Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Beata Krowicka 22.01.2014

Lech Wałęsa: ofiar w Kijowie może być jeszcze więcej

Były prezydent deklaruje, że może wybrać się do Kijowa, gdy będą realne szanse na osiągnięcie tam jakiegoś rozwiązania.

- To musiało się tak skończyć - tak wydarzenia na Ukrainie komentuje Lech Wałęsa.

W środę ukraińska Prokuratura Generalna oficjalnie potwierdziła śmierć dwóch demonstrantów na ulicy Hruszewskiego w Kijowie. Agencje prasowe informują o trzech ofiarach śmiertelnych.

Zdaniem Wałęsy może być jeszcze gorzej. - Wszystko trzeba postawić na to, by doszło do rozmów - mówi Wałęsa. Jak podkreślił, takich spraw nie rozwiązuje się na ulicy.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Pytany, czy pojedzie na Ukrainę, mówi, że tylko wtedy, gdy będzie możliwość osiągnięcia tam jakiegoś rozwiązania, bo "lubi wygrywać".

Sprzeczne wersje wydarzeń

Jak podała prokuratura, ofiary śmiertelne to dwaj mężczyźni w wieku 30 i 20-25 lat. Według opozycji, odpowiedzialny za ofiary jest minister spraw wewnętrznych Witalij Zacharczenko. Oponenci władz zaapelowali także do Ukraińców o masową mobilizację na wieczornej manifestacji w Kijowie.

 

Espreso.tv

Premier Mykoła Azarow powiedział, że funkcjonariusze MSW nie mają broni palnej, dlatego też nie mogli oni doprowadzić do śmierci demonstrantów. Jego zdaniem, odpowiedzialni za to są oponenci władz. Według premiera, skrajnie prawicowi bojówkarze z radykalnej części Majdanu rozpoczęli zamieszki w centrum Kijowa: napadali na funkcjonariuszy, stosowali białą broń, mieszanki wybuchowe, podpalali samochody, budynki, stosowali terror.

Espreso TV/x-news

IAR, bk