Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Tomasz Owsiński 10.01.2015

Manifestacje przeciwko terroryzmowi w wielu miastach Francji

Siedemset tysięcy osób manifestowało w różnych miastach Francji składając hołd ofiarom zamachów terrorystycznym w Paryżu. To prolog przed niedzielną megademonstracją z udziałem wielu szefów państw.
Marsz w MarsyliiMarsz w MarsyliiPAP/EPA/SEBASTIEN NOGIER

Od przytulonego do stóp Pirenejów Pau po Nicę na Lazurowym Wybrzeżu, Orlean nad Loarą odbywały się dzisiaj manifestacje, których uczestnicy chcieli w ten sposób uczcić pamięć 17 ofiar fanatycznych terrorystów islamskich.

Rekord padł w Tuluzie - 120 tysięcy ludzi, głównie młodych, o różnej orientacji politycznej demonstrowało przeciwko zbrodni i terroryzmowi, który kilka lat temu tak boleśnie dotknął to miast.

Muzułmanka uczestnicząca w jednej z manifestacji wyjaśniła, że ludzie przyszli tam po to, aby potępić to, co się stało. To jest szczególnie ważne dla muzułmanów - podkreśliła. Bo to się stało nie ma nic wspólnego z wiarą, gdyż Islam to religia tolerancji i pokoju. Dodała, że jest tam także dla jej dzieci, gdyż jej rodzice i dziadkowie walczyli o państwo praw człowieka, a teraz to najmłodsze pokolenie musi kontynuować tę walkę. Większość trzymała w dłoni kartki z napisem „Jestem Charlie”, w języku francuskim. Muzułmanka miała ten napis po angielsku, bo - jak podkreśliła - to podziękowanie za poparcie i symbol, iż ta walka nie jest tylko sprawą francuską, ale wszystkich broniących wartości zachodniej demokracji.

ATAK NA REDAKCJĘ "CHARLIE HEBDO" - czytaj więcej >>>

Prezydent Francji Francois Hollande w piątek prosił wszystkich Francuzów, by wzięli udział w demonstracjach mających na celu obronę "demokracji, wolności i pluralizmu".

Marsz w Paryżu
Marsze milczenia we francuskich miastach poprzedzają wielką manifestację zapowiedzianą na niedzielę w Paryżu pod przewodnictwem prezydenta Hollande'a, który zaprosił na nią licznych zagranicznych przywódców. Ma się ona rozpocząć o godzinie 15.
Swój udział zapowiedzieli m.in. premierzy Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii, Polski i Turcji: David Cameron, Matteo Renzi, Mariano Rajoy, Ewa Kopacz i Ahmet Davutoglu, a także przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk oraz szefowie Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, Jean-Claude Juncker i Martin Schulz. Według dziennika "Die Welt" dołączy do nich również kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Francuskie władze postanowiły utrzymać w regionie paryskim najwyższy poziom alertu antyterrorystycznego. Już w środę po zamachu na redakcję satyrycznego tygodnika "Charlie Hebdo" do Paryża wysłano ponad 500 żandarmów, a w czwartek do regionu Ile-de-France przysłano 350 żołnierzy, w tym komandosów.
Siły policyjne zostały wzmocnione już w sobotę, a w niedzielę w Paryżu i regionie paryskim czuwać nad bezpieczeństwem ma 1350 policjantów. Na poziomie krajowym bezpieczeństwa strzeże też 1900 wojskowych - oświadczył rzecznik prasowy Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Francji płk Gilles Jaron.
- Jesteśmy narażeni na ryzyko. Jest zatem ważne, by plan nadzoru antyterrorystycznego, który został wzmocniony w regionie Ile-de-France (...), pozostał wzmocniony przez najbliższe tygodnie - oświadczył szef francuskiego MSW Bernard Cazeneuve, wychodząc ze spotkania kryzysowego w Pałacu Elizejskim.

Atak na "Charlie Hebdo"
Po środowym ataku na redakcję "Charlie Hebdo" w Paryżu, w którym zginęło 12 osób, w całym kraju i poza Francją odbyły się manifestacje solidarności, których uczestnicy występowali pod hasłem "Jestem Charlie".
Bracia Cherif i Said Kouachi, sprawcy zamachu na siedzibę tygodnika, zginęli po dwóch dniach obławy podczas szturmu francuskich antyterrorystów w Dammartin-en-Goele, ok. 40 km na północ od Paryża. Tego samego dnia został zabity przez siły bezpieczeństwa Amedy Coulibaly, który w czwartek na przedmieściu Paryża, w Montrouge, zastrzelił policjantkę, a w piątek wziął kilkunastu zakładników w sklepie żydowskim we wschodniej części stolicy Francji. Na wolności pozostaje wspólniczka Coulibaly'ego, 26-letnia Hayat Boumeddiene, którą media określają jako najbardziej poszukiwaną kobietę we Francji.
Bracia Kouachi i Coulibaly twierdzili w piątek, że współpracują i potwierdzili przynależność odpowiednio do Al-Kaidy w Jemenie oraz Państwa Islamskiego.

CNN Newsource/x-news

CNN Newsource/x-news

Na Bliskim Wschodzie i niektórych rejonach Francji zwolennicy Al-Kaidy i Państwa Islamskiego wychwalają sprawców zamachu w redakcji "Charlie Hebdo", nazywając ich "lwami kalifatu". Tygodnik, któremu od dawna grożono za wyśmiewanie islamu, planuje na przyszły tydzień wydanie specjalne, przygotowywane w biurach innej gazety.

"Je suis Charlie". Świat solidarny z Francją po ataku na redakcję "Charlie Hebdo" >>>

PAP, to