Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Jaremczak 16.12.2013

Mobilizacja na Majdanie. Ukraińcy boją się ataku milicji

To może być niespokojna noc w centrum Kijowa. Członkowie ochotniczej ochrony Majdanu Niepodległości przygotowują się na atak oddziałów milicji. Ich zdaniem, może do niego dojść w nocy z poniedziałku na wtorek.

W wtorek do Moskwy leci prezydent Wiktor Janukowycz. Protestujący boją się, że przed wyjazdem będzie chciał mieć "uporządkowaną" sytuację w stolicy Ukrainy.

Dlatego już w poniedziałek wieczorem część ochotników dostała tarcze ochronne. Barykady wzmocniono drutem kolczastym i beczkami z piaskiem. Służba samoobrony Majdanu, gdzie od 21 listopada trwają demonstracje, liczy około 4 tys. osób.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Głównej barykady, która broni dostępu do Majdanu od strony budynków rządowych, pilnuje kordon ponad 20 ochroniarzy wyposażonych w kaski i duże drewniane tarcze. Kształtem i wielkością przypominają tarcze milicyjne. Tarcze demonstrantów ozdobione są rysunkami gołębi pokoju i napisami  "razem jesteśmy silni".
Członkowie ochrony przyznają jednak, że do wyposażenia specjalnych oddziałów milicji Berkut jest im daleko. - Nasze tarcze są drewniane. Berkut ma tarcze z tytanu - przyznał w rozmowie z PAP jeden z ochroniarzy.
Masywne barykady zbudowane z wypełnionych lodem worków stoją na wszystkich dojazdach do obozowiska w centrum ukraińskiej stolicy. W ciągu ostatnich dni zostały wzmocnione. Na jednej z nich ułożono zużyte opony. Przed barykadą od strony budynków rządowych demonstranci ustawili w rzędzie beczki z piaskiem. Przed nimi stoi zapora z prętów i drutu na wzór zapór przeciwczołgowych.
Wszystkie barykady zostały dodatkowo zabezpieczone drutem kolczastym. Media piszą, że w Kijowie nie ma sprzętu, który poradziłby sobie z tymi polewanymi wodą, zamarzającymi umocnieniami.

Dotychczas milicja dwukrotnie próbowała "uprzątnąć" Plac Niepodległości. Za pierwszym razem, 30 listopada, pretekstem było przygotowanie placu do zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Doszło wtedy do brutalnego spacyfikowania demonstrantów. Szturm zaczął się nad ranem, gdy większość z nich spała. Funkcjonariusze pałowali ich. Kopali. Użyli gazu.

Do kolejnej próby usunięcia miasteczka namiotowego doszło w nocy tydzień temu. Tym razem milicjanci zaczęli stosować inne metody: wypychania protestujących tarczami . Funkcjonariusze rozebrali 2 barykady, manifestanci nie pozwolili im jednak posunąć się dalej i zmusili do wycofania się.

PAP/asop