Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 30.01.2014

Radosław Sikorski: stan wyjątkowy na Ukrainie nadal jest realny

- Wprowadzenie stanu wyjątkowego jest nadal realne. Władze w Kijowie ten scenariusz nadal mają w zanadrzu - podkreśla szef MSZ Radosław Sikorski w wywiadzie dla PAP.
Radosław SikorskiRadosław SikorskiMSZ/Flickr

PAP: Przed szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie UE bardzo mocno stawiała sprawę byłej premier Julii Tymoszenko. Ostatnio ta kwestia ucichła. Czy Polska i UE "odpuściły" sprawę uwolnienia Tymoszenko?

R.S.: Nadal istotne jest, by Ukraina miała system sprawiedliwości, który odpowiada standardom europejskim i niektóre wyroki, choćby wydawane taśmowo podczas ostatnich zamieszek, też budzą nasz niepokój. Ukraina musi sobie poradzić z wybiórczo stosowaną sprawiedliwością, jak również z konsekwencjami uprzednio wydanych wyroków w standardach, które w Europie by nie uszły.

Z drugiej strony sprawa Tymoszenko utrudniła proces ustanawiania pozycji negocjacyjnej Europy przed szczytem wileńskim, bo politycy europejscy sądzili, że głównym punktem negocjacji jest sprawa Julii Tymoszenko. Tymczasem główną przeszkodą stało się coś innego. Polska przestrzegała, że Ukraina podejmie decyzję w sprawie podpisania umowy stowarzyszeniowej raczej na podstawie swojej pozycji gospodarczej.

PAP: Czy Unia wyciągnęła wnioski z sytuacji na Ukrainie, jeśli chodzi o działania wobec mających podpisać w tym roku umowy stowarzyszeniowe z UE, Gruzji i Mołdawii. To dużo mniejsze od Ukrainy państwa, w dużym stopniu zależne od Rosji. Nie obawia się pan powtórki z sytuacji na Ukrainie w tych krajach?

R.S: Przyspieszenie podpisania umów z Gruzją i Mołdawią byłoby dobre, ale tłumacze potrzebują czasu. To są bardzo szczegółowe umowy handlowe. Administracje celne wszystkich krajów członkowskich muszą wiedzieć w ich własnym języku, na co się zgodziliśmy. W związku z tym tłumaczenia i weryfikacja prawnicza musi nastąpić przed podpisaniem, a to wymaga czasu, bo każda z tych umów to tysiące stron.

To, że przed Gruzją i Mołdawią stoją podobne wyzwania, już widać. Zarówno Gruzja, jak i Mołdawia już przeszły przez okres rosyjskiego bojkotu swoich produktów. Ale zamiast mu się poddawać, poszukały nowych rynków dla swoich produktów, podniosły jakość i dzisiaj dzięki temu produkują i eksportują więcej. Pamiętajmy, że Ukraina nawet nie zgłosiła sprawy bojkotu swych produktów przez Rosję do WTO. Mówiła, chociażby głosem premiera Azarowa w rozmowie ze mną, że poradzi sobie z bojkotem, po czym się pod nim ugięła.

PAP: Nie ma jednak gwarancji, że Mołdawia i Gruzja nie ugną się przed ewentualnym kolejnym naciskiem Rosji. Czy UE ma plan, jak temu przeciwdziałać?

R.S.: Mołdawia już w tej chwili otrzymuje wsparcie finansowe na poziomie przedakcesyjnym, a Gruzja wydaje się zdeterminowana.

PAP: Czy po ostatnich doświadczeniach nie sądzi pan, że przyszedł czas na zmianę formuły Partnerstwa Wschodniego?

R.S.: Finansowanie trzeba utrzymać. Należy przekierować środki z wspierania administracji w krajach, które sobie nie życzą stowarzyszenia, na wspieranie społeczeństw obywatelskich. A także na wspieranie tych krajów, które są gotowe ponieść koszty wyboru europejskiego.

Mołdawia i Gruzja prą pełną parą ku stowarzyszeniu, będą być może świeciły dobrym przykładem dla tych, którym nie starczyło determinacji.

PAP: Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali Marzena Kozłowska i Tomasz Grodecki (PAP).

mr