Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 30.01.2014

Radosław Sikorski: stan wyjątkowy na Ukrainie nadal jest realny

- Wprowadzenie stanu wyjątkowego jest nadal realne. Władze w Kijowie ten scenariusz nadal mają w zanadrzu - podkreśla szef MSZ Radosław Sikorski w wywiadzie dla PAP.
Radosław SikorskiRadosław SikorskiMSZ/Flickr

Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>>

PAP: Premier Donald Tusk rozpoczął serię spotkań z najważniejszymi europejskimi politykami ws. sytuacji na Ukrainie, porozmawia m.in. z kanclerz Niemiec, szefem brytyjskiego rządu. Jaką ofertę dla Ukrainy przedstawiamy?

Radosław Sikorski: Polski rząd w sprawach ukraińskich jest najbardziej aktywny w Unii Europejskiej, a może i na świecie. Sytuacja na Ukrainie zmienia się. Opozycja i prezydent wreszcie zaczęli rozmawiać w miejscu do tego odpowiednim - w parlamencie.

Zagrożenia jednak nie zniknęły. Działamy w odpowiedzi na różne scenariusze. Są też bardzo złe, a nawet apokaliptyczne, wiążące się z tysiącami uchodźców, którzy dotarliby do Europy Zachodniej. Całej Europie zależy na znalezieniu pokojowego wyjścia z kryzysu.

Trzeba wyciągnąć wnioski z błędów popełnionych w trakcie negocjacji Unii z Ukrainą w sprawie umowy stowarzyszeniowej. Ukraińcom zależało, i Polska temu sprzyjała, by w umowie znalazło się odniesienie, że ich kraj będzie miał kiedyś prawo kandydować do Unii Europejskiej. Weto ze strony niektórych państw stworzyło wrażenie, że Ukraina byłaby niemile widziana w Unii. Ten błąd należy poprawić.

PAP: Czyli Polska walczy, aby w przyszłej umowie stowarzyszeniowej znalazł się zapis o członkostwie Ukrainy w Unii Europejskiej?

R.S.: Tekstu traktatu nie zmienimy, ale Rada Europejska mogłaby zapisać taką deklarację, na przykład w konkluzjach. Mamy nadzieję, że wydarzenia w Kijowie zmieniły postrzeganie Ukrainy w Europie.

PAP: Czy zabiegamy także o większe niż zaproponowane do tej pory przez Unię pieniądze dla Ukrainy? Czy potrzebne jest coś na kształt nowego planu Marshalla dla naszego wschodniego sąsiada?

R.S.: Ukraina nie może liczyć, że Europa sfinansuje brak reform i niewydolną gospodarkę. Powinniśmy lepiej wytłumaczyć szczodrość unijnej oferty i jej pozytywne konsekwencje. Wiąże się ona nie tylko z olbrzymią pomocą makroekonomiczną Komisji Europejskiej, ale i z przypływem kapitału prywatnego, programami inwestycyjnymi EBI i Banku Światowego.

Z tego co wiem, władze Chin, podczas wizyty prezydenta Wiktora Janukowycza, stwierdziły, że ich kraj interesują inwestycje w ukraińskie rolnictwo, ale pod warunkiem podpisania umowy stowarzyszeniowej. Wszyscy chcą większego bezpieczeństwa prawnego swoich inwestycji. Ukrainie proponuje się olbrzymie pieniądze, wielokrotnie większe, niż Polsce oferowano w 1993 r., gdy nasza umowa stowarzyszeniowa wchodziła w życie.

PAP: Czy Unia nie powinna wyjść z inicjatywą czasowego lub stałego zniesienia wiz dla Ukraińców lub konkretnych grup, np. studentów?

R.S.: Polska wydaje rocznie ok. 650 tys. wiz schengeńskich dla Ukraińców, ponad połowę wszystkich wiz schengeńskich wydawanych nad Dnieprem. Odmowy to nie więcej niż 1 procent. Praktycznie każdy Ukrainiec, który chce otrzymać wizę, dostaje ją.

Ale wprowadzenie ruchu bezwizowego miałoby silną wymowę. Oferta ruchu bezwizowego leży na stole. Ukraina musi wypełnić minimalne standardy techniczne: efektywnie kontrolować granice, zawrzeć umowy w sprawie readmisji, posiadać bazę wydanych paszportów i mieć paszporty biometryczne. Bez tego ministrowie spraw wewnętrznych UE nie mogą zgodzić się na ten ruch. Procedowanie nad niektórymi z tych ustaw ślimaczy się w ukraińskim parlamencie, ale jak widać wystarczy dobra wola, by kilka ustaw przyjąć w kilka godzin.

PAP: Czy Unia albo Polska powinna wysłać na Ukrainę specjalnego wysłannika aktywnie pośredniczącego w wypracowaniu porozumienia między władzą a opozycją. Kto nim mógłby być?

R.S.: Przedstawiciele Unii są bardzo często na Ukrainie. OBWE jest organizacją, która jest powołana do mediacji w konfliktach. Mogłaby być świadkiem uzgodnień. OBWE ma też tę zaletę, że zasiadają w niej i Rosja, i Stany Zjednoczone. Jednak do OBWE musi się zwrócić sama Ukraina.

Czytaj dalej>>>