Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 20.06.2014

MSZ Francji: w Iraku musi powstać rząd jedności narodowej

Zdaniem ministra spraw zagranicznych Francji Laurenta Fabiusa podkreślił, że jest to warunek, by skutecznie walczyć z sunnickimi rebeliantami.
Szkolenie wolontariuszy, którzy zgłosili się do walki z bojówkarzami sunnickimiSzkolenie wolontariuszy, którzy zgłosili się do walki z bojówkarzami sunnickimiPAP/EPA/ALAA AL-SHEMAREE

Północny Irak jest pogrążony w walkach, w których ugrupowanie Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL) usiłuje opanować terytorium aż do granicy z Libanem, aby utworzyć tam własne, sunnickie państwo.

Laurent Fabius winą za obecną sytuację w Iraku obarcza premiera tego kraju Nuriego al-Malikiego. W jego ocenie, polityka szyickiego szefa rządu poniosła całkowitą klęskę i doprowadziła do pogłębienia konfliktów wewnętrznych w kraju.
Wojna domowa w Iraku - czytaj więcej>>>
W ocenie szefa MSZ Francji w Iraku musi powstać rząd jedności narodowej, w którym znajdą się również przedstawiciele umiarkowanych sunnitów. - Z al-Malikim albo bez, Irak potrzebuje rządu jedności narodowej - podkreślił Fabius i dodał, że bez takiej zmiany Irakowi grozi zdominowanie przez dżihadystów.
- To pierwszy raz, kiedy grupa terrorystyczna może przejąć kontrolę nad całym państwem. Nie chcę przesadzać, ale pewnie widzieliście nagrania wideo, na których bojownicy Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIL) grają w piłkę nożną głowami dopiero co zabitych osób. Możecie sobie wyobrazić, co się stanie, jak przejmą kontrolę nad Irakiem - ostrzegał.
"USA gotowe do podjęcia precyzyjnych ataków na cele w Iraku"
Prezydent Barack Obama wyjaśnił, że działania takie zostaną podjęte, jeżeli będzie tego wymagał rozwój sytuacji związanej z ofensywą bojowników sunnickich.
Amerykański przywódca poinformował, że wzmocniono działania wywiadowcze w Iraku. - Dzięki temu wiemy więcej na temat ewentualnych celów ataków związanych z rebeliantami - oznajmił Obama. Jeżeli więc zajdzie taka potrzeba - jak wytłumaczył - Amerykanie będą gotowi do przeprowadzenia działań militarnych precyzyjnie nakierowanych na cele.
Prezydent zapewnił, że amerykańskie wojska nie wrócą do Iraku. Zostaną tam jednak skierowani doradcy wojskowi. Ich liczba nie przekroczy 300. Doradcy nie będą brać bezpośredniego udziału w walkach z rebeliantami.
Brytyjskiej interwencji nie będzie
Brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague wykluczył możliwość interwencji zbrojnej w Iraku, by wspomóc tamtejszy rząd w walce z islamistami. Wielka Brytania nie podejmie nawet ewentualnej akcji powietrznej, takiej jak podczas wojny domowej w Libii.
- Nie planujemy interwencji wojskowej - powiedział Hague BBC. - Wykluczać wszelką akcję, bez względu na okoliczności, to na ogół błąd, ale czy w obecnej sytuacji w Iraku rozpatrujemy brytyjską interwencję zbrojną? Nie. I jaśniej nie mógłbym tego ująć - sprecyzował.
Przewodniczący parlamentarnej komisji obrony, konserwatysta Roy Stewart poparł w zupełności tę ostrożność rządu: - Najważniejsze pytanie brzmi: co możemy zrobić? A nie - co powinniśmy zrobić? Nie mamy moralnego obowiązku podejmować kroków, na które nas nie stać - oznajmił.
W zeszłym roku Izba Gmin nie zgodziła się na brytyjską interwencję w ogarniętej wojną domową Syrii. - Izba była przeciwko i kraj był zdecydowanie przeciwko. I gdyby rząd zgłosił dziś podobny wniosek mielibyśmy bardzo podobny wynik - oświadczył labourzysta Jim Fitzpatrick.
Świat z zaniepokojeniem patrzy na Irak
Rozwojem wypadków coraz bardziej zaniepokojona jest społeczność międzynarodowa. - Istnieje ryzyko wojny etnicznej na szeroką skalę, zarówno w Iraku jak i poza jego granicami - ocenił sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun.
Prezydent Iranu Hasan Rowhani oświadczył w środę, że jego w większości szyicki kraj uczyni wszystko, by ratować święte miejsca w Iraku w związku z zagrożeniem ze strony sunnickich dżihadystów.
- Co się tyczy miejsc świętych związanych z szyickimi imamami w Iraku to ostrzegamy światowe mocarstwa, ich sługusów, zabójców i terrorystów, że wielki naród irański zrobi wszystko, by je ochronić - zadeklarował.

Minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej, książę Saud ibn Fajsal oświadczył w środę, że nasilający się wewnętrzny konflikt zbrojny w Iraku nabiera cech "wojny domowej".
- Ta poważna sytuacja, w jakiej znajduje się Irak, niesie ze sobą oznaki wojny domowej, których następstw dla regionu nie możemy przewidzieć - powiedział minister na spotkaniu przywódców arabskich i muzułmańskich w Dżiddzie.

Walki na północy Iraku

Ponad tydzień temu sunniccy bojownicy zintensyfikowali działania. Między innymi przejęli kontrolę w dwóch miastach: 2-milionowym Mosulu (drugim co do wielkości w Iraku) i 150-tysięcznym Tikricie.  Na północy kraju panuje chaos. Dochodzi do brutalnych starć między rebeliantami a irackimi służbami bezpieczeństwa.
Od wielu lat Irak jest areną krwawych walk na tle religijnym - między szyitami a sunnitami. Tylko w 2013 roku, według ONZ, w zamachach i atakach zginęło w tym kraju blisko 9 tysięcy ludzi. Narastająca fala przemocy jest najpoważniejsza od czasu krwawego konfliktu wewnętrznego z lat 2006-2007.
250 tys. uchodźców, połowa to dzieci

Szacuje się, że w ostatnim czasie z domów uciekło około 250 tysięcy mieszkańców północnego Iraku. - Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF) ocenia, że połowa z tej liczby to dzieci. Wielu uchodźców nie ma wody, podstawowych środków czystości. Potrzebuje szczepień i po prostu ochrony. UNICEF ostrzega też, że ryzyko zamieszek w samym Bagdadzie może jeszcze bardziej pogorszyć i skomplikować sytuację - powiedział rzecznik sekretarza generalnego ONZ Stephane Dujarric.

Wielu uchodźców znalazło się w potrzasku, bo mogą uciec jedynie do Syrii, gdzie trwa wojna domowa. Tymczasem Ankara poinformowała, że liczba uchodźców, którzy przyjechali z Syrii do Turcji przekroczyła właśnie milion.

PAP/Estera
PAP/Estera Godlewska

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

IAR, PAP, kk

''