz Angela Merkel, jak i całe pokolenia unijnych przywódców oraz brukselskich biurokratów, wciąż wierzą w paradygmat zmiany Chin poprzez handel. Mimo że jest to założenie, któremu rzeczywistość ChRL jawnie przeczy, jest ono bardzo wygodne intelektualnie i moralnie, ponieważ pozwala kontynuować skompromitowaną politykę i lekceważyć wszelką krytykę – konstatuje Bogusz.

Eksperci zwracają uwagę, że zawarto jak dotąd jedynie porozumienie polityczne w sprawie CAI, które zostanie dopiero przekute na konkretny tekst umowy międzynarodowej. Na jej wejście w życie będzie musiał wyrazić zgodę Parlament Europejski, a proces ratyfikacji może potrwać do 2022 r. i nie jest przesądzone, że zakończy się sukcesem - podkreśla z kolei Przychodniak.

PolskieRadio24.pl, PAP, md