Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Jaremczak 15.12.2013

Ukraińskie media: rząd Azarowa może stracić większość

Deputowani Partii Regionów boją się sankcji za brutalne spacyfikowanie ukraińskiego protestu. By uniknąć odpowiedzialności są gotowi doprowadzić do obalenia rządu Mykoły Azarowa.

Ukraińskie media twierdzą, że jest o krok od rozłamu w rządzącej Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza.
W poniedziałek frakcja Partii Regionów spotka się z premierem Mykołą Azarowem, który - jak spekuluje prasa - będzie starał się zapobiec buntowi. Część deputowanych gotowa jest podobno głosować ramię w ramię z opozycją nad odwołaniem obecnego rządu.

"Dymisję rządu może poprzeć ponad 100 deputowanych Partii Regionów. Większość klubu ma także zamiar poprzeć ukaranie milicjantów Berkuta, którzy brutalnie bili protestujących. Wielu deputowanych gotowych jest głosować za uwolnieniem Julii Tymoszenko - czytamy w portalu Censor.net, którego informację przekazuje między innymi strona opiniotwórczego tygodnika "Dzerkało Tyżnia".
Opozycja ma gotowy kolejny wniosek w sprawie dymisji Azarowa. Zebrała już 175 podpisów parlamentarzystów pod tym projektem. Gazeta internetowa "Ukrainska Prawda" twierdzi, że wniosek  poprze Komunistyczna Partia Ukrainy, co daje 210 deputowanych (w 450-osobowej Izbie).

Poprzednia próba zmiany rządu nie powiodła się>>>
W poniedziałek z samego rana (o 7.30 polskiego czasu) Azarow spotka się w trybie pilnym z Partią Regionów.
Polski ekspert do spraw ukraińskich, przebywający obecnie w Kijowie Łukasz Jasina z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego powiedział PAP, że nie jest zdziwiony takim rozwojem sytuacji. - Frondy i rozłamy wewnętrzne zawsze są efektem osłabienia partii rządzącej oraz rządu. Już od kilku dni pojawiają się mniej lub bardziej potwierdzone pogłoski na ten temat. Biorąc pod uwagę narastający stres wielu członków rządu i kierownictwa Partii Regionów, spowodowany niepewnością co do sytuacji w kraju, do rozładowania napięcia poprzez konflikt wewnętrzny musi dojść - powiedział.

O wprowadzeniu sankcji wobec osób odpowiedzialnych za brutalne potraktowanie manifestantów mówią głównie amerykańscy dyplomaci. Senator Republikański John McCain, który w weekend był w Kijowie oświadczył, że władze Ukrainy narażają się na sankcje w razie kontynuowania przemocy wobec uczestników antyrządowych protestów.  Amerykanin przypomniał, że w Senacie USA jest już projekt rezolucji przewidującej sankcje personalne wobec osób odpowiedzialnych za użycie siły wobec demonstrantów na Ukrainie.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

- Rezolucja nawołuje do poszanowania prawa ludzi do pokojowego wyrażania swoich poglądów. Wesprzemy ich dążenia w kierunku demokracji i jeśli rząd nadal będzie praktykował represje, trzeba będzie rozpatrzyć kwestię wprowadzenia sankcji wobec osób i organizacji, które winne są przestępstw wobec ludności i naruszają prawa człowieka - podkreślił McCain.

Protesty w Kijowie trwają od ponad trzech tygodni. Ukraińcy domagają się zmiany władzy, przedterminowych wyborów i podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.

PAP/asop