Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 25.03.2014

Obama: sprawa Krymu nie jest jeszcze przesądzona

- Jesteśmy zaniepokojeni dalszymi zakusami Rosji na Ukrainie - powiedział prezydent USA na zakończenie szczytu nuklearnego w Hadze.
Posłuchaj
  • Prezydent USA Barack Obama: Ukraina to kraj, w którym Rosja od dekad ma duże wpływy . My też mamy znaczące wpływy u naszych sąsiadów, ale nie znaczy to, że musimy na nie napadać. Fakt, że Rosja czuła się zmuszona do tego, by wejść zbrojnie na teren Ukrainy , naruszając przy tym normy międzynarodowego prawa jest oznaką coraz mniejszych - a nie więks
  • Prezydent USA Barack Obama: teraz to do Rosji należy czy będzie odpowiedzialnie działać i czy pokaże, że może przestrzegać międzynarodowych zobowiązań i norm. Jeśli tak się nie stanie będą dodatkowe koszty, które będą miały wpływ na światową gospodarkę, ale jeszcze większe na gospodarkę Rosji. Myślę, że byłby to zły wybór prezydenta Putina, ale to
Czytaj także

Dokładnie tydzień temu Władimir Putin wygłosił swoje orędzie, w którym ogłosił przyłączenie Krymu do Federacji Rosyjskiej.  Zaledwie kilka dni wystarczyło Rosjanom na przejęcie całkowitej kontroli na półwyspie. Służba graniczna Ukrainy alarmuje, że wciąż utrzymuje się napięcie w obwodach donieckim i ługańskim. Władze w Kijowie obawiają się, że po "połknięciu" Krymu Kremlowi zaostrzył się apetyt i będzie dążyć do oderwania od Ukrainy kolejnych regionów.

(źródło: CNN Newsource/x-news)

Podobne obawy wyrażają przywódcy państw światowych. - Ukraina to kraj, w którym Rosja od dekad ma duże wpływy. My też mamy znaczące wpływy u naszych sąsiadów, ale nie znaczy to, że musimy na nie napadać. Fakt, że Rosja czuła się zmuszona do tego, by wejść zbrojnie na teren Ukrainy, naruszając przy tym normy międzynarodowego prawa jest oznaką coraz mniejszych - a nie większych - wpływów Rosji - ocenił prezydent USA.

Barack Obama mówił w Hadze, że teraz od Kremla zależy, czy zachowa się odpowiedzialnie i czy będzie postępował według międzynarodowych norm. - Jeśli tak, wtedy wszyscy otrzymamy lepszy wynik. Jeśli nie - poniesie dalsze koszty - ostrzegł amerykański prezydent.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Na razie USA i UE zdecydowały się na wprowadzenie sankcji osobowych. Ograniczają się one do zakazu wizowego oraz zamrożenia kont bankowych konkretnych rosyjskich urzędników. Waszyngton zdecydował się dodatkowo na nałożenie kary na Bank Rossija, którego właściciel jest blisko związany z Putinem.

Według Obamy, kolejne sankcje mogą oznaczać straty dla światowej gospodarki. - Teraz, na poziomie technicznym, badamy wpływ tych sankcji - powiedział. Przyznał przy tym, że jest pod wrażeniem determinacji, z jaką sojusznicy gotowi są uczestniczyć w programie sankcji gospodarczych wobec Rosji, choć może to również zaszkodzić ich gospodarkom. Obama podkreślał jednak, że najlepszą drogą byłaby droga dyplomacji, a nie sankcji.

Tusk: Rosja zaczyna płacić za anekcję Krymu>>>

- Myślę, że byłby to zły wybór prezydenta Putina, ale to on jest prezydentem Rosji i to do niego należy ostateczna decyzja - powiedział prezydent USA.
Barack Obama wyraził nadzieję, że sytuacja na Ukrainie ulegnie stabilizacji. Sprzyjać miałaby temu między innymi poprawa stanu gospodarki dzięki środkom z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Jak zdradził ukraiński minister finansów Kijów zabiega o pożyczkę w wysokości 15-20 miliardów dolarów.
Prezydent USA jeszcze raz powtórzył, że społeczność międzynarodowa nie akceptuje tzw. referendum na Krymie, które zostało zorganizowane "w pośpiechu". Dodał, że przyłączenie Krymu do Rosji nie jest sprawą zakończoną. W jego opinii nie było żadnych sygnałów, które wskazywałyby na to, że rosyjskojęzycznym obywatelom, mieszkającym na Ukrainie groziłoby niebezpieczeństwo. A właśnie zagrożeniem bezpieczeństwa rosyjskiej mniejszości na Krymie Putin uzasadniał akcję swoich wojsk na tym ukraińskim półwyspie.

Według Obamy, Rosja w wyniku swoich ostatnich działań jest w coraz większej izolacji na scenie międzynarodowej. Podkreślił, że jeśli kryzys ukraińsko-rosyjski obejmie zasięgiem granice z krajem NATO, państwa sojuszu odpowiedzą zgodnie z art. 5. Traktatu Waszyngtońskiego. Mówi on, że zbrojna napaść na jeden lub więcej krajów NATO będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim.

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>

IAR/PAP/asop

''